Maria Wojtyszko „Miłoś, czyli nie bój się łosiu”, w reżyserii Jakuba Krofty, Teatr Lalek Guliwer / Warszawa – pisze Anna Czajkowska
Najnowszy spektakl Teatru Guliwer pod tytułem „Miłoś, czyli nie bój się łosiu” adresowany jest do młodych i najmłodszych widzów, choć bez wątpienia spodoba się również dorosłym. Maria Wojtyszko wykorzystała opartą na faktach historię pewnego chłopca, z którym utożsamiać się mogą zasiadające na widowni dzieci, i napisała piękną bajkę – o dojrzewaniu do odpowiedzialności, do empatii, poświęceniu dla innych oraz o „oswajaniu” strachu i trudnej odwadze. Reżyser inscenizacji Jakub Krofta, urodzony w czeskich Budziejowicach dramatopisarz, pedagog i obecny dyrektor artystyczny Wrocławskiego Teatru Lalek, znając z doświadczenia trudy i błędy rodzicielstwa, stara się przekazać kilka słów refleksji również i rodzicom.
Tytułowy bohater spektaklu, Miłoś, to ulubiona maskotka Kostka. Pewnego razu chłopiec zostawia ją w parku. Zrozpaczony chce biec późnym wieczorem po ukochanego pluszaka, ale rodzice mu na to nie pozwalają. Kostek domaga się, by tata nocą wyruszył na poszukiwanie małego łosia. Aby sprawdzić, jak potoczą się losy bohaterów i czy ich przygody zakończą się szczęśliwe, trzeba odwiedzić Teatr Guliwer, który zawsze z ogromną starannością dba o dobór dziecięcego repertuaru. Tym razem twórcy przedstawienia w nieco groteskowy i prześmiewczy sposób chcą pokazać dzieciom życie w wielkim mieście, niebezpieczeństwa czyhające na mieszkańców dużej aglomeracji oraz ich nieuzasadnione zachowania – dlatego akcję spektaklu umieszczają w Warszawie. Jej mieszkańcy, niezmiennie zajęci sobą, często obojętni, w ciągłym pośpiechu, w tłoku, z nosami utkwionymi w smartfonach, nie dostrzegają takich maleńkich istot, jak pluszowy łoś.
Przedstawienie grane w planie aktorskim, połączonym z planem lalkowym, z pewnością spodoba się najmłodszym. Dodatkowo, dzięki video projekcjom oraz grze świateł udaje się stworzyć wrażenie głębokiej, dynamicznej przestrzeni, pełnej różnorodnych, ruchomych iluzji. Wykorzystanie multimedialnych środków ekspresji i teatru cieni to dodatkowa atrakcja, która umila spotkanie z Miłosiem, ale też pozwala dzieciom poznać różne techniki teatralne, doceniając przy tym klasykę. Nie przeszkadza to w odbiorze, wręcz przeciwnie. Spektakl Jakuba Krofty zyskuje oryginalną formę, jednak bez nadmiernych udziwnień, wciąż w konwencji baśniowej.
Wyraźnie zarysowane, plastyczne postaci, często nieco groteskowe, silnie przemawiają do wyobraźni dziecięcej. Dzięki nim dziecko zderza się ze stereotypami, które autorka scenariusza stara się „odczarować” – nie każdy bezdomny jest zły, starsza pani w krzycząco kolorowym stroju i z tłustym buldogiem na smyczy nie jest „starą wariatką”, a młodzi, trochę agresywni chłopcy potrafią okazać skruchę i „uśmiechnąć się” do świata. Poprzez pełną humoru i ciepła inscenizację, wśród dowcipu i zabawy, bez natrętnego dydaktyzmu twórcy przybliżają dzieciom sprawy ważne i poważne. Dzięki „baśniowości” trudne problemy i dylematy stają się łatwiejszymi. „Miłoś, czyli nie bój się łosiu” to także opowieść o dojrzewaniu do samodzielności, do rozumienia spraw prostych i skomplikowanych. Łosiowi, który przeżywa różne przygody, boi się zdecydowanych kroków, ale za wszelką cenę chce wrócić do właściciela, cały czas towarzyszy cień i głos Kostka. I łoś rośnie, przestaje być małą, mieszczącą się w kieszeni zabawką. Taka metafora w opowieści świadczy o dorastaniu chłopca, choć nie dla wszystkich maluchów jest klarowna.
Niecodzienny humor zawarty w pomysłach reżysera i tekstach dialogów dodaje widowisku szczególnego smaczku. Galeria zwana – Wielkie Wypasy, pokaz mody zafiksowanego na punkcie natury i ekologii projektanta o znaczącym nazwisku Wilk, Mikołaj z supermarketu częstujący czekoladkami, pluszowy królik z rogami łosia – to tylko kilka przykładów niebanalnego poczucia humoru twórców. Ale nie byłoby spektaklu bez doskonałych aktorów, przekonujących w swych rolach i łatwo nawiązujących kontakt z publicznością. Wcielający się w stwarzanych bohaterów i animujący lalki, zasługują na szczególne brawa (i takież otrzymują). Krzysztof Prygiel w roli starszej pani i komentatora pokazu mody, Elżbieta Pejko jako ośmioletnia dziewczynka tworzą zabawne, barwne kreacje. Pozostali aktorzy – Izabella Kurażyńska, Katarzyna Brzozowska, Damian Kamiński, Tomasz Kowol, Maciej Owczarzak, Jacek Poniński, Adam Wnuczko – grają równie intrygująco i stworzone przez nich postacie szybko zyskują sympatię widzów. Ogromnie cieszy fakt, iż kunszt i umiejętności warszawskiego zespołu pozostają od lat na wysokim poziomie.
Jedyną wadą spektaklu jest moim zdaniem jeden z motywów – zbyt „polityczny”. Rozumiem, że twórcy nie boją się tematów trudnych, aktualnych, ale nie rozumiem, dlaczego w tak złym świetle ukazują Narodowe Święto Niepodległości i uczestniczące w nim osoby? To trochę krzywdzące, poza tym dość mamy polityki dookoła, czemu musimy ją spotykać w dziecięcym teatrze?
Bardzo pomysłowa, bogata scenografia, ciekawa aranżacja przestrzeni teatralnej oraz dopracowane, kolorowe kostiumy dopełniają całości.
Reżyser oraz cały zespół Teatru Guliwer nie po raz pierwszy pokazują, jak poważnie i z szacunkiem traktują swoją dziecięcą publiczność. Dzięki temu dzieci nie mają czasu ani powodu, by choć na chwilę poczuć znużenie, a zamiast tego coraz silniej czują i doceniają magię teatru. I będą do niego wracać, by poznać kolejne spektakle, dostarczające różnorodnych wrażeń, pobudzające myślenie i wyobraźnię.
Fot. Bartek Warzecha
Anna Czajkowska – pedagog, logopeda dyplomowany oraz trener terapii mowy. Absolwentka Pomagisterskiego Studium Logopedycznego Uniwersytetu Warszawskiego, a także Podyplomowych Studiów Polityki Wydawniczej Uniwersytetu Warszawskiego. Współpracuje z wydawnictwami edukacyjnymi (Nowa Era, Edgard) oraz portalem babyboom.pl, dziecisawazne.pl i e-literaci Instruktor metody PILATES. Recenzje teatralne pisze od 2011 roku.