O 30. edycji Międzynarodowego Festiwalu Teatrów Lalek SPOTKANIA w Teatrze Baj Pomorski w Toruniu pisze Aram Stern.
Jubileuszową, 30. edycję Międzynarodowego Festiwalu Teatrów Lalek SPOTKANIA, organizowaną przez Teatr Baj Pomorski w Toruniu, mali i dorośli widzowie zapamiętają przede wszystkim z tygla emocji, jakich doświadczyli osobiście podczas oglądania dziewięciu spektakli konkursowych, ale także emocji zachodzących w relacjach pomiędzy twórcami na festiwalowych scenach. W konkursie, ocenianym tradycyjnie przez trzy grona jurorskie, zespoły z Polski, Czech oraz Niemiec zaprezentowały niezwykle różnorodne formy budowania narracji dramaturgicznej i reżyserskiej, ale także zróżnicowane teksty (od opartych na mitologii słowiańskiej, przez klasykę literatury, po historyzujące). Wszystkie te elementy były impulsem do kreatywnego odbioru i okazją do niekończących się rozmów po wyjściu z teatralnej szafy przy Piernikarskiej 9.
Eugenia rozbija bank
Poniekąd stało się już toruńską „tradycją”, że Jury Profesjonalne (podczas 30. edycji w składzie: Karolina Dąbrowska, Anita Nowak, Hanna Wittstock, Wiesław Kowalski, Tomasz Mościcki) obsypuje deszczem nagród tylko jedno przedstawienie, pozostawiając dla pozostałych twórców wyróżnienia. I tak Ostatni sen Eugenii/Eugenias letzter Traum – spektakl Fundacji Gra/nice w reżyserii Doroty Abbe – zdobył aż cztery regulaminowe nagrody: zarówno GRAND PRIX 30. MFTL SPOTKANIA w wysokości 15 000 zł (nagrodę ufundowaną przez Prezydenta Miasta Torunia Pawła Gulewskiego), ale także nagrodę za najlepszą reżyserię oraz nagrody aktorskie za najlepszą rolę męską dla Łukasza Batko i Piotra Mokrzyckiego oraz kobiecą dla Maszy Lesiak-Batko i Żanety Małkowskiej „za kreację zbiorową oraz wzbudzającą podziw plastyczność członków zespołu”. Jury wyróżniło również autora scenariusza, Kubę Kaprala, „za podjęcie tematu wciąż pokutującej w nas wojennej traumy i pokazanie dwoistości ludzkiej natury”.
W pełni zasłużenie! Młodzi (15+) widzowie 30. MFTL SPOTKANIA, którzy mieli szczęście przeżyć spektakl Fundacji Gra/nice dosłownie „na dotyk”, siedząc na Dużej Scenie Teatru Baj Pomorski, zostali nie tylko skonfrontowani z różnymi interpretacjami wydarzeń obozowej rzeczywistości przy ul. Przemysłowej w Łodzi (Polen-Jugendverwahrlager der Sicherheitspolizei in Litzmannstadt), lecz również wciągnięci w psychologiczny thriller o dwoistości ludzkiej natury i trudnościach związanych z wyparciem mrocznej przeszłości. I dosłownie nim zahipnotyzowani! W swym spektaklu czworo nagrodzonych osób aktorskich Fundacji Gra/nice nie prowadzi bowiem narracji w historyzującej retoryce, lecz porywa publiczność w swą zdumiewającą opowieść bez linearnej fabuły, zaskakuje dramaturgią postaci, ale przede wszystkim dławi i wzrusza talentem aktorskim oraz niezwykłą animacją przestrzeni. Obozowa wachmanka, Genowefa Pohl (rewelacyjna Żaneta Małkowska), z jednej strony przeraża, z drugiej wywołuje współczucie, a jej postać od początku do końca wydaje się nierzeczywista. Z jednej strony życzliwa i nieskazitelna pracownica żłobka w powojennej Łodzi to kilka lat wcześniej wachmanka katująca pejczem małe dzieci w Litzmannstadt, przy tym w osobistych wspomnieniach bohaterów spektaklu w kompletnie innej konotacji. Nawet stara grusza, jedyny żywy ślad pozostały po obozie, „odgrzebuje” w pamięci drzewa ambiwalentność Genowefy w obozie. Łukasz Batko wcielający się w szereg bohaterów oraz narratorów opowieści wspina się nie tylko na wspomnianą gruszę (on nią jest), ale i mistrzowskie wyżyny aktorstwa, szczególnie w roli nauczyciela języka niemieckiego, w której ni mniej, ni więcej nawiązuje do gry Joeala Grey’a z filmu Kabaret Boba Fosse. Cała opowieść „zatopiona” wręcz w niezwykłej przestrzeni scenicznej (wielkiej pluszowej myszy i multum małych szmacianych form; scenografia: Grupa Mixer) nawiązuje nie tylko do poprzedniego zajęcia Genowefy – krawiectwa, ale i jest symbolicznym upamiętnieniem dziecięcych ofiar Pohl. Symboli w spektaklu Doroty Abbe znajdziemy więcej, od masek myszy i świń niczym z powieści graficznej Maus Arta Spiegelmana, po ogromną pęsetę w dłoni oprawczyni, uzewnętrzniającą nazistowską precyzję podklejoną pruskim Ordnung’iem. Takie spektakle, odbierane wspólnotowo i przypominające o obowiązku pamięci i refleksji nad przeszłością niekoniecznie chlubną, pamięta się długo!
Rewolucja francuska w teatrze lalek
„Siła rażenia” spektaklu Grupy Gra/nice spowodowała, że kolejny hit 30. MFTL SPOTKANIA Męczeństwo i śmierć Marata w reżyserii Konrada Dworakowskiego zrealizowany w Teatrze Groteska w Krakowie wyjechał z Torunia tylko z jedną nagrodą od Jury Profesjonalnego dla Mariki Wojciechowskiej „za koherencję wizji plastycznej z reżyserską i scenograficzną”.
A spektakl to nie tylko wizualnie, ale i aktorsko wyśmienity! Scenografia i kostiumy, które stworzyła Marika Wojciechowska, już od momentu zajęcia miejsc na widowni „przenoszą” publiczność w świat zakładu psychiatrycznego w porewolucyjnej Francji – zimnego wnętrza z lustrzaną podłogą i ścianach w glazurze pełnej zabawnych napisów (z głównym „krwistym” (R)EWOLUCJA), z pisuarem, szklaną wanną, która stanie się centralnym miejscem akcji, także zlewem i fotelem ginekologicznym dla Markiza de Sade po lewej oraz rozmontowanym pianinem, imitującym klawesyn po prawej. Oprawę sceniczną docenioną przez Jury Profesjonalne zamyka z góry ruchomy sufit – symbol fizycznego „miażdżenia” ofiar rewolucji. Ta wspaniała perspektywa plastyczna, uzupełniona o kostiumy pacjentów, przyczyniła się do powstania mistrzowskiego, wielowymiarowego dzieła scenicznego – do adaptacji sztuki Petera Weissa Męczeństwo i śmierć Jean Paul Marata przedstawione przez zespół aktorski przytułku w Charenton pod kierownictwem pana de Sade, jakiej pod nową dyrekcją Karola Suszczyńskiego nie bał się podjąć zespół Groteski – i to w tak doskonały, korespondujący ze sceną dramatyczną sposób! Linearnej fabuły w nim również nie zauważymy, stąd krakowski (dwugodzinny) spektakl wymagał od widzów nie tylko skupienia, ale również „filmowej” wrażliwości, by nie zgubili się w środku teatralnych emocji festiwalowego tygodnia. Bowiem akcja spektaklu o ostatnich chwilach Jean-Paula Marata (świetny Lech Walicki), „męczennika rewolucji”, toczy się dwutorowo: przez losy Marata (z lalką naturalnej wielkości) oraz wewnętrzne problemy pacjentów przytułku dla obłąkanych. Tym samym spektakl Teatru Groteska jest jakby zduplikowaną odsłoną mistrzowskich, krakowskich kreacji, stając w Toruniu w „szranki” konkursowe. Wspomniany wcześniej Lech Walicki w roli Marata, Zbigniew Kozłowski jako charyzmatycznie rozpasany Pan de Sade, mefistofeliczny Wywoływacz Pawła Kuźmy czy wreszcie pierwszorzędna, absolutnie najwyższej próby aktorskiej Jagoda Jasnowska w roli Karoliny Corday, podchodzącej trzykrotnie do zasztyletowania Marata. Jej trzecie, ostateczne podejście ze sztyletem do wanny z bohaterem rewolucji to majstersztyk reżyserski Konrada Dworakowskiego w budowaniu napięcia, jakie wywołuje w widzu dreszcz wewnętrzny, trudny wręcz do opanowania. Nawet, a może szczególnie niesamowicie w scenach zbiorowych i przejmujących pieśniach cały zespół prezentuje się w klimatach scenicznych Teatru Wierszalin czy Teatru Kantora, gdy śpiewa do przepięknej muzyki Piotra Klimka (wyróżnienie honorowe od Jury Profesjonalnego) oraz porusza się przejmująco we wszelkich możliwych zaburzeniach motorycznych osób upośledzonych intelektualnie (konsultacja ruchu: Ulyana Zaruba). I tak każdy wspaniale doprecyzowany przez reżysera element tego spektaklu mógł uruchomić szaloną machinę scenariuszy emocji bohaterów i zachwycić nimi widownię, ale także chyba nieco „znękać” dorosłe grona jurorskie 30. MFTL SPOTKANIA.
Przykład Groteski pokazuje, iż w teatrach lalkowych tkwi niezwykły potencjał aktorski do pracy z tekstami wielkiej literatury dla młodzieży i dorosłych, podobnie jak w teatrach dramatycznych. Czas już chyba, prawie pięć lat po pandemii, by do nich powracały (w Teatrze Baj Pomorski w Toruniu z ostatniej dekady pamiętamy bardzo dobrze realizację Ślubu Gombrowicza z 2015 roku i Sonety (wg Szekspira) z 2019 roku wyreżyserowane przez Zbigniewa Lisowskiego). Zaś Działom Organizacji Widowni życzę więcej pomysłów na promocję repertuaru także dla młodzieży i dorosłych. Do teatrów lalek raczkują już przecież NajNaje, chodzą dzieci w wieku przedszkolnym, szkoły podstawowe, dlaczego więc nie dać szans na pozostanie w nich także młodzieży licealnej?
Czesi zachwycają dzieci
Jury Dziecięce w składzie: Katarzyna Iżycka, Wiktoria Lasecka, Łucja Bieganowska, Patrycja Hajkowicz, Bartosz Boratyński-Soral, zrzeszające uczennice i ucznia klas 5-7 toruńskich szkół uhonorowało Nagrodą Marszałka Województwa Kujawsko-Pomorskiego inny spektakl wyreżyserowany przez Konrada Dworakowskiego: Ronja, córka zbójnika Divadlo Radost z czeskiego Brna. W porównaniu z Maratem reżyser w scenicznej realizacji utworu Astrid Lindgren nie zdecydował się na wielowymiarową interpretację, lecz postawił na monochromatyczną scenografię (Martyna Štěpán Dworakowska), a czeski zespół poprowadził zdecydowanie mniej finezyjnie. Zaskoczyło więc wielu dorosłych gości festiwalu, że Dziecięce Jury tak porwała opowieść o świecie podzielonym na dwa nie do pogodzenia obozy tatrzańskich zbójców (adaptacja: Jan Jankovský), przedstawiona w formie historii nieco sennej i zbyt „przegadanej”. Prawdopodobnie młodym jurorkom i jurorowi najbardziej spodobała się historia Ronji (Mariana Kučíková) i Birka (Gabriel Kulíšek), którzy uczą się szacunku do siebie nawzajem, mimo że wychowują się w bardzo skłóconych rodzinach. Spodobało się aluzyjne nawiązanie do tragedii Szekspira Romeo i Julia, ze szczęśliwym jednak finałem, oraz pięknie pokazana ogromna waga przyjaźni i tolerancji dla drugiego, „innego” człowieka. Niewątpliwie na werdykt dziecięcy wpłynęły także dwie niezwykłego piękna piosenki-songi napisane dla całego zespołu, a skomponowane do tekstów Pavla Trtílka przez mistrza dźwięków, Piotra Klimka.
Ponownie się składa, że Jury Dziecięce MFTL SPOTKANIA, wyłonione z uczennic i uczniów starszych klas szkoły podstawowej, oddaje swoje głosy na spektakl niebłahy w tematyce, poruszający poważniejsze problemy. Jak wiadomo, wstępnie brało ono pod uwagę do nagrody przedstawienie otwierające jubileuszową edycję Festiwalu: Perfekty i Ambaras Marii Wojtyszko szczecińskiego Teatru Lalek Pleciuga wyreżyserowany przez Jakuba Kroftę. To przedstawienie dla dzieci młodszych (5+), niezwykle zabawne, pełne zwrotów akcji, gagów słownych, magicznych krain oraz rockowej muzyki wykonywanej na żywo przez zespół z kapitalną aktorsko i choreograficznie „rozgorączkowaną” kreacją Rafała Hajdukiewicza w roli Ambarasa. W podobnym klimacie utrzymana była także konkursowa propozycja dla dzieci Teatru Kameralnego im. Wandy Rucińskiej w Bydgoszczy – Strach się bać Maliny Prześlugi w reżyserii Punch Mamy. W zabawny sposób bydgoski zespół pokazał młodym widzom 7+, jak przebudować swój świat wartości, gdy jest się niezrozumianym przez większość, jak to się zdarza Strachowi na wróble (bezbłędny Leszek Andrzej Czerwiński), którego nikt się nie boi. Z kolei ze słupskiego Teatru Lalki Tęcza na 30. MFTL SPOTKANIA przyjechał Dziadek do orzechów inspirowany opowiadaniem E.T.A. Hoffmana. Spektakl bez słów, za którego scenariusz, reżyserię i choreografię odpowiada Ewelina Ciszewska, okazał się niezwykle urokliwym, pełnym barw i magicznych rozwiązań scenicznych projektem, w którym to ruch sceniczny gra pierwszą rolę, a wyobraźnią dzieci 7+ obdziela bajecznie. Natomiast z dalekiego Rzeszowa Teatr Maska przywiózł do Torunia spektakl Pradawne drzewo (scenariusz i reżyseria: Honorata Mierzejewska-Mikosza), za jakim bardzo tęsknili widzowie 50+, tzw. „teatr szlachetny” dla dzieci 5+, oparty na mitologii słowiańskiej o początkach świata, zmieniających się porach roku i uwrażliwiający małych widzów na kryzys klimatyczny.
Jury ZASP na tropie animacji
We wszystkich prezentowanych do ostatniego dnia jubileuszowej edycji Międzynarodowego Festiwalu Teatrów Lalek SPOTKANIA brakowało niestety jaskrawych przykładów użycia lalek teatralnych w całym przedstawieniu. Honor uratowała białostocka Grupa Wolność, która powróciła z Torunia z tarczą: z Nagrodą im. Jana Wilkowskiego w Dziedzinie Sztuki Animacji Lalkowej za spektakl Syn (reż. Karol Smaczny, Mateusz Smaczny, Marcin Tomkiel) od Jury Sekcji Teatrów Lalkowych ZASP – Stowarzyszenie (Edyta Łukaszewicz- Lisowska, Agnieszka Niezgoda, Maria Przybylska, Zbigniew Niecikowski – Przewodniczący Jury, Władysław Owczarzak – honorowy członek Jury) oraz Nagrodą za najlepszą muzykę (wykonywaną na żywo przez Michała Górczyńskiego) przyznaną przez Jury Profesjonalne. W opowieści snutej wg opowiadania Podmieniony syn Mirosława Miniszewskiego, podobnie jak w przypadku Pradawnego drzewa mającej swoje korzenie w tradycji ludowej, aktorzy-reżyserzy wykorzystują jednak lalki stolikowe i marionetkę, dzięki czemu przepisany współczesnym językiem ludowy mit o podmienianiu dzieci przez łojmy, odmienice czy boginki dotknął nie tylko werbalnie widzów 12+ aktualnym tematem wykluczenia w relacjach rodzinnych i społecznych.
Jednakowoż obok świeżego, acz niezbyt atrakcyjnego wizualnie ujęcia tradycji ludowej w teatrze animacyjnym Grupy Wolność, to Puppentheater z niemieckiego Zwickau zaprezentował na 30. MFTL SPOTKANIA animację bezkonkurencyjną! Animację zachwycającą, którą mogła obejrzeć raptem garstka dorosłych jurorów, widzów 12+ i gości festiwalu, po raz pierwszy w Toruniu w okularach VR w spektaklu 360° Virtual Puppetry: The Erlking (Król Olch) na podstawie ballady Johanna Wolfganga von Goethego i w reżyserii Moniki Gerboc. Dwadzieścia minut w świecie rzeczywistości wirtualnej, w multimedialnym kreowaniu komputerowej wizji przewspaniałych zwierząt leśnych, jesiennej przestrzeni z „lotem w niebo” oraz zdarzeń opisanych w balladzie przez Goethego w języku oryginału (większość wirtualnych widzów słuchała tekstu w tłumaczeniu na język angielski) pozwoliło przenieść się w trójwymiarowy, magiczny krąg ducha, nadprzyrodzonej istoty, która w finale zabija dziecko (choć ostatecznie słowo „Tod” nie padło)…
Okołofestiwalowo
Tradycyjnie podczas dziesięciu dni 30. MFTL SPOTKANIA odbyło się wiele wydarzeń towarzyszących. Teatr Baj Pomorski zaprezentował poza konkursem swoje tegoroczne premiery: Wikingowie z Północnej Ulicy w reżyserii Punch Mamy i Szelmostwa Lisa Witalisa wyreżyserowane przez Antoninę Brühl oraz w ramach 20. Przeglądu Teatrów Osób z Niepełnosprawnościami Innym Okiem (na którym już po zakończeniu części konkursowej zaprezentowało się aż dwanaście zespołów) spektakl dla NajNajów Dominiki Miękus, Marty Parfieniu-Białowicz i Edyty Soboczyńskiej Kto tam?. Na Małej Scenie odbyły się: performatywne czytanie utworów Witolda Gombrowicza połączone z lekcją teatralną oraz dramatu Wyjątko nowego dyrektora Teatru Polskiego w Bydgoszczy, Beniamina Bukowskiego, wraz z warsztatami dramaturgicznymi. Całość wydarzeń uzupełniły: warsztaty aktorskie, prelekcja Marii Schejbal towarzysząca Przeglądowi Innym Okiem, promocja wydawnictwa jubileuszowego, kiermasz Wydawnictwa BIS oraz wystawy plakatów festiwalowych profesora Krzysztofa Białowicza i ilustracji teatru kamishibai. Nie zabrakło oczywiście kolorowej parady teatralnej ulicami Starego Miasta na otwarcie 30. edycji, szkoda jedynie, że obecni podczas Festiwalu studenci ze Studenckiego Koła Teatrologicznego UMK nie napisali na bieżąco żadnej recenzji z konkursowych przedstawień. Ciągle także nie ma miejsca w programie SPOTKAŃ na rozmowy widzów i gości MFTL z zespołami i twórcami (poza jednym, spontanicznym, po spektaklu Puppentheater Zwickau, gdy reżyserka i dyrektorka niemieckiej sceny, Monika Gerboc, ciekawie nakreśliła kulisy powstawania wirtualnego teatru).
Summa summarum, 30. jubileuszowa edycja Międzynarodowego Festiwalu Teatrów Lalek SPOTKANIA pokazała pewne „zmęczenie materiału”, jeśli chodzi o wykorzystanie lalek na scenach teatrów dla dzieci. Dała także możliwość zarówno najmłodszym, jak i młodzieży na poznanie świeżych ujęć w podejściu do interpretowania tekstów klasycznych czy ludowych, z nienachalnym ujęciem mechanizmów historii. Zaufała również wyobraźni widzów w teatrze ruchu i nowym środku wizualnym – teatrze wirtualnym, ale dała wszystkim nadzieję, że teatr ciągle może opierać się na dialogu, a perspektywa dzieci i młodzieży powinna być rozumiana i darzona szacunkiem. Przede wszystkim pokazała jednak, że poza teatrami instytucjonalnymi istnieją grupy tworzące TEATR najwyższej próby, chwytający za zmysły z siłą gwiazd.
fot. Dariusz Gackowski, Fundacja 1025