Benjamin Balint: Ostatni proces Kafki. Agora, Warszawa 2019 – pisze Izabela Mikrut.
Benjamin Balint w swojej książce „Ostatni proces Kafki” nie zajmuje się żmudnym odtwarzaniem biografii. Interesuje go to, co dzieje się już po śmierci pisarza – i trochę może próba zrozumienia jego poglądów w kwestii narodowości. Mocno zajmuje się od początku tematem niespełnienia ostatniej woli Kafki: chociaż ten prosił o spalenie pozostawionych zapisków, dzieł i fragmentów utworów, Maks Brod zdecydował się nie tylko na zachowanie dokumentów i tekstów, ale jeszcze – na ich upublicznienie, dostarczenie zbiorowej publiczności. W efekcie sprawił, że ocalała wspaniała literatura (chociaż Brod był zaskoczony, że publikacja dzieł nie spotkała się z takim odzewem, jakiego oczekiwał) – ale borykał się z wyrzutami sumienia i pytaniami o powinności wobec twórców-przyjaciół. Dwuznaczna moralnie sytuacja (z perspektywy osobistej – oczywista, za to na przeciwległym biegunie mająca dobro narodowe) stanowi punkt wyjścia dla tomu „Ostatni proces Kafki”. Czytelnicy razem z Brodem będą przemierzać czasy i kraje, żeby przyjrzeć się losom nieukończonych powieści czy opowiadań, ale w większym nawet stopniu – żeby analizować kwestię przynależności kulturowej.
Bo bardzo dużo miejsca zajmuje w tej książce spór o Kafkę rozszerzony na tematykę literatury narodowej. Motywy przeplatania się sztuki niemiecko-żydowskiej nabierają nowego sensu po wydarzeniach drugiej wojny światowej, wyostrzona interpretacja nie pozwala na jednoznaczne rozstrzygnięcia. Coraz silniej wybrzmiewa pytanie, kto właściwie powinien zaopiekować się spuścizną Kafki: czy to autor przynależny literaturze niemieckiej, czy może – żydowskiej. Kłótnie o pisarza są tak naprawdę kłótniami o tożsamość, nabierają szerszego wymiaru, nie dotyczą jednostki, ale całych społeczeństw. Dla zwaśnionych stron przestaje mieć znaczenie zdanie samego twórcy, przejście do historii odbywa się tu więc już na granicy dobrego smaku.
Benjamin Balint bardzo skrupulatnie analizuje temat języka hebrajskiego i Izraela dla Kafki. Pokazuje też losy Broda, który z ocalonymi pismami wyemigrował i w Palestynie zajął się popularyzowaniem tej twórczości. Buduje niemal mit Kafki – co znajduje ujście kilka dekad później, kiedy o prawa do utworów walczą dwa kraje – Niemcy i Izrael. W tym momencie walka kulturowa zamienia się już w ideologiczną, bo dla obu państw ważniejsze są świeże jeszcze krzywdy z czasów drugiej wojny światowej niż rzeczywista troska o ocalenie archiwów pisarza. Balint przygląda się kolejnym etapom tego sporu, bardzo starannie odtwarza poglądy samego autora (próbuje przez to odrobinę zasugerować czytelnikom, jakie stanowisko zająłby w „procesie”), mierzy się również z dylematami Broda (jakby nie było – odpowiedzialnego za cały konflikt, chociaż nie mógł się spodziewać przyjaciel Kafki, jaką burzę kiedyś rozpęta). Jeśli przytacza informacje biograficzne, to przede wszystkim wtedy, gdy służą one naświetleniu sprawy ocalonych pism, odwołuje się do zapisków dziennikowych i do samych decyzji Franza Kafki, uważnie czyta wywiady. Pyta o to, czy można pisać w jednym języku, a być piewcą i przedstawicielem drugiego (języka czy narodu). Opiera się zawsze o procesy i sądowe wyroki, tu musi być drobiazgowy do bólu. Nie proponuje zatem czytelnikom opowieści fabularyzowanej, a bardzo rzetelne odtwarzanie wycinka rzeczywistości – przez szereg wydarzeń przypadkowo zbieżnego z literaturą, o którą toczy się batalia. Balint prowadzi sobie literackie śledztwo: zbiera materiały i dokumenty, które następnie przerabia na opowieść o tym, jak funkcjonować mogą dobra narodowe.