Recenzje

Agrado znaczy rozkosz

O spektaklu „Almodovaria” w reż. Anna Wieczur-Bluszcz w Teatrze Polonia w Warszawie pisze Agnieszka Górnicka.

„Życie jest zbyt ciekawe, żeby przeżyć je w jednej roli” – mówi bohaterka muzycznego monodramu „Almodovaria” w reż. Anny Wieczur-Bluszcz inspirowanego filmową twórczością Pedro Almodovara. I zgodnie z tym stwierdzeniem, na scenie, w postaci granej przez Annę Srokę-Hryń przegląda się nie jedna, lecz kilka, a może kilkanaście bohaterek – kobiet: matek, kochanek, żon, przyjaciółek, aktorek, prostytutek wyrwanych ze świata hiszpańskiego reżysera. Stworzenie tej osobowościowej hybrydy, która najwięcej czerpie z filmu „Wszystko o mojej matce”, umożliwiło twórcom ukazanie uniwersalnej, choć niecodziennej i szalonej historii miłosnych zawodów, bolesnych rozstań, samotności i poszukiwania szczęścia.

W „Almodovarii” nostalgia miesza się z rubasznym humorem, smutek z radością życia, teatralny recital przybiera kształt odważnego drag queen show z elementami kabaretu i żywego performance’u. A gwiazdą wieczoru staje się Agrado – kobieta i mężczyzna, transwestyta i transseksualista w jednym, brawurowo zagrana przez Annę Srokę-Hryń. Historia życia Agrado, opowiedziana za pomocą utworów muzycznych w aranżacji Mateusza Dębskiego i z tekstami Anny Burzyńskiej, to podróż przez słoneczną i zakazaną Barcelonę, w której niejedna kobieta zostawiła serce i rozum, w zamian za chwilę zapomnienia i rozkoszy.

W czerwonych światłach reflektorów i zadymionym powietrzu, pod grubą warstwą przesadnie zrobionego makijażu, peruki, cekinów i futer, kryją się historie o niespełnionej miłości, utracie dziecka i partnera, zmianie tożsamości, poszukiwaniach ukochanej osoby i poszukiwaniu samego siebie. Kawałki życia zebrane w całość, połączone muzyczną narracją, nadającą im rytm i dynamizm, tworzą historię każdego, kto w życiu choć raz oddał się pasji, ryzyku, uczuciom czy marzeniom. Zderzenie tych emocji z postacią odrzucającą własną fizyczność, symbolizującą androgynię, inność i płciową płynność, dotkliwie osamotnioną i poszukującą czułości, dało niezwykle poruszający efekt. Wtajemniczanie widza w różne stopnie poczucia odmienności i wyobcowania nie udałoby się gdyby nie doskonała gra Anny Sroki-Hryń, balansującej na granicy prowokacji i uwiedzenia, kobiecej sensualności i męskiej stanowczości, niefrasobliwego żartu, odwagi i szczerości. A przede wszystkim prawdziwych emocji, bez których nie dałoby się opowiedzieć o umykaniu samotności, w którą Almodovar wikła swoich bohaterów.

Film Almodovara dedykowany był: „Betty Davis, Genie Rowlands, Romie Schneider, wszystkim aktorkom grającym aktorki, wszystkim kobietom które grają; wszystkim mężczyznom, którzy grają i stają się kobietami. Wszystkim tym, którzy chcą być matkami.” Spektakl w Teatrze Polonia twórcy dedykują kobietom, mężczyznom i innym. Wszystkim tym, którzy bez zastanowienia oddają się życiu, z całą jego nieprzewidywalnością.


Fot. Katarzyna Kural-Sadowska

Komentarze
Udostepnij
Tags: , , , ,