Recenzje

Amatorskie ryzyko

Katarzyna Gurnard: Pani Henryka i morderstwo w autokarze. Wydawnictwo Lira, Warszawa 2019 – pisze Izabela Mikrut.

Pani Henryka należy do tych bohaterek, które odbiorcy pokochają. Stworzona na wzór serialowych starszych pań prowadzących kryminalne śledztwa nie może być oryginalna – ale w tej postaci chodzi bardziej o wykorzystanie boomu na detektywistyczne przygody niż o odkrywczość. Henryka Orłowska w dodatku jest zakorzeniona w polskich realiach i udowadnia czytelnikom, że emerytura nie oznacza nudy. Sama nawet nie podejrzewała, ile zajęć będzie mieć po zakończeniu pracy zarobkowej. Nie ma czasu na ploteczki i spotkania z rówieśnicami, ale też za tym nie tęskni, bo stale dopadają ją tematy, które powinny zaprzątać prawdziwych śledczych. Dla pani Henryki rozwiązywanie zagadek kryminalnych jest jak rozwiązywanie krzyżówek, tym bardziej że zbrodnie same pchają się jej przed oczy: nie można zignorować czegoś, co dzieje się w najbliższym otoczeniu i budzi wątpliwości.

Kiedy bohaterka wybiera się w podróż – na wycieczkę do Paryża – nie wie jeszcze, że autokar (o który kierowca troszczy się aż przesadnie) stanie się areną działań mordercy. W trakcie wyprawy ginie jeden z jej uczestników, niekoniecznie najważniejszy: wieczny malkontent i przeciętniak. Ginie, a to oznacza przerwanie wycieczki. I chociaż do tej pory wśród pasażerów zgody nie było, dopiero smutne zdarzenie ujawnia szereg różnic. Pani Henryka obserwuje i potrafi wyciągać wnioski – stopniowo dojdzie do tego, co stało się w autokarze.

Tom Katarzyny Gurnard „Pani Henryka i morderstwo w autokarze” – drugi z cyklu o przygodach starszej pani jako detektywa-amatora – może trafić do przekonania odbiorcom. Jak to w pewnym momencie sama autorka w ramach wymiany zdań bohaterów sugeruje, jest to kryminał, w którym nie ma zbędnego chlapania krwią ani analizowania w nieskończoność stanów psychicznych postaci, nie ma przegadania ani uciekania się do literackich schematów. Autorecenzja wprowadzona mimochodem i w fabule dotycząca zupełnie innej książki świetnie oddaje postawę autorki wobec poczytnego gatunku. Kto szuka kryminałów noir, psychologizowania czy analizowania motywów, kto szuka ciężkiej prozy w stylu skandynawskim – ten do pani Henryki się nie przekona. Za to jeśli ktoś lubi lekkość, niewymuszony humor i naturalność – jak najbardziej.

„Pani Henryka i morderstwo w autokarze” to kryminał, w którym fabuła jest maksymalnie upraszczana, a zagadki czasami przypominają te z literatury młodzieżowej – bohaterka obserwuje i wyciąga wnioski, na które mogliby wpaść bez większego trudu i czytelnicy, widać w lekturze, co będzie katalizatorem akcji albo przynajmniej drogą do rozwiązania zagadki – jednak nie przeszkadza to w zabawie. Pani Henryka nie boi się działać, na własną rękę zbiera materiały, rozmawia z ludźmi, wykazując się znajomością ich prawdopodobnych reakcji. Jest w tym cały czas przekonująca: to starsza pani, którą ucieszy muzeum szydełkowania, i która wpadnie do kogoś na herbatkę i wygada się, niby spragniona sensacji (a w rzeczywistości – żeby wyciągnąć z niego potrzebne informacje). Nikt nie traktuje jej jak wroga, to bohaterka infantylizowana. W pogoni za prawdą nie ujawniają się cechy, które dyskwalifikowałyby tę panią jako postać z kryminału, Henryka Orłowska pozostaje przekonująca, nawet jeśli czasami denerwuje swoją naiwnością. Gurnard opiera się tu na wyrazistych charakterach i karykaturach pasażerów, dba o to, żeby ich przekomarzanki lub wady stały się śmiesznostkami. Wszystko rozgrywa się w niemal dobrodusznej aurze, nie ma wkraczania w podły światek przestępczy i zgrozę. Autorka nie przesadza też z rozbudowywaniem warstwy literackiej, tworzy powieść nieco kioskową w stylu – ale przynoszącą rozrywkę i śmiech. Pani Henryka w akcji jeszcze zapewne nieraz odbiorców zaskoczy – kto chciałby prostej opowiastki rodem z młodzieżówek, ten spokojnie może po cykl sięgać.

Komentarze
Udostepnij
Tags: ,