Recenzje

Analiza uczuć

André Aciman: Pięć zauroczeń. W.A.B., Warszawa 2020 – pisze Izabela Mikrut.

Ona potrzebuje chwili zapomnienia. On jest delikatny i nie wolno go spłoszyć nadmierną wylewnością. W pewnym momencie stali partnerzy w związkach przestają wystarczać, albo na horyzoncie pojawia się ktoś, co do kogo nie ma wątpliwości – z nim chce się budować dalsze szczęście. André Aciman nie zajmuje się prowadzeniem bohatera przez kolejne wydarzenia – przygląda się Paulowi z dużym zainteresowaniem, wprowadzając go w relacje międzyludzkie. Paul jest biseksualistą: chociaż zdecydowanie bardziej ciągnie go do związków homoerotycznych, potrafi jednak również dostosować się do okoliczności i dać wsparcie kobiecie, która bardzo go potrzebuje. A Aciman podąża za tym bohaterem nie po to, żeby wyznaczać jego biografię i rejestrować koleje losu, tylko po to, by móc analizować moc uczuć i sugestywnie przedstawiać motywacje w kontaktach z innymi.

W „Pięciu zauroczeniach” to właśnie uczucia stają się najważniejszym bohaterem. Paul wikła się w rozmaite sytuacje, czasami pozostaje biernym uczestnikiem zdarzeń, innym razem musi się sporo nakombinować, żeby zrealizować własne marzenia. Tyle że kontekst jest w jego przypadku jednak najmniej istotny – liczy się to, co bohater myśli i w jaki sposób podchodzi do oceniania porywów serca. Zdarza mu się czysto cielesna fascynacja drugim człowiekiem, zastanawianie się nad kształtem jego ciała, unikanie patrzenia w newralgiczne miejsca, żeby nie zdradzić się z pragnieniem – Paul doskonale wie, że musi podjąć grę, żeby nie wypaść na margines społeczeństwa. Zna doskonale reguły owej gry i powinien je zaakceptować, by nie stracić szansy na szczęście. Chociaż to akurat bywa ulotne, a niszczy je nie tylko rutyna, ale i przypływ nowych uczuć – Paul nie boi się ryzyka. Steruje swoim życiem, obmyśla sposoby dotarcia do obiektu westchnień i przekonania go do siebie. Oczywiście zdarzają się i związki, które po latach wchodzą w fazę terapeutycznych spotkań, pomoc na płaszczyźnie niemal przyjacielskiej – te nie wprowadzają rewolucji w układach międzyludzkich, są jedynie chwilowym odejściem od codzienności. Ale najsilniejszy wydźwięk ma tutaj historia o mężczyźnie poznanym w klubie sportowym. Paul obserwuje nieznajomego, śledzi każdy jego gest i zna na pamięć harmonogram. Nie zdradza się z tymi zachowaniami, bo wie, że mogłyby wystraszyć wybranka i zniechęcić już na starcie – przekreślając szanse na zacieśnienie kontaktów. Udaje kogoś, kim chciałby być – żeby zwrócić na siebie uwagę i mimochodem dotrzeć do ukochanego. To długofalowy plan i wymagający cierpliwości – połączenie palącego pożądania z oczekiwaniem udało się autorowi w tekście idealnie, bardzo łatwo uwierzyć w stan Paula i zrozumieć jego reakcje oraz motywacje w działaniu. „Pięć zauroczeń” staje się bardzo trafnym studium fascynacji drugim człowiekiem – i analizą uczuć. W tej książce autor raczej się nie myli, zbuduje zatem szybko porozumienie z czytelnikami.

„Pięć zauroczeń” warto przeczytać dla sugestywnej prozy i dla celnych spostrzeżeń na temat kontaktów interpersonalnych – oraz dla sprawdzenia, jak pracuje psychika zakochanego czy zauroczonego człowieka.

Komentarze
Udostepnij
Tags: ,