Piotr Kletowski, Piotr Marecki: Żuławski. Wywiad rzeka. Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2019 – pisze Izabela Mikrut.
Kilka dni, dwóch dziennikarzy, którzy wiedzą, o czym rozmawiać i mają swoje zdanie na temat kolejnych filmów reżysera, Andrzej Żuławski, rozmówca złośliwy, inteligentny i elokwentny. Powstaje książka, która dla wielu jest twórczą podpowiedzią albo kwintesencją gatunku – chociaż wszyscy publikują wywiady-rzeki, w większości wpadają w popowe tony, unikają zagłębiania się w detale, dostarczają odbiorcom kilku anegdot i kilku wspomnień, a poza tym – forma ma przysłaniać pustkę. W tomie „Żuławski. Wywiad rzeka” jest inaczej: tu liczy się przede wszystkim materia twórcza i głęboki nad nią namysł. Zarówno reżyser jak i dziennikarze – Piotr Kletowski i Piotr Marecki – chcą, żeby z tej rozmowy wynikły ważne dla czytelników – i widzów – informacje czy przemyślenia. Ta książka w wydaniu drugim poprawionym powraca na rynek nieprzypadkowo: w dalszym ciągu (ponad dziesięć lat od premiery) może funkcjonować jako ważne dzieło w zakresie filmoznawstwa i podejścia do tworzenia.
Jeśli Andrzej Żuławski mówi o swoim życiu, to w kontekście filmów – tego, jak doświadczenia wpływały na jego język artystyczny. Do osobistych przeżyć się odwołuje, jednak nigdy nie wysuwa ich na pierwszy plan, ważniejsze wydają mu się przemyślenia związane z samym aktem twórczym. Nie stroni od opowiadania o sobie samym – jeśli to daje punkt wyjścia do rozmów o filmach. Zresztą siebie też może definiować przez obrazy filmowe – kiedy dzieli się uwagami na temat innych twórców i produkcji, kiedy wspomina motywy, które wywarły na nim duże wrażenie. I tak autorzy wywiadu uzupełniają rozmowę z Żuławskim: sięgają po konteksty powstawania filmów, świetnie orientują się w tym, co działo się w środowisku, ale też – w ruchach, które definiowały kierunki artystyczne. Zahaczają o literaturę i o twórców z różnych dziedzin – tych, którzy mogli wpłynąć na kolejne dzieła. Oczywiście czytają recenzje i potrafią ustosunkować się do ocen, mają własne zdania na temat prac Żuławskiego – a czasem nawet specjalnie go prowokują, żeby zyskać bardziej kategoryczne wypowiedzi. Kiedy zatem przyjdzie czas na opowiadanie o samych filmach, mogą stworzyć relację spójną i pełną ciekawostek, a do tego – wartościową nie tylko z punktu widzenia kinomanów.
To rzecz o robieniu filmów, ale też o warunkach, w jakich powstawały kolejne utwory. Podlewana filozoficznymi dywagacjami, dyskusjami i refleksjami na temat przeszłości, opowieściami o aktorach lub o innych reżyserach, o sytuacjach na planie, o scenariuszach, warstwie muzycznej, o każdym elemencie i każdym etapie pracy. W połączeniu z erudycyjnymi wstawkami, wymianą opinii na różne tematy – zamienia się w rzeczywiście ważną i wartościową rozmowę. Wykluczone z niej zostały dwie rzeczy: przypadkowość – nie ma tu mówienia o niczym i rozpaczliwego szukania następnych tematów, wszystko płynie naturalnie – oraz nastawienie na masowych odbiorców. To publikacja zdecydowanie niszowa, nie trafi do wszystkich (tym bardziej więc cieszy fakt jej powrotu na rynek). Kletowski i Marecki wysłuchują Żuławskiego, ale są dla niego też dobrymi partnerami w dyskusji, mimo że czasem bywa gorąco już na płaszczyźnie ustalania pojęć. „Żuławski” to publikacja, która pokazuje, jak warto przygotowywać rozłożyste wywiady, żeby przez długi czas mogły funkcjonować na rynku i towarzyszyć dziełom – a nie stanowić wyłącznie promocyjny gadżet.