Recenzje

Anatomicznie i filozoficznie – o starości i przemijaniu

O spektaklu „Romantycy” Hanocha Levina, w reżyserii Grzegorza Chrapkiewicza, prezentowanym w ramach Letniego Przeglądu Teatru Dramatycznego w Warszawie, pisze Anna Czajkowska.

„Romantycy” to opowieść o starości, śmierci i jej miejscu we współczesnym świecie oraz strachu przed zapomnieniem i „niebyciem”, połączonym z silną potrzebą bliskości. Brzmi smutno, wręcz dramatycznie, ale nie u Levina! Hanoch Levin, zmarły w 1999 roku izraelski dramaturg, pisarz, poeta i reżyser teatralny, autor piosenek, tekstów kabaretowych oraz recenzji i książek dla dzieci był mistrzem ironii, groteski, ciepłego humoru zmieszanego z powagą. Pochodził z rodziny religijnych Żydów, którzy w 1935 roku wyemigrowali z Łodzi do Palestyny. Nie znał języka polskiego, ale słyszał wiele polskich słów, których brzmienie go fascynowało. Dlatego często dawał bohaterom polskie imiona. W Tel Awiwie uchodził za gorszyciela, ze względu na kontrowersyjną treść swoich utworów oraz prowokacyjną, epatującą wulgaryzmami formę. Mimo to jego ciemne komedie o ostrej psychologicznej wnikliwości zachwycały publiczność. Autor doskonałego „Kruma”, którego przybliżył widzom reżyser Krzysztof Warlikowski, a także „Sprzedawcy gumek”, „Shitza” czy „Udręki życia”, napisał sześćdziesiąt trzy sztuki, wśród których są teksty znakomite oraz mniej porywające. „Romantycy” należą raczej do tej drugiej kategorii, choć ich uniwersalizm połączony ze znakomitymi kreacjami aktorskimi niezmiennie przemawia do widza.

W stołecznym Teatrze Dramatycznym portret trójki starszych, schorowanych ludzi, wyreżyserowany przez Grzegorza Chrapkiewicza wzrusza już ponad dziesięć lat. Bohaterowie sztuki, Pogorelka, Chajczik i Bonbonel, spotykają się po latach, aby snuć wspomnienia, opowiadać o swych uczuciach, nadziejach, szukać dawnej bliskości i odmawiać kadisz za zmarłych. Bez skrępowania, z anatomicznymi szczegółami wymieniają swe choroby i przypadłości, których po ponad siedemdziesięciu latach przeżytych na ziemskim padole nazbierało się sporo. Licytują się, punkt po punkcie opisują wstydliwe dolegliwości i objawy, bez wstydu mówią o przeroście prostaty, guzkach, zablokowanych tętnicach, próchnicy zębów i aplikowaniu czopków. Wydaje się, że łańcuch chorób nie ma końca… . Co tu kryć, starość nie jest urocza i pachnąca, wciąż nie potrafimy jej oswoić, dopasować do naszego nowoczesnego świata, chociaż pozornie wszyscy wiemy, że po wiośnie i lecie nieuchronnie przychodzi jesień i zima.

Spektakl w reżyserii Grzegorza Chrapkiewicza jest na poły humorystyczny, trochę groteskowy, jednak spod płaszczyka żartu i śmiechu wciąż wyziera poczucie przemijającego, straconego życia i dominującego smutku – tragiczne, choć ubrane w komediowe szaty, charakterystyczne zresztą dla niepokornego Izraelczyka. „Fenomen sztuk Levina polega na rozpiętości, różnorodności tematów, nie można nigdy określić, czy to jest farsa, czy komedia, czy też dramat” – mówiła kilka lat temu Małgorzata Niemirska. Starość frustruje, nudzi i uwiera. Upływ lat i sprawności przeraża, a bolesne istnienie łagodzi pamięć o byłych związkach, po których zostało szare wspomnienie. Małgorzata Niemirska doskonale wyczuwa i podkreśla specyficzne poczucie humoru izraelskiego dramaturga. Cięte, komiczne, czasem złośliwe zarzuty wobec dawnych partnerów trochę bawią, trochę smucą. Starość, zmarszczki – nieunikniony etap życia każdego, do tego zniszczone, chore ciało i powtarzalność dni, godzin, minut bolą ją coraz bardziej. Choć Pogorelka nieustannie sarka i narzeka, jednak potrafi zrozumieć swoich mężczyzn i dać im skrawek (a nawet więcej) poczucia bliskości, tak potrzebnego człowiekowi w każdym wieku. Niemirska umiejętnie oddaje zamęt, jaki toczy się w duszy bohaterki – od odmłodzenia przechodzi do głębokiego, śmiertelnego przygnębienia. Uroczy acz nieznośny Don Juan, były mąż Pogorelki, pachnący koniakiem i papierosami Bonbonel (Zdzisław Wardejn), bez skrępowania przyjmuje dowody przywiązania byłej żony. Pogorelka, nieustannie marudząc, przyciąga do siebie także drugiego zagubionego romantyka, odrzuconego zalotnika, nieporadnego Chajczika – w tej roli Henryk Niebudek i znajduje dla niego miejsce w swoim sercu. Kobiecie i mężczyznom Levina nie brak karykaturalnych rysów (takimi obdarzył ich autor, znany ze zgryźliwego poczucia humoru), które z aktorską wprawą podkreślają Niemirska, Wardejn i Niebudek. Obok nich postawił jeszcze jednego bohatera  – przemijanie. W zasadzie nic w tym dziwnego, przecież nie ma życia bez przemijania. Cała trójka walczy o godny los, nawet jeśli kres już blisko. Zmagając się z własnym ciałem i niemocą, aktorzy idą za wskazówkami autora próbując zaczarować szarą rzeczywistość – słowem, gestem. Mimika, spojrzenie, zmienność głosu – wszystko jest dopracowane. Czasem wpadają – zwłaszcza Pogorelka – w filozoficzno – egzystencjalny ton. Ale owo pomieszanie powagi z ironią i dosadną groteską zgrzyta, nie wybrzmiewa tak jak zwykle u Levina. Zabrakło zdecydowania, ostrzejszych pociągnięć pędzla w kreśleniu wizerunku postaci. Całe szczęście aktorzy bardzo dobrze radzą sobie z tymi niedociągnięciami dramatu, przełamują mój dystans i poruszają uczucia.

Gorzka komedia romantyczna nie wymaga wyszukanej scenografii: wystarczy kilka drobiazgów, pudełka pełne butów, lekarstw – schowane pod łóżkiem, które stanowi centrum i główne miejsce akcji. Na nim, jak na okręcie, Pogorelka, Chajczik, Bonbonel płyną do odległych i wymarzonych krain, gdzie tęsknota za odrobiną miłości i ciepła może zostać ukojona.

„Romantycy”, mimo dominującego uczucia smutku i rozczarowania, zaskakują nutą optymizmu – na przekór wszystkiemu bohaterowie wykraczają poza ironiczne uwagi na temat schorowanego, starego ciała i cierpiącej duszy. I próbują pomóc sobie nawzajem, z pogodnym czołem, z lekką zmarszczką pogodzić się z nieuniknionym. Podziwiam trójkę artystów, ich aktorski kunszt, pozwalający kreować postacie pełne ciepłego humoru, które mają do przekazania dużo życiowej mądrości. Chciałoby się zakrzyknąć – lata mijają, ale nadzieja oraz upór ludzkiego serca wciąż trwa, a w żyłach krąży krew – prawda, coraz słabiej. A starość i choroby? Taka kolej rzeczy, nie uciekniemy od nieuniknionego.

„Romantycy” Hanocha Levina

Reżyseria: Grzegorz Chrapkiewicz

Przekład: Agnieszka Olek

Scenografia: Maciej Chojnacki

Reżyseria światła

Krzysztof Małachowski

Opracowanie muzyczne

Rafał Kowalczyk

Asystent reżysera

Julian Potrzebny

Występują: Małgorzata Niemirska, Henryk Niebudek, Zdzisław Wardejn

Premiera 10.05.2013 na Małej Scenie Teatru Dramatycznego m.st. Warszawy.

Komentarze
Udostepnij
Tags: , , , , ,