Recenzje

Atak kobiet

Harda Horda. Antologia opowiadań. SQN, Kraków 2019 – pisze Izabela Mikrut.

Dwanaście polskich pisarek fantasy, związanych z różnymi wydawnictwami, prezentujących się na rynku w charakterystycznych dla siebie tematach i narracjach łączy siły, tworząc grupę literacką Harda Horda. I tak naprawdę nie wiadomo, czy grupa pozwala na wybicie się poszczególnych autorek, czy też silna robi się dopiero po przejrzeniu listy nazwisk: bo działają w Hardej Hordzie między innymi Ewa Białołęcka, Aleksandra Janusz, Anna Kańtoch, Marta Kisiel, Martyna Raduchowska czy Aneta Jadowska: każda już z ugruntowaną pozycją i gronem własnych fanów. Jeśli Harda Horda ma pomóc w wymianie tychże – to całkiem niegłupie rozwiązanie. Chociaż trzeba przyznać, że w opowiadaniach żadna z autorek nie postawiła na stylistykę, z której jest już znana na rynku: zupełnie jakby małe formy były przede wszystkim miejscem do eksperymentowania, szukania nowych rozwiązań albo sprawdzania tych, które do tej pory nie budziły zaufania.

Krótki wstęp Anny Misztak do tej książki przydałoby się albo usunąć całkowicie, albo przynajmniej skrócić o połowę i wyrzucić pustosłowie (owszem, czepianie się wstępu można by sobie darować, ale w tym wypadku wprowadzający komentarz ani nie przygotowuje na dalszą lekturę, ani nie dorównuje poziomem zamieszczonym w tomie tekstom, jedyną jego zaletą jest zaprezentowanie początków Hardej Hordy, a to dałoby się akurat zamknąć w jednym zdaniu); dużo ciekawszy okazuje się „manifest” grupy zamieszczony przed zestawem opowiadań. Historii w tomie jest dwanaście, nie ma w nich żadnych wyznaczników formalnych (ale też żadnych ograniczeń): niektóre teksty są samodzielnymi publikacjami, inne stanowią cząstkę większej całości, rzadko kiedy autorki decydują się na pokazanie próbki swoich możliwości i tego, co już można znaleźć na księgarskich półkach – chętniej wybierają testowanie formy. Nie dają się ujednolicić ani podporządkować określonym regułom, każde opowiadanie jest osobną całością, na upartego połączyć je można tylko światem fantastyki. A i to nie zawsze, bo dla niektórych pisarek fantastyka to kreowanie powieściowej przestrzeni od podstaw, podczas gdy inne wolą modyfikować rzeczywistość znaną odbiorcom i wprowadzać w nią elementy paranormalne czy niewytłumaczalne na drodze rozumowej. Dla jednych fantastyka wiąże się ze strachem i grozą, dla innych – ze śmiechem. Będzie tu apokalipsa, atak zombie, powrót do dawnych gier i zabaw dziecięcych (tyle że teraz już z ponurym podtekstem), będzie magia i śmierć, będą latające wieloryby. Tłem wydarzeń autorki mogą uczynić fantastyczne krainy, albo kraje istniejące naprawdę – wtedy do kreacji twórczych w ramach fabuły dochodzi jeszcze specyficzny koloryt lokalny, który starają się oddać.

Hardej Hordzie udaje się udowodnić, że w ramach fantastyki można wiele, nie trzeba wcale popadać w oczywiste schematy, nawet jeśli wykorzystuje się postać doskonale literaturze znaną. To autorki, które raczej w swoim pisarstwie nie zawodzą, a tom „Harda Horda” wyróżniający się na księgarskich półkach mogą potraktować jako formę autoprezentacji – i to całkiem niezłej. Dwanaście krótkich historii jest jak zaproszenie do dalszej lektury – zaostrzy apetyty, ale też zwróci uwagę czytelników na autorki gatunku często traktowanego po macoszemu w literaturze rozrywkowej.

Komentarze
Udostepnij
Tags: ,