Max Brooks: Minecraft. Wyspa. Muza SA, Warszawa 2018 – pisze Izabela Mikrut
Mały ludzik, który w pewnym momencie zyskuje świadomość. Zaczyna się uczyć co zrobić, żeby zaspokoić podstawowe potrzeby. Ze zdumieniem odkrywa, że niektóre przyzwyczajenia czy obserwacje z realnego świata w ogóle nie pasują do jego otoczenia. Świat, w którym się znalazł, składa się z sześcianów, wszystko jest tu kwadratowe i kanciaste. W dodatku nie zawsze da się przewidzieć, co stanie się ze znalezioną rzeczą lub jaką reakcję wywoła określony ruch. Ale w tym wszystkim nie ma tajemnicy: każdy z małych odbiorców wie, że bohater – bezimienny – trafił do gry Minecraft i od tej pory przeżywa to, co awatar, tak samo jak on przemierza świat i zdobywa punkty lub przedmioty niezbędne w egzystencji. Od zwykłych awatarów różni się jedynie tym – a jest to różnica zasadnicza – że myśli i czuje.
“Minecraft. Wyspa” to pierwszy tom zapowiadanej serii poświęconej grze i jednocześnie pierwsza oficjalna powieść Minecrafta, prezent dla małych fanów gry. Chociaż sygnuje go Max Brooks, autor, który specjalizuje się w podobnych produkcjach, tej powieści raczej daleko do bestsellera; zajmie niemal wyłącznie graczy – i to tych, którzy lubią zanurzać się w świat gry, niezależnie od poziomu trudności. “Wyspa” dotyczy tylko pierwszego etapu, sprawdzania i testowania możliwości, poznawania tajników ruchu postaci i zasad zakodowanych w przestrzeni Minecrafta. Nie będzie tu poważnych wrogów – poza tym, że co jakiś czas bohater musi bronić się przed atakami zombie, ale te są na tyle słabe, że nie zrobią mu krzywdy – raczej odkrywanie ciekawostek. W dłuższej perspektywie to trochę nużące rozwiązanie, nawet jeśli weźmie się poprawkę na to, że to książka dla dzieci. Bo tak: bohater jest mocno zaangażowany w nową rzeczywistość, silnie przeżywa każde kolejne odkrycie (nawet to, które dla odbiorców-graczy jest już najzupełniej naturalne i pozbawione jakichkolwiek refleksji). Każda zasada zweryfikowana podczas działania i odnotowana jako reguła do poruszania się w rzeczywistości Minecrafta to tutaj powód do rozważań i rozbudowanych komentarzy, każda rozrasta się do miniopowiadania. Bohater bardzo szczegółowo analizuje swoje emocje i przenosi do opowieści również spostrzeżenia – dla niego ważne, bo dziwne, dla czytelników – oczywiste. A o oczywistościach nie chce się czytać zbyt długo.
Ponieważ “Wyspa” jest oficjalną powieścią Minecrafta, zadecydowały o jej kształcie prawdopodobnie pozaliterackie względy – autor bardziej opisuje w fabularyzowany sposób zasady korzystania z gry niż przygody bohatera. Na akcję pomysłu nie ma, zajmuje się za to w nieskończoność pojedynczymi zachowaniami postaci i przedmiotów w grze. Owszem, dodaje coś, czego w grze nie ma – czyli sferę “duchowości” bohatera – uczłowiecza go, przynosi odbiorcom refleksję na temat jego roli w grze – ale nawet obdarzenie postaci wolą nie ożywia go tak bardzo, żeby na dłużej skupić uwagę dzieci. Owszem, przydaje się ta książka jako analizowanie reguł gry – ale równie dobrze da się bez niej obyć, chyba że ktoś po lekturze, na którą trafi przypadkiem, zechce sprawdzić, o co chodzi w Minecrafcie. Zabrakło tutaj dynamiki, pomysłu na budowę całości, czegoś, co zatrzymałoby dzieci przy tomie. Brooks pisze poprawnie, literacko czysto, nie daje po tekście poznać, że to produkcja, element machiny promocyjnej – a jednak w samej konstrukcji tomu kryje się problem właściwie na etapie redakcji nie do rozwiązania.