Recenzje

Azyl w chlewie

„Grotowski non-fiction” w reżyserii Katarzyny Kalwat na podstawie tekstu Krzysztofa Szekalskiego. Koprodukcja Teatru im. Jana Kochanowskiego w Opolu oraz Wrocławskiego Teatru Współczesnego – pisze Jarosław Klebaniuk

Spektakl skonstruowany jako ciąg monologów i wymian, lecz także teatralnych scen i projekcji przemykającej niczym współczesny antyczny chór, stanowił oryginalne wydarzenie artystyczne. Niespodziewane zwroty akcji i przeplatanie się różnych wątków, emocjonalne napięcie między uczestnikami, garść pikantnych faktów i kontrastujących opinii pozwoliły utrzymać widza w napięciu. Aktorom udało się stworzyć frapujące i niejednoznaczne widowisko. Nie wiemy do końca, co było ich, co było zagrane i gdzie poprowadziła ich improwizacja. Dodatkową atrakcją była możliwość zobaczenia aktorów z innego teatru, bez konieczności przejechania stu kilometrów w jedną i stu w drugą stronę, w zimnie i w mroku.

Przed przedstawieniem postać, której dotyczyło kojarzyła mi się wyłącznie dobrze, nie tylko dlatego, że była związana z moim rodzinnym miastem i teatralnie jak mało kto przyniosła mu sławę, lecz i z racji sentymentalnych. Otóż Instytut Jerzego Grotowskego we wrocławskim Ratuszu i w siedzibie Na Grobli zorganizował wiele zapadających w pamięć teatralnych wydarzeń. Jeśli chodzi o jego patrona, to dosyć łatwo karmić mi się było jego legendą. Mniej pozostało rejestracji i dokumentów po szefie Teatru Laboratorium niż dajmy na to po Tadeuszu Kantorze, trzeba by zatem wykazać więcej inicjatywy w dotarciu do nich. Spektakl wprawdzie pozwolił raczej zapoznać się z opiniami niż z faktami (choć było i o rozmowie z koniem, i o czytaniu „Pisma” w towarzystwie nierogacizny), jednak wizja twórcy i jego reżyserskich metod, jaką uzyskałem nieco przełamała mój wyidealizowany schemat.

Grotowski w słowach części aktorów ujawnił się jako apodyktyczny, egoistyczny mizogin, manipulator i krętacz. Cóż, oczywiście nie tylko i nie przekreśla to teatralnych transgresji, jakich dokonał, jednak trudno mieć dobrą opinię o kimś, kto wykorzystywał aktorów, odmawiał podmiotowości kobietom, był wręcz „twórcą patriarchatu w polskim teatrze”. Gdy „aktorzy wypacali się na podłogach”, on odsypiał i obżerał się w drogim hotelu. Na zarzuty o nadmierną hermetyczność swojej twórczości („siedmiu, ośmiu widzów na spektaklu”) odpowiadał niekonkretnie i arogancko. Fakt, że komunistyczne władze nie odebrały mu możliwości  kontynuowania scenicznych eksperymentów świadczy moim zdaniem nie tyle o jej bezradności, co o łagodności. Komuś niezagrażającemu systemowi ostatecznie dawano spokój i pozwalano działać w jakichś nieeksponowanych artystycznych niszach. Raczej nie wierzę, aby przywoływane w spektaklu (przez Mariusza Bąkowskiego) techniki rozmowy z urzędnikami odegrały większą rolę. „Wysysające milczenie” – zawieszanie głosu w newralgicznym punkcie wypowiedzi i „dozowanie” – odpowiadanie długo, szeroko, tak żeby nie poczynić żadnych deklaracji, żeby nic nie dało się zacytować, dziś uznać by można za przejawy arogancji. W tamtych czasach mogło to być jednak wyszukane cwaniactwo. Te cytaty z Grotowskiego, które usłyszeliśmy, o teatrze poszukującym, o „dialogu grupy widzów i grupy aktorów” wydają się dosyć puste. Jakie treści za nimi stoją? I jak ocenić twórczy potencjał kogoś, kto próbowaniu jednej sceny poświęcił trzy lata?

Zobaczyliśmy zresztą rekonstrukcję tej sceny. Z inicjatywy Eweliny Paszke-Lowitzsch („Niech się pan tak nie zasadza”) Rafał Kronenberger i Monika Stanek najpierw zrobili jej „rysunek” (lubię poznawać te branżowe określenia, czuję się od nich bardziej człowiekiem teatru niż naprawdę jestem), potem trochę podegrali, by za trzecim podejściem zrobić ją „na setkę”. Nie obyło się zresztą bez pełnego emocji zbuntowanego autorskiego komentarza. Także z perspektywy widza nasuwa się krytyczna refleksja. Kontrowersje kontrowersjami, te wszak często towarzyszą zderzeniu religijności z seksualnością, jednak akurat „Apocalipsis cum figuris” wydała mi się efekciarska i pozbawiona znaczenia, w każdym razie komunikatywnego znaczenia.

Rozbieżność opinii dotyczących nie tylko osoby i twórczości samego Grotowskiego, lecz i sposobu uprawiania sztuki aktorskiej dały o sobie znać w wymianach między uczestnikami „panelu dyskusyjnego”. Gdy młoda aktorka podkreślała, że „chce być patrzona, a nie widziana”, oraz by „dotknąć swojego wewnętrznego człowieka”, domyślaliśmy się tęsknoty za autentycznością. Jednak, gdy zainicjowała dotykanie się dusz, nie obyło się bez epatowania nagą, wybujałą cielesnością. Osobiście bardziej przekonały mnie więc słowa jej bardziej doświadczonej koleżanki po fachu: „35 lat na scenie. Cała jestem warsztatem” niż deklaracja egzaltowanej młodej adeptki: „Ja mam prawdę, której pani nie ma” i domaganie się (od aktorów!), by „przestać udawać, przestać oszukiwać”. Zresztą trudno było do końca stwierdzić, ile w tych słowach było patosu, a ile autoironii.

Nie wszyscy uczestnicy „panelu dyskusyjnego” wykazywali jednakową elokwencję. Pan Andrzej (Jakubczyk) parokrotnie odmawiał odpowiedzi cytatem z jednego z najsłynniejszych opowiadań w historii literatury. Wiedzieliśmy, że nie jest kopistą z Wall Street, jednak nic nie wskazywało, że kiedykolwiek „wolałby tak”. Popijał z termosu, niecierpliwie „szył nogą” (D. Masłowska: „Wojna polsko-ruska…”), założył nawet koszulkę na twarz, a świadectwa dać nie chciał. Gdy jednak wreszcie się przełamał, przypomniał brutalnie: „Grotowski umarł i jego teatr też”. Zarządził stypę, taką z winem, biesiadnymi śpiewami i  pląsami nad stołem z leżącymi na nim zwłokami (żywy Jerzy Senator udający nieżywego Jerzego Grotowskiego), co pozwoliło odegrać drugą, tym razem anegdotyczną scenę. Sylwester 1955 roku na stypendium za wschodnią granicą wprawdzie nie mógł wyglądać tak samo, ale piosenka o ptaszku, który przeleciał śpiewana identycznymi słowami.

Z dobrego opolsko-wrocławskiego zespołu aktorskiego moją uwagę zwróciła Magda Maścianica z Teatru Jana Kochanowskiego. Pierwszy monolog dotyczący Grotowskiego z zachwytem opisywanego w banalnych czynnościach przywołał z mej pamięci pewne surrealistyczne opowiadanie z „Gabinetu luster”. Subtelna ironia tego monologu skojarzyła mi się mianowicie z „Robertem Kennedym uratowanym od topieli” Dolanda Barthelme’a, jednego z moich ulubionych prozaików. Tam również zachowanie zasłużyło na opis dlatego, że pochodziło od sławnej osoby, przy czym ironia szła o krok dalej: bohaterem uczyniony został uratowany, a nie – ratujący. Jednak największe wrażenie zrobiła na mnie sprawność aktorki w obsłudze akustycznej przedstawienia. A to w jaki sposób robiła muzyczne tło opisu sceny z owadem na wzgórzu, używając jedynie głosu i mikrofonu zasługuje na najwyższe uznanie.

A wszystko to działo się, podczas gdy na czarno-białym filmie wyświetlanym na dwóch ekranach poruszało się po teatralnej widowni, tańczyło, robiło wygibasy coraz więcej postaci. Chwilami widzieliśmy zbliżenia, a nawet słodki dym zasłaniający wszystko.

Odpowiedź na przywoływane w spektaklu pytanie: „Jest czy się śni?” ułatwiła rozpoczynająca i kończąca prof. Krystyna Duniec. Wprawdzie jej ujmujące całość niejako w klamrę refleksyjne słowa wydały nam się z Elą nieco koturnowe i nadęte, ale formuła spektaklu najwyraźniej wymagała i preambuły, i kody. Zafrapowało mnie twierdzenie naukowczyni, że „dzieło sztuki może dostarczyć tyle samo wiedzy, co proces badawczy”. Cóż to za badanie naukowe, pomyślałem sarkastycznie, które do tak nikłych efektów prowadzi? Przecież wytwór artystyczny dostarcza głównie przeżycia, a informacyjnie miewa wręcz wartość ujemną, wprowadza zamęt, dysonans, nieporządek, nauka zaś ostatecznie prowadzi do wyjaśniania i rozumienia. Przypomniałem sobie jednak, że nie każdy proces badawczy – jak badania eksperymentalne w psychologii – kwerendą się zaledwie rozpoczyna. Niektóre, ze względu na swą specyfikę, empirycznie ograniczają się do przeszukania archiwum. Tak czy inaczej „Grotowski non-fiction” (spektakl, o książce nic napisać nie mogę) dostarczył zarówno artystycznego przeżycia, jak i wzbogacił wiedzę o tytułowym kimś.


Fot. Tomasz Tyndyk


Jarosław Klebaniuk – Instytut Psychologii, Uniwersytet Wrocławski

 

 

Komentarze
Udostepnij
Tags: , , , , , , , ,