Recenzje

Azyl

Agnieszka Jeż: Serce z szuflady. Filia, Warszawa 2019 – pisze Izabela Mikrut.

Skoro to pierwszy tom serii Dom Pod Trzema Lipami, nie ma mowy o suspensie w akcji. Nawet jeśli autorka będzie do upadłego przekonywać, że nowa właścicielka mieszkania w starej krakowskiej kamienicy (pięknie usytuowanej i z widokiem na wiekowe drzewa) nie zamierza się tu wprowadzać i chętnie je sprzeda, mimo że od dawna pozostawało w rodzinie, nikt nie da się na to nabrać. Agnieszka Jeż wykorzystuje stały od pewnego czasu składnik obyczajówek: oto bohaterka, Klara, dowiaduje się na moment przed ślubem, że jej ukochany „zwraca jej wolność”. Farmaceutka musi przewartościować swoje życie i poszukać nowych rozwiązań, a nawet – pomysłów na dalszą egzystencję.

Chwilowo z Warszawy przenosi się do Krakowa, żeby uporządkować mieszkanie po prababci. Tu styka się z nieznaną do tej pory mentalnością sąsiadów, przekonuje się, że można nieznanej osobie udzielać dobrych rad albo wtrącać się w czyjeś wybory w dobrej wierze. W ferworze zajęć szybko zapomina o przyczynie sercowej porażki, wiarołomnym narzeczonym. Nie zapomina jednak o – kompletnie dla części czytelniczek niezrozumiałej – chęci wyjścia za mąż. Nie brak miłości – a brak męża spędza jej sen z powiek. Klara uważa, że to sygnał życiowej porażki, definiuje ją jako kobietę niepełnowartościową. Do tematu braku męża – i braku wizji małżeństwa – powraca wręcz obsesyjnie, to motyw, który czytelniczki aż zadziwi. Nie chodzi tu o wsparcie przy pracach remontowych, o sercowe uniesienia i bliskość drugiej osoby, a po prostu o niemożność zmiany nazwiska, przerwania losu, który Majewskie od pokoleń doświadcza. I to motyw, którym Agnieszka Jeż czytelniczki raczej zadziwi – bo nawet te spragnione męskiego towarzystwa, jak Klara, nie prezentują raczej na poważnie podobnych teorii.

Poza zaślepiającą wiarą w instytucję małżeństwa liczy się tu opowieść o tworzeniu własnego miejsca na ziemi. Dom Pod Trzema Lipami ma duszę – a podczas przygotowań do remontu (odświeżenie mieszkania ułatwi jego sprzedaż, więc Klara zabiera się do pracy) bohaterka odkrywa pamiętnik zmarłej niedawno prababci. Czyta zapiski młodej dziewczyny, która tuż przed drugą wojną światową przeżywa swoją pierwszą wielką miłość. Naiwne wyznania zyskują swoją wartość w zetknięciu ze świadomością przyszłych losów zakochanych. Pasują do konwencji powieści obyczajowej z krzepiącym kierunkiem rozwoju akcji – ale szkoda, że w pewnym momencie za zapiski bierze się Klara – i niektóre fragmenty odczytuje jeszcze raz, dodając do nich własny komentarz. Taki zabieg niekoniecznie wpływa dobrze na lekturę: podsyca tylko infantylizm, można było z niego zrezygnować, zwłaszcza że wnioski, które kobieta wyciąga z ocen działań prababci, nie należą do odkrywczych.

Zawiera się w tej historii kilka ciekawych spostrzeżeń na temat relacji między dziećmi i rodzicami, autorka podkreśla różnice pokoleniowe, ale też prawo do bycia sobą, podpowiada, jak unikać niepotrzebnych konfliktów i zostawić sobie możliwość decydowania o własnym życiu. Przypomina też, że nie warto podporządkowywać się konwencjom, trzeba dążyć do realizowania marzeń.

Jest „Serce z szuflady” obyczajówką prostą, ale całkiem zgrabnie napisaną (pod kątem narracyjnym), autorka z łatwością dotrze do sporego grona czytelniczek poszukujących takiej rozrywki.

Komentarze
Udostepnij
Tags: ,