Adam Piore: Magia bioinżynierii. Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2019 – pisze Izabela Mikrut.
Bardzo działa ta książka na wyobraźnię i mogłaby nawet uspokajać lęki społeczne, gdyby nie fakt, że większość odbiorców odstraszy tytuł, więc i pośrednio zakres tematyczny. Tymczasem „Magia bioinżynierii” to publikacja wyjątkowa, stworzona jako reportaż i uświadamiająca przeciętnym zjadaczom chleba, jak daleko zaszła już medycyna i ile można zrobić w sytuacji, w której człowiek – w wyniku wypadku lub choroby – pozbawiony zostaje pewnych umiejętności i traci nadzieję na normalne życie. Tutaj normalne życie zamienia się w życie jak z filmu s-f, ale najlepsze jest to, że – w rzeczywistości.
Adam Piore sięga po kilka wyrazistych przykładów uświadamiających odbiorcom, że wszystko da się odzyskać, przywrócić lub nawet ulepszyć – nie warto więc popadać w rozpacz i tęsknić za dawną egzystencją. Otwartość na eksperymenty, a czasami i własna pomysłowość mogą sprawić, że wszystko zmieni się na lepsze. W „Magii bioinżynierii” pojawia się opowieść o „cudownie” odrastających kończynach (lub różnych partiach ciała: zabieg stworzenia brakującego elementu, pokrycia go komórkami macierzystymi i wszczepienia to jedno, „magiczny proszek” na odrastanie brakujących opuszek palców – brzmi już jak motyw z baśni, tym bardziej chce się poznać rozwiązanie). Autor sprawdza, jak jedne utracone zmysły zastąpić można innymi (ciekawość odbiorców wzbudzi program vOICe, komputerowa symulacja obrazów przenoszonych na dźwięki – chociaż bohaterka reportażu straciła gałki oczne i nie miała możliwości odzyskać wzroku, nauczyła się widzieć dzięki komputerowej aplikacji i kamerce – prostota tego rozwiązania szokuje, mimo że nie konfrontuje się tej postaci z wieloma innymi niewidomymi, którzy z metody skorzystać nie mogą). Nie zabraknie tu również operacji na mózgu, pokazywania czytelnikom, w jaki sposób dokonuje się ważnych naukowych odkryć dotyczących pracy systemu nerwowego. Najmniej dziwne w tym wypadku stają się protezy nóg, które pozwalają realizować dawne marzenia. Tutaj dawne rozwiązanie zostaje przeniesione na futuryzm – niby wiadomo, że da się korzystać ze sztucznych kończyn. Ale chęć zachowania dawnych pasji wiele zmienia: należy odrzucić szablonowe myślenie i zrezygnować ze standardowych protez przygotowywanych dla każdego niepełnosprawnego: przecież sztuczna noga nie musi imitować prawdziwej w wyglądzie, może za to zostać udoskonalona i stać się niemal robotem, wzmacniającym i wspomagającym umiejętności człowieka. Trzeba tu odwagi i chęci eksperymentowania, współpracy z inżynierami i samozaparcia – ale efekty przechodzą najśmielsze oczekiwania. Wszystko, co prowadzi do lepszego poznania organizmu człowieka, stanowi sporą wartość: przełożyć się może dość szybko na postępy w medycynie. W końcu zwykli ludzie mogą wierzyć w to, że nie wszystko stracone.
Adam Piore przedstawia dokonania bioinżynierii jak fantastyczną opowieść, dodaje do niej sporo emocji i opinie ludzi bezpośrednio doświadczających nowych możliwości. To książka, która ma propagować naukę – i budzić zainteresowanie wiedzą – ale też rozbudza ciekawość, uświadamia czytelnikom, że „magia” i realizowanie najbardziej śmiałych życzeń jest już na wyciągnięcie ręki. Nikt nawet nie podejrzewa, że o bioinżynierii można pisać w tak zajmujący sposób – ta książka jednak pokazuje, że warto otworzyć się na hermetyczne – jakby się wydawało – tematy i sprawdzić, co do zaoferowania mają specjalistyczne dziedziny nauki.
„Magia bioinżynierii” to publikacja, od której trudno się oderwać.