Recenzje

Baśń o przeszłości

Dominika Słowik: Zimowla. Znak, Kraków 2019 – pisze Izabela Mikrut.

Jest u Dominiki Słowik w „Zimowli” niedający o sobie zapomnieć rytm narracji, jest zestaw skojarzeń wspólnych tym, którzy dorastali w latach 90. XX wieku. Jest przegląd doświadczeń kształtujących człowieka, a i mitologia małej miejscowości, zbiór wydarzeń, które obrastają legendą – zwłaszcza w oczach dzieciaków albo nieszczególnie wykształconych sąsiadów wybrzmiewają fantastycznie.

„Zimowla” to opowieść potężna i mająca dużą siłę oddziaływania. Napisana z rozmachem, ale też i lirycznie, z wyobraźnią, która upiększa wydarzenia i buduje niezwykłą atmosferę wokół zwyczajnych zjawisk. Bohaterka raz jest uważną obserwatorką i nawet ironistką, która dystansuje się od opisywanych problemów, raz – uczestniczką wydarzeń. Przejmuje się losami Magdy Dygnarówny, która lunatykuje nago i śpiewa w nieznanym języku, wyzwalając w sąsiadach coraz większą wiarę w zabobony. Charakteryzuje ojca, który oszalał, kiedy rzeczywistość potoczyła się nie po jego myśli – a wcześniej bezlitośnie wręcz obnaża kolejne jego dziwactwa składające się na rytm życia rodziny. Przedstawia Pszczelarza i Kablarza – ludzi trudniących się nietypowymi zawodami i osiągających perfekcję w swoich zajęciach, bohaterów zapewniających dostęp do krain niezwykłych. Tu dzieje się bardzo dużo, wątki przeplatają się i walczą o uwagę odbiorców, raz po raz przenikają się i zamieniają, a Dominika Słowik znakomicie nad nimi panuje. Jest bohaterką, która przenosi czytelników do Cukrówki i umożliwia im śledzenie lokalnych „cudów”, czasami odwołuje się do tego, co działo się w Polsce lat 90., przez takie odwołania zresztą tworzy kotwice dla swoich barwnych opowieści. Relację snuje na granicy jawy i oniryzmu – potrzebuje zatem punktów, które przytrzymają historię w realiach i przypomną czytelnikom o charakterystycznych dla czasów faktach czy reakcjach społeczeństwa. Każdy komentarz, który odnosi się do pamięci, zostaje tu odpowiednio rozbudowany i opracowany: Słowik rejestruje wszystko, nawet to, co stanowiło element zwykłych dziecięcych przekomarzanek i nie miało dostępu do krainy dorosłych. Jednak u niej owe sekrety najmłodszych zyskują większy sens, składają się na magiczną opowieść.

Narracja w „Zimowli” jest gęsta i przekonująca. Bazuje na rzeczywistych hasłach i skojarzeniach z przeszłości, ale wykorzystuje również elementy silnie rozwiniętej fantazji. Pobrzmiewa baśniowo i sennie, a jednocześnie – bardzo prawdziwie. „Zimowla” to powieść, w której kształtuje się na nowo dziecięce wierzenia i przekonania – i zestawia z realizmem dorosłych. Tu najlepiej sprawdzają się wszelkiego rodzaju odludki, ci, których społeczeństwo wyklucza ze swojego grona. Oni zaczynają tworzyć własną religię miejsca. Dominika Słowik imponuje tutaj sposobem prowadzenia narracji: proponuje prozę dojrzałą, wykorzystującą i literaturę środka, i motyw Bildungsroman – ale przez odwołanie do wyobraźni nie będzie odbiorców męczyć retrospekcjami.

„Zimowla” to książka, która na długo w sobie zatrzymuje: prezentuje inne oblicze pozornie sielskiego dzieciństwa, pozwala się zmierzyć z przeszłością zatrzymaną w indywidualnych skojarzeniach. Objaśnia powody mitotwórczości i jednocześnie kreuje nową przestrzeń, w której znajduje się schronienie. Pełna tajemnic, magii i ułudy, stanowi paradoksalnie lustro dla pierwszego pokolenia po PRL. To książka, od której trudno się oderwać: uwodzi samym rytmem narracji, pozwala zagłębić się w świat doskonale znany, a mimo to dalej dziwny.

Komentarze
Udostepnij
Tags: ,