O spektaklu „Szewc Dratewka” na motywach Janiny Porazińskiej w reż. Przemysława Jaszczaka w Teatrze Lalki i Aktora „Kubuś” w Kielcach pisze Wiesław Kowalski.
Janina Porazińska, urodzona w Lublinie w 1888 roku autorka tekstów poetyckich i prozatorskich dla dzieci, jest dobrze znana nie tylko przedszkolakom, jako że jej wpadająca w ucho twórczość od dawna istniała w kanonie lektur szkolnych, zatem i rodzice muszą przygody jej bohaterów dobrze pamiętać. W końcu to również ona jest autorką kołysanki „Na Wojtusia z popielnika iskiereczka mruga” czy piosenki „tańcującej dokoluśka” Dorotki. Przemysław Jaszczak (reżyseria) i Magda Żarnecka (adaptacja, teksty piosenek) postanowili w kieleckim Kubusiu powrócić do opowieści o szewczyku Dratewce, tym samym otwierając działalność Małej Sceny w nowej siedzibie teatru na Wzgórzu Zamkowym. Przygotowali spektakl, którego siłą są urzekające prostotą, ale działające na wyobraźnię pomysły plastyczno-scenograficzne Marty Ożóg, a także udana praca animacyjno-aktorsko-wokalna Jolanty Kęćko, Ewy Lubacz, Małgorzaty Sielskiej i Andrzeja Kuby Sielskiego.
Pomimo, że tytułowy bohater na swojej drodze spotyka wiele stworzeń, które potrzebują pomocy, niekiedy w sytuacjach dość ekstremalnych i mogących budzić przerażenie, twórcy przedstawienia starają się w pokazaniu kolejnych niebezpieczeństw zwracać uwagę przede wszystkim na naukę (powiedzmy od razu, że bez edukacyjnego zadęcia), jaka może z takich sytuacji przełamywania przeszkód wynikać i co może przynieść osiągnięcie zamierzonego celu. Bezinteresowny i nieoczekujący nigdy żadnych nagród Dratewka, wędrując po świecie, pomaga nękanym przez niedźwiedzia mrówkom, pszczołom i kaczuszkom. Wreszcie dociera do krainy, w której zła wiedźma uwięziła w wieży zamkowej królewnę Malinę, kochaną przez wszystkich córkę królowej. I tym razem szewczyk wyjdzie z opresji obronną ręką, choć będzie musiał się odwołać do sił mogących mu pomóc i wesprzeć go w pokonaniu czarownicy.
Aktorzy poruszają się pośród udanie zakomponowanych w plastyce dekoracji, eksponowanych przy pomocy pastelowych barw i miękkiego światła. Wszystkie pojawiające się na scenie lalki podziwiać można zarówno podczas samej akcji, dopełnianej nastrojową muzyką Miłosza Sienkiewicza, jak i wtedy kiedy zamierają w bezruchu. Animacje są, w zależności od postaci, silnie zindywidualizowane, pełne charakterystycznych cech dla określonych stworzeń i ludzkich zachowań. W ten sposób, również dzięki wykorzystanym technikom animacyjnych, uwaga widza jest wciąż utrzymywana w napięciu, zwłaszcza dzięki dynamicznym działaniom animacyjnym, a dzieciom pozwala na żywe uczestnictwo w spektaklu, zatem przeżywanie losów pojawiających bohaterów. Bez wątpienia dziecięcą wyobraźnię i wrażliwość porusza dekoracyjne tło, pozbawione jednostajności, również kolorystycznej. Natomiast światło pozwala na żywe uczestnictwo dzieci w akcji, również w sekwencjach nie pozbawionych elementów humorystycznych.
Przemysław Jaszczak, z pełną dbałością o każdy szczegół, zrealizował w Kielcach przedstawienie w konwencji typowej dla baśni drogi, jego dobrze pojęta tradycyjność zasadza się głównie na rezygnacji z tak modnych dzisiaj uwspółcześnień i poszukiwania za wszelką cenę nowych kontekstów. Najważniejsza jest dla niego klarowność, prostota i lekkość samej opowieści, a nie próby eksplorowania formalno-inscenizacyjnych rozwiązań. To powoduje, że młoda publiczność może wejść w tę opowieść na wielu płaszczyznach, jednocześnie podziwiając umiejętności zespołu aktorskiego, który jest w tym spektaklu jednym, świetnie ze sobą współpracującym organizmem, precyzyjnie i starannie wykonującym swoje zadania i pomagającym partnerom.
fot. mat. teatru