Recenzje

Beneath The Eyrie

O koncercie Orkiestry Symfonicznej Filharmonii PomorskiejI Symfonia D-dur „Tytan” Gustava Mahlera – w Filharmonii Pomorskiej w Bydgoszczy pisze Krystian Kajewski.

Nawet w tej mocniejszej odsłonie Mahler nie kryje się jednak ze swym upodobaniem do prostych, melodyjnych piosenek o miłości.

Koncert w bydgoskiej Filharmonii Pomorskiej pod batutą Mykoli Diadiury to kompilacja mniej lub bardziej udanych klubowych remiksów, bo tak, dzisiejszym językiem można by określić Tytana.

Ciekawe, jakie wrażenia miałby Mahler po tym secie.

Tytan to opowieść na motywach powieści Jeana Paula, ale kojarzyć się może przede wszystkim z mitologią grecką, Tytanomachią, czyli walką, jaką bogowie toczyli między sobą.

Zespołowi muzyków udało się stworzyć aurę, w której to tytaniczne dzieło mogło należycie wybrzmieć, a nie jest z pewnością łatwo tak pewnie prowadzić orkiestrę, jak robi to Diadiura.

Dopowiadane w myśli partie wokalne sprawiają, że symfonia pozostaje na długo w głowie.

Siedzieliśmy z Alicją w pierwszym rzędzie pod sceną.

Próbowałem namówić telepatycznie muzyków na wydłużenie utworów, w końcu osiągając wrażenie, że ta monumentalna symfonia wydłuża się na moje życzenie.

Powiedziałem: presto. Przyspieszyli.

Tytan został skomponowany w latach 1887–1888. Stanowi więc świadectwo modernistycznych wpływów w twórczości Mahlera. Znacznie większy sukces odniosły kolejne utwory kompozytora. Dlatego wysłuchanie Tytana to specjalny rodzaj przyjemności.

Przez lata się uczyłem i ciągle muzyka jest dla mnie terra incognita, Ziemią Ulro.

27 października 1893 utwór otrzymał od kompozytora do dziś obowiązująca nomenklaturę: Tytan, poemat dźwiękowy w formie symfonii. Ten tytuł doskonale oddaje przede wszystkim monolityczność formy. To faktycznie repertuar brzmieniowo odległy od dojrzałych dzieł Mahlera. Tytan nie jest zatem tak złą symfonią, jak można by wnioskować na podstawie porównań z dojrzałą twórczością kompozytora, ale też nie ma co do niego przykładać miary klasycznych dokonań Mahlera.

Z młodzieńczych dni czy Komedia ludzka mają w sobie witalność tak charakterystyczną dla twórczości Mahlera.

Dlaczego? Czemu muzyka Mahlera, a zatem i Tytan, cechują się tą zwartą, monolityczną formą, która przecież spina w sobie wiele poszczególnych części muzycznych? Myślę, że w ten sposób modernistyczny kompozytor pragnął ukazać ową tytaniczność, czyli wysiłek tak wielki, że pozwala w sobie zamknąć wszystko.

Według mnie wszystkie te metamorfozy odbijają to nieustające pragnienie.

Początkowo informowano, że modernizm taki właśnie będzie, nieznośnie wręcz tytaniczny. Rozległy jak Morze Śródziemne.

Zanim zarejestrowaliśmy demo, naprawdę przesialiśmy to, co zaproponował. To słowa realizatora nagrań.

Wygrała ta druga, uwspółcześniona wersja, i to właśnie jej mogliśmy wysłuchać. Wydłużona do granic, formalnie ekstremalna. Tytan to przecież przede wszystkim nawiązanie do motywu w sztuce religijnej, w którym męczennik trzyma w rękach własną ściętą głowę, inaczej mówiąc – do kefaloforii właśnie.

To wspaniałe, jakby nawiedzone dzieło. Jeśli zamkniemy oczy, może zobaczymy oczami wyobraźni całą tę scenę: pole walki Tytanomachii, u stóp Olimpu i Dzeusa Gromowładnego, każącego syna Ziemi, Tytana, ciosem niebieskiego pioruna. A także piękno męskiego, tytanicznego ciała, osuwającego się w proch.

Można nawet poczuć zapach starego drewna. Stos pacierzowy. Stop tytaniczny. A przede wszystkim mroczną, wypełnioną napięciem muzykę Mahlera, która w swoich karkołomnych eksperymentach tonicznych zapowiada już epokę nowoczesną, z całym jej bogactwem form, na czele z jazzem. Tak, muzycy jazzowi przyznają się dość często do inspiracji muzyką Mahlera, między innymi.

zdjęcie Mahlera pochodzi ze strony:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Gustav_Mahler

Komentarze
Udostepnij
Tags: , ,