Recenzje

Bez miłosierdzia 

O spektaklu „Miłosierdzie wg Jeana Raspaila w reż. Michała Chorosińskiego w TVP Kultura 2 pisze Krzysztof Krzak.

Przyznam, że umknęła mi telewizyjna premiera „Miłosierdzia”, spektaklu opartego na powieści Jeana Raspaila w reżyserii Michała Chorosińskiego, która odbyła się na kanale TVP Kultura 2, dzień po Święcie Niepodległości. Na szczęście, jak przystało na produkt dofinansowany ze środków Narodowego Centrum Kultury w ramach programu „Kultura w sieci”, spektakl można bez trudu znaleźć w Internecie.

„Miłosierdzie” to ostatnia niedokończona zresztą powieść zmarłego w ubiegłym roku francuskiego pisarza i podróżnika, Jeana Raspaila. Pisał ją przez kilkadziesiąt lat i wydał w 2018 roku, w tym samym roku książka ukazała się w przekładzie Martyny Borowicz w Polsce i poprzedzona specjalnym „Listem do moich polskich czytelników”. Wydawnictwo Dębogóra, które ją opublikowało, reklamuje powieść jako mocny metafizyczny thriller, tudzież jako pamflet zamieniający się w moralitet. Co z tego pozostało w spektaklu Michała Chorosińskiego (prywatnie męża aktorki – posłanki Prawa i Sprawiedliwości Dominiki Figurskiej–Chorosińskiej), który go wyreżyserował i w którym zagrał epizod naczelnika więzienia? Wydaje się, że niewiele.

A szkoda, bo historia księdza, który dokonał okrutnej zbrodni wstrząsnęła kilkadziesiąt lat temu Francją. Mogła też wstrząsnąć widzami, tym bardziej, że przewiny Kościoła i jego przedstawicieli to wciąż gorący i ekscytujący temat, także nad Wisłą, czego świadom był Jean Raspail, dostrzegając asocjacje między historią księdza Jacquesa Charlebegue’a (nazwisko fikcyjne, stworzone przez pisarza), a polskimi duchownymi, którzy nawet jeśli dopuścili się czynów niegodnych (eufemistycznie rzecz nazywając) nie ponoszą za nie poważniejszych konsekwencji. Kościół nie pozostawia ich samym sobie, bez względu na wagę przestępstwa. Widać to wyraźnie w sekwencji rozmowy księdza biskupa (Paweł Lipnicki) z księdzem – mordercą w jego więziennej celi, w której ważniejsze zdaje się „przestępstwo” przeciwko Bogu i Kościołowi niż wobec zamordowanych. Do tego mamy też paralelny wątek spowiedzi Narratora (Zdzisław Wardejn), próbującego dokonać swoistego bilansu życia prywatnego i duchowego.

Generalnie spektakl przypomina bardziej rozważania o wierze, modlitwie i duchowości niż o moralności i etyce postępowania. I jakby trudno się dziwić, skoro jego produkcja została wsparta przez Fundację Świętego Benedykta, a także przez Stowarzyszenie Muza Dei (w osobie jego prezesa Andrzeja Dubiela), które specjalizuje się w organizowaniu religijnych koncertów i rekolekcji Strefa Chwały, uzyskując znaczące finansowe wsparcie w formie grantów Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. W przedstawieniu mającym wyraźne (by nie powiedzieć ideologiczne) założenie i przesłanie trudno stworzyć jakieś wielkie lub choćby tylko poruszające kreacje. Pewne próby w tym kierunku podjęli wymieniony już Zdzisław Wardejn, Leszek Zduń i Jakub Kornacki, choć jego maniera poprzedzania każdego niemal słowa gestem lub mimiką i nadużywania pauzy bywa denerwująca. Nie wiem jak wypadli(by) umieszczeni w napisach końcowych, zwanych potocznie „listą płac”, Joanna Kwiatkowska–Zduń i Błażej Michalski w rolach siostry Cecylii i księdza Simona, bowiem ich udziału w spektaklu (przynajmniej w wersji dostępnej w sieci) nie udało mi się stwierdzić. Drobniejsza wpadka zdarzyła się operatorowi, gdy we „francuskim” kościele Świętego Wojciecha pokazuje tabliczki w języku polskim ku czci rodziny Kulczyckich; w elemencie scenograficznym, jakim jest napis na drzwiach wspomnianej świątyni, uważny widz zobaczy błąd w zapisie imienia księdza – spowiednika. Bardzo szkolniacki wydaje mi się również pomysł pokazywania dwóch perspektyw czasowych, w jakich dzieje się akcja: w tonacji czarno–białej przeszłość lub kolorowej teraźniejszość. No cóż, zdaje się, że „Miłosierdzie” jest debiutem reżyserskim Michała Chorosińskiego (przynajmniej w telewizji), a zatem… pierwsze koty za płoty. A wystarczyło zadbać o w miarę równomierne rozłożenie akcentów sacrum i profanum, obniżenie poziomu duchowości i patosu podkreślonego dodatkowo przez monumentalną muzykę Marcina Pospieszalskiego.

Fot. Facebook/TVP Kultura

Komentarze
Udostepnij
Tags: , , , , , , ,