Ewa Beynar-Czeczott: Mój ojciec, Paweł Jasienica. Wydawnictwo MG, Kraków 2018 – pisze Izabela Mikrut
“Mój ojciec, Paweł Jasienica” to książka, która powstała trochę jako dodatek do wydania dzieł zebranych Jasienicy – Ewa Beynar-Czeczott, poproszona o spisanie quasi-biografii ojca, chociaż nigdy wcześniej o tworzeniu książek nie myślała, podjęła się zadania skonfrontowania zachowanych w pamięci wydarzeń z rejestrowanymi przez biografów sytuacjami. Tak powstała osobista relacja, pół-biografia, pół-wspomnienie, wznawiana teraz przez wydawnictwo MG. O perypetiach wydawniczych zresztą autorka książki opowiada, zdradzając też między wierszami swoisty kompleks – mierzenie się z oskarżeniami, że sama pisać nie potrafi i korzysta ze wsparcia ojca na każdym etapie pracy. Tu samodzielnie prezentuje scenki zapamiętane lub odtwarzane dzięki materiałom źródłowym, przybliżając czytelnikom bardziej “domową” sylwetkę pisarza.
Książkę otwiera obszerna relacja z odkryć z rodzinnego archiwum. To element niezbędny w każdej biografii (chociaż przeważnie również najsłabszy w narracji), ale autorka radzi sobie z opanowaniem obowiązkowego tematu dzięki osobistemu podejściu. Pisze o tym, co sama znała, tylko uzupełniając spostrzeżenia dodatkowymi materiałami. W ten sposób łagodnie wprowadzi czytelników w familiarną historię. Początek publikacji bardzo mocno rozrzedza bogaty materiał zdjęciowy – mnóstwo tu powyciąganych z albumów fotografii, powiększanych do rozmiarów strony (albo zajmujących przynajmniej większą część strony): dzięki temu znika wrażenie fragmentaryczności tekstu. Ewa Beynar-Czeczott odwołuje się tutaj między innymi do wspomnieniowych zapisków ojca, śledzi jego przygody z młodych lat, szuka anegdot (kąpiel bez majtek i mandat, jaki panowie – wśród których były bardzo znane nazwiska – musieli zapłacić). Stara się ubarwiać fakty, sięga po motywy nie zawsze znane biografom, albo po to, co może uzupełnić własnymi doświadczeniami. Przeskakuje między swoimi wspomnieniami związanymi z ojcem, porządkuje je chronologicznie, a w ramach książki – ze względu na miejsca, w których Paweł Jasienica z rodziną mieszkał. Odwołuje się do literackiego pseudonimu, sprawdza jego genezę, żeby czytelnicy w tej kwestii nie musieli szukać wiadomości w innych materiałach. Stopniowo przechodzi też – bardzo płynnie – do spraw “zawodowych”. Odnotowuje zmagania ojca z cenzurą, wikłanie się w politykę – nieuchronne, jeśli chce się pisać o historii, wydawanie kolejnych książek. Sięga do dokumentów, zaznacza sprawy związane z życiem kulturalnym i społecznym, w które angażował się Jasienica. Ale nie rezygnuje przy tym z akcentowania domowości, rodzinnych zagadnień. Może dzięki własnej książce zweryfikować poglądy biografów i odnieść się zwłaszcza do tych twierdzeń, które nie były prawdziwe lub polegały na zbyt pochopnych osądach: tak zajmuje się na przykład kwestią “kochliwości” ojca, chociaż nie do końca jej argumenty i możliwości sprawiedliwej oceny wydają się w tym wypadku przekonujące. Wzruszająco prezentuje sytuację rodzinną po śmierci mamy. Cytuje fragmenty listów, dokumenty, przemówienia lub artykuły prasowe, kiedy uznaje, że bezpośrednie wypowiedzi lepiej uświadomią czytelnikom prezentowane sytuacje. Wreszcie poświęca jeden krótki rozdział pożegnaniu. Dopisuje też kawałek historii związany z aktami w IPN, odnosi się i do wydawanych na temat Pawła Jasienicy książek. To już skrótowo, bez zagłębiania się w szczegóły.
“Mój ojciec, Paweł Jasienica” to książka osobista, chociaż autorka próbuje też rzucić światło na zawodową drogę ojca i na sprawy, w które się z całym przekonaniem angażował. Mimo początkowych asekuranckich nieco uwag na temat pisania, radzi sobie z narracją bardzo dobrze, na co wpływ ma również umiejętne wybieranie poruszanych zagadnień i równowaga między motywami rodzinnymi i społecznymi.