Recenzje

Biografia złożona z urywków

O spektaklu „Nieustraszona miłość Eve Adams” w reż. Olgi Ciężkowskiej w Narodowym Starym Teatrze im. Heleny Modrzejewskiej w Krakowie pisze Mateusz Leon Rychlak.

„Prawda ukazuje się nam po
kawałeczku, jakże nieczytelna”

– Umberto Eco „Imię róży”

Teatr biograficzny to bardzo trudny kawałek chleba. Niekwestionowaną mistrzynią w tym zakresie jest Agnieszka Przepiórska. W monodramach autorstwa Piotra Rowickiego artystka kreuje liczne bohaterki o historii mniej lub lepiej znanej. Jednakże jak opowiedzieć historię osoby, o której wiemy tak niewiele, że jej biografia mogłaby zmieścić się na kilkunastu kartkach A4? Jak wiele można dopowiedzieć, by nie skłamać i nie zafałszować obrazu? Takie pytania zadały sobie twórczynie spektaklu „Nieustraszona miłość Eve Adams”, reżyserka Olga Cieżkowska oraz Martyna Wawrzyniak i Patrycja Kowańska, odpowiedzialne za scenariusz i dramaturgię. Odpowiedź zawarta w spektaklu naprawdę przypada do serca.

Spektakl rozpoczyna się od sceny pełnej niepewności. Na kilku krzesłach, tuż przed widownią ze scenariuszami w ręku pojawiają się aktorzy i dzielą się swoimi obawami. Czy opowiedzenie czyjejś historii jest możliwe, czy można to zrobić szczerze, gdy jest się tak bardzo oddalonym od pierwowzoru? Mimo obaw próba zostaje podjęta, a bohaterka, zapisana w urzędowych dokumentach, listach, wspomnieniach oraz na kartach własnej książki, otrzymuje głos, którego być może nikt jej nie udzielił od chwili, gdy zamknęły się za nią drzwi bydlęcego wagonu, jadącego po żelaznych szynach prosto w niepamięć. Powoli przez drobne sceny poznajemy bohaterkę, Chawę Złoczewer, Eve Kotchever, Eve Adams, która pod tymi wszystkimi imionami i w ciałach różnych aktorek i aktorów staje się na powrót osobą, a nie tylko wpisem biograficznym w czyjejś pracy magisterskiej, której prawdopodobnie nikt poza promotorem nie przeczytał.

Poznajemy Eve Adams, anarchistkę, założycielkę lesbijskiego lokalu w Chicago oraz zgodnie z opisem spektaklu: „autorkę pierwszej książki o kobiecej miłości” (pięknie brzmi, ale obawiam się, że to lekkie nadużycie, gdyż książki o tej tematyce publikowano już wcześniej). To spotkanie umożliwia dostojna i oszczędna kreacja Małgorzaty Gałkowskiej, która niczym lektor w filmie pozwala widzowi odkrywać emocje kryjące się za słowami. Ma ono w sobie wiele intymności, ale też pozwala na namysł nad tym, jaka przepaść dzieli przeżycia tytułowej bohaterki od naszych. Na szerszy wgląd w kontekst tamtej rzeczywistości pozwalają sceny oparte na nielicznych źródłach pisanych, takich jak listy czy protokoły policyjne. Te elementy stanowią wyraźny wyznacznik kolejnych etapów spektaklu, wokół których nadbudowano kilka scen zbiorowych. Początkowo Alicja Wojnowska i Łukasz Stawarczyk mają okazję odegrać emanację bezdusznych urzędników. Z kolei później Dorota Pomykała odkrywa cały szereg drobnych tragedii towarzyszących ludziom, którym nie pozwala się być razem.

I tak zmierzamy do końca, w którym na czarnym białe litery przypieczętują życie bohaterki, a dalszy ciąg należy do żyjących, mogących tę historię podać dalej. W jaki sposób? Aktorzy grając, pisarze pisząc, a Ty, drogi czytelniku, idąc na spektakl i decydując, co przekażesz dalej.

zdjęcie ze spektaklu „Nieustraszona miłość Eve Adams” / Narodowy Stary Teatr w Krakowie

Komentarze
Udostepnij
Tags: , , , , , , ,