Recenzje

Brawura

Philippe Cousteau, Austin Aslan: Bractwo Zagrożonych. Harperkids, Warszawa 2021 – pisze Izabela Mikrut.

Narwal, łuskowiec i orangutan, a do kompletu niedźwiedź polarny i trochę małych gryzoni. Nikt by nie pomyślał, że taki zestaw może podbić świat. A przecież zwierzętom na początku chodzi wyłącznie o powrót w rodzinne strony. Na Arce może i wszyscy o nie dbają, ale brakuje tu wolności. Bohaterowie – należący do zagrożonych bądź ginących gatunków – trafiają do jednego miejsca, żeby mogli zostać ocaleni, przynajmniej ludzie są przekonani o tym, że pomagają zwierzętom. Te mają inne zdanie. Część mieszkańców nietypowego zoo lub ośrodka badawczego zyskuje hiperinteligencję – możliwość porozumiewania się we wszystkich językach, międzygatunkową i do tego umiejętności, jakich nie powstydziliby się najlepsi inżynierowie. Nic zatem dziwnego, że narwal potrafi obsługiwać centrum informatyczne, a łuskowiec wprowadza w życie kolejne wynalazki ułatwiające zwierzętom nietypowe działanie (zwierzęta korzystają między innymi z drukarki 3D, żeby wyposażyć się w niezbędne składniki potrzebne do ucieczki w przyszłości; przerobiły na swoje potrzeby również zestawy słuchawkowe, mają więc kontakt ze sobą, mimo że przebywają na różnych terenach).

Brzmi to jak scenariusz s-f – a to ekologiczna bajka nie tylko dla dzieci. Kiedy do grona hiperinteligentnych dołącza młoda niedźwiedzica polarna, nie zamierza realizować ich wizji i dopasowywać się do zastanych warunków. Ma ważniejszy cel: powinna jak najszybciej znaleźć mamę. Zmiany klimatyczne sprawiły, że bohaterka odłączyła się od rodzica i teraz czuje się trochę zagubiona – woli jednak działanie niż oczekiwanie na możliwość ucieczki. Zresztą nikt by nie uwierzył mieszanemu towarzystwu w plany eskapady. To nie ma szans się powieść. Tyle że kiedy trzeba ratować z opresji przyjaciół, wszelkie wątpliwości biorą w łeb. Badacze starający się ocalić zwierzęta nie przypuszczają nawet, jaką niespodziankę te szykują. Wyprawa – trochę w stylu westernowym, mocno sensacyjna – zaowocuje wieloma starciami i wyzwaniami. Pokaże też bohaterom, na czym polega współpraca i wiara we własne możliwości. Sceny filmowo-kaskaderskie z udziałem narwala czy łuskowca wprowadzają akcent humorystyczny – i nie jest to jedyna niespodzianka, jaką autorzy szykują. Zamiast sentymentów i banałów – brawura, zamiast pouczeń – śmiech. To się sprawdzi, „Bractwo Zagrożonych” nadaje się na lekturę wielopokoleniową. Dyskretne przypomnienie o tym, co ważne dla klimatu, środowiska i planety to tylko dodatek do powieści.

Philippe Cousteau i Austin Aslan stawiają odbiorcom poprzeczkę wysoko. Stosują skomplikowane słownictwo i złożone frazy, żeby jeszcze bardziej oddalić poczucie tworzenia na rynek dla młodych odbiorców. Chociaż wybierają zwierzęta o umiejętnościach kaskaderskich (a oprócz tego gadające) – udaje im się uniknąć bolesnych oczywistości i infantylizmu. Sprawiają, że każdy ma ochotę śledzić akcję i dobrze się nią bawić. Lekcja ekologii to tylko punkt wyjścia dla tej dynamicznej książki. Propozycja wypełniona ironią i sarkazmem, daleka od bajek dla maluchów, musi się spodobać szerokiemu gronu wymagających odbiorców. „Bractwo Zagrożonych” to umiejętne operowanie różnymi gatunkami i narracja rodem z dorosłych publikacji – i taka realizacja będzie bardzo satysfakcjonować.

Komentarze
Udostepnij
Tags: , ,