Recenzje

Bruno Schulz i jego wiosenna rewolucja

„Wiosna” Brunona Schulza, spektakl Teatru Malabar Hotel, Wodozbiór w warszawskich Łazienkach Królewskich – pisze Anna Czajkowska.

Teatr Malabar Hotel, który powstał we wrześniu 2009 roku, z okazji dziesięciolecia swej działalności wciąż raczy widzów nowymi, autorskimi spektaklami, opartymi na niekonwencjonalnym podejściu do sztuki lalkarskiej i dramatycznej. Przekraczanie ram konwencjonalnej sztuki teatralnej nikogo obecnie nie dziwi, ale szalone kreacje sceniczne Marcina Bartnikowskiego i Marcina Bikowskiego nieodmiennie zaskakują. Igraszki z formą pozostają w zgodzie z oryginalną twórczością Witkacego, jego koncepcją teatru i wszechobecnym absurdem, a precyzyjna stylistyka przedstawień, intrygujące łączenie formy z treścią pobudza wyobraźnię, cieszy oko i ucho. Obszar zainteresowań aktorów Teatru Malabar jest oczywiście dużo szerszy, aktorzy wciąż poszukują, sięgają po kolejne teksty wybitnych twórców. Jak przyznaje Marcin Bartnikowski, twórczość Brunona Schulza, genialnego pisarza, malarza, rysownika i grafika zawsze była mu bliska. Dlatego wspólnie z Marcinem Bikowskim postanowili przygotować spektakl na podstawie opowiadania „Wiosna”. „Wiosna”, najdłuższy tekst jaki Bruno Schulz kiedykolwiek napisał, został na potrzeby inscenizacji skrócony i przetworzony, ale bez szkody dla głównych wątków, które autor „Sklepów cynamonowych” porusza.

Przedstawienie wystawiane jest dla dziesięcioosobowej widowni w nowo wyremontowanym Wodozbiorze w Łazienkach Królewskich. Specyficzne otoczenie sprzyja budowaniu kameralnej, pełnej symboli, metafizyczności i nieco tajemniczej atmosfery. Daje też okazję do swobodniejszej rozmowy z oglądającymi. Podczas gdy usadowieni na ławeczkach i poduszkach widzowie zajadają ciastka, Marcin Bartnikowski (wspomagany przez „cień” – ironicznego Marcina Bikowskiego) nawiązuje do innego tekstu Schulza i dzieli się przemyśleniami na temat artystycznej kreacji (której zdaniem Schulza nie należy utożsamiać z rzeczywistością) i stosunku pisarza do twórczości w ujęciu filozoficzno-mitycznym. W eseju „Mityzacja rzeczywistości” pisze Schulz: „Uważamy słowo potocznie za cień rzeczywistości, za jej odbicie. Słuszniejsze byłoby twierdzenie odwrotne: rzeczywistość jest cieniem słowa. Filozofia jest właściwie filologią, jest głębokim, twórczym badaniem słowa”. O wspomnianym cieniu usłyszymy jeszcze słów parę, a po tym krótkim wtrąceniu aktorzy powrócą do „Wiosny”. W malabarowym spotkaniu z Schulzem na plan pierwszy wysuwa się sama forma i materiał, a aktorzy dokonują eksperymentów na niej, badając jej siłę i paradoksy, dziwną niezgrabność, wieloznaczność i nowoczesność. Schulz twierdził, że rzeczywistość przybiera pewne kształty tylko dla pozoru, żartu, zabawy. Autor „Sanatorium Pod Klepsydrą” pisze o „monizmie substancji”, dla której poszczególne przedmioty są jedynie maskami, a jej żywotność polega na zużywaniu niezmiernej ilości masek. Z tymi tezami znakomicie współgrają kolaże, mechanizmy, lalki, zdjęcia i rzecz jasna projekcje, które wypełniają spektakl, stanowią esencję wędrówki form, która dla Schulza jest istotą życia. Dzięki pomysłom i scenografii Marcina Bikowskiego powstał teatr niezmiernie plastyczny, przemawiający obrazem, ożywiający i pobudzający zmysły, kipiący od skojarzeń i zmienności. Jak …wiosna. Ten mityczny, rewolucyjny, wiosenny czas u Schulza wywodzi swój początek ze starożytnych misteriów i religii. Poetyckie impresje o narodzinach wiosny wiążą się z powrotem do początków życia. W ujęciu Teatru Malabar sen o nadziei śni się ponownie, zyskuje nową plastyczność, spełnia się na naszych oczach. Rewolucyjna świeżość wyziera z każdej frazy opowiadania; wspomagana obrazem, maską – urzeka i czaruje. To Schulz współczesny, przepuszczony przez wrażliwość artystów – dwóch Marcinów. „Z markownikiem w ręku czytałem tę wiosnę. Czyż nie był on wielkim komentarzem czasów, gramatyką ich dni i nocy. Ta wiosna deklinowała się przez wszystkie Kolumbie, Kostaryki i Wenezuele, bo czymże jest w istocie Meksyk i Ekwador, i Sierra Leone, jeśli nie jakimś wymyślnym specyfikiem, jakimś zaostrzeniem smaku świata, jakąś krańcową i wyszukaną ostatecznością, ślepą uliczką aromatu, w którą zapędza się świat w swych poszukiwaniach, próbując się i ćwicząc na wszystkich klawiszach”. W spektaklu bez mała każde poetyckie słowo autora jest podkreślone, uwypuklone. W ilustracyjnych projekcjach na plan pierwszy wysuwa się w pewnym momencie klaser ze znaczkami, ów magiczny, mityczny markownik, którego właścicielem jest Rudolf – Marcin Bikowski, przyjaciel Józefa – narratora (Marcin Bartnikowski). Jednak podział ról, zaznaczony również literką na bluzie aktorów nie jest ścisły. Przedmioty, zabawki (również ich fragmenty), papierowe i tekturowe płaskie lalki, pełna pensjonarskiego uroku lalka Bianki, fotografie, drobiazgi, nawet beza z owocami uruchamiają cały szereg skojarzeń. Oglądamy je w zbliżeniu, powiększone za pośrednictwem kamery. Obrazy rzucane na ekran, który stanowi tylną ścianę przestrzeni zwanej sceną (w Wodozbiorze scena jest czymś umownym, wydzielonym jedynie kolorem na podłodze) bombardują zmysły, zmieniają się, nabierają magnetyzującej siły, emanują niezależnym, wewnętrznym życiem materii (u Schulza nie istnieje przecież materia martwa).

W „Wiośnie” nie może zabraknąć wspaniałego panoptikum, wielkiego teatru iluzji, pełnego figur nie z tego świata. Tu, w spektaklu, zamknięte w szklanym akwarium, wydobywają się z zamknięcia dzięki kamerze. Odrobinę straszny zbiór osobliwości jest ironiczny, groteskowy i zarazem magiczny. „Materia nie zna żartów. Jest ona zawsze pełna tragicznej powagi”. Oprócz zapachu wiosny, wszechogarniających „nadkolorów i nadaromatów”, zmysłowej, obrazowej poezji, która buduje prapoczątki mitologii i sięga aż po współczesność, walcząc z prozą i ograniczającym ją ustalonym porządkiem, jest  w spektaklu jeszcze inna myśl. Rewolucyjna, zweryfikowana przez naszą wiedzę historyczną. Autor nie wiedział, co przyniosą kolejne lata, wybuch wojny i cierpienie milionów ludzi. Przeczuwał? Możliwe, ale nigdy się tego nie dowiemy. Aktorzy Malabar Hotel wplatają nasze spojrzenie i świadomość, przeczucie koszmaru lat 40. do swej inscenizacji. Wiara w lepsze jutro u Schulza rozkwita wiosną, erotyką, ale ma też rysy społeczno-polityczne, zaskakująco ponadczasowe. Twórczość Schulza jest trochę poza epoką, zawsze aktualna, „rewolucyjna” w ludzkim, bliskim naturze i młodości sensie – seksualnym, uczuciowym, nieco sentymentalnym. „Wiosna” bardzo delikatnie odnosi się do czasu historycznego, ale tylko po to, by go parodiować, a przywoływane postacie historyczne są mocno absurdalne i bardziej abstrakcyjne niż realne. Tę alegoryczność i mityczność znakomicie podkreślają  maski – głowy dwóch antagonistów: Franciszka Józef I i jego młodszego brata Maksymiliana (który był „zgoła innego ducha i innej idei” niż cesarz). Cesarz Franciszek Józef uosabia ideę ładu, stałości, odwiecznego porządku („świat był naówczas ograniczony Franciszkiem Józefem I”). Po przeciwnej stornie stawia Schulz mit „wiosennej rewolucji”. Nieskrępowana, poetycka, rewolucyjna wyobraźnia wypełniona „kolorami światów, wiatrem nie objętych przestrzeni, panoramą wirujących horyzontów przeciwstawiona zostaje „państwu prozy”. W ten sposób dokonuje się dekonstrukcja i ośmieszenie mitu habsburskiego. Obok głów Franciszka Józefa i jego brata staje trudna do zaklasyfikowania forma – „lalka” Aleksandra Wielkiego – rodzaj skórzastego kostiumu, który jego pomysłodawca i wykonawca Marcin Bikowski nakłada Marcinowi Bartnikowskiemu.

Wariacje na temat „Wiosny”, tak niezwykłe w seansie tworzonym na oczach widzów, wykorzystują ogromne możliwości inscenizacyjne i interpretacyjne tkwiące w samym tekście, z jego bujną i wyszukaną metaforyką, zmysłowością, mitycznym słowem, wiosenną rewolucją marzeń i nadziei. Warto zajrzeć do współczesnego, bliskiego Schulzowi panopticum, które po mistrzowsku buduje Teatr Malabar Hotel w łazienkowskim Wodozbiorze.


Fot. Paweł Czarnecki


Anna Czajkowska – pedagog, logopeda dyplomowany oraz trener terapii mowy. Absolwentka Pomagisterskiego Studium Logopedycznego Uniwersytetu Warszawskiego, a także Podyplomowych Studiów Polityki Wydawniczej Uniwersytetu Warszawskiego. Współpracuje z wydawnictwami edukacyjnymi (Nowa Era, Edgard) oraz portalem babyboom.pl, dziecisawazne.pl i e-literaci. Instruktor metody PILATES. Recenzje teatralne pisze od 2011 roku.

Komentarze
Udostepnij
Tags: , , ,