O spektaklu „Ludwig” w reż. Jana Jelińskiego w Teatrze Żeromskiego w Kielcach pisze Krzysztof Krzak.
Prapremiera w dniu 25 czerwca 2022 roku „Ludwiga”, autorskiego przedstawienia Jana Jelińskiego, wieńczy bieżący sezon w Teatrze im. Stefana Żeromskiego w Kielcach (koproducentem spektaklu jest Nowy Teatr w Warszawie).
Jan Jeliński jako autor tekstu przenosi widzów, przynajmniej formalnie, w XIX-wieczną rzeczywistość, gdy w Bawarii panuje król Ludwig II, syn Maksymiliana II i Marii Fryderyki Pruskiej. Wstąpił na tron mając zaledwie 18 lat. Przez współobywateli zwany był Ludwikiem Szalonym lub Bajkowym Królem, pewnie dlatego, że nad politykę i wojowanie przedkładał sztukę (wiele zawdzięcza mu zwłaszcza kompozytor Ryszard Wagner) czy budowanie zamków (sfilmowane wnętrza jednego z nich, nieukończonego Neuschwanstein pokazuje wideo Agaty Rucińskiej przygotowane specjalnie dla tego spektaklu, a mobilna, mocno uproszczona makieta zamku stanowi główny element scenografii Doroty Nawrot). Nie interesowało go też spełnienie oczekiwań swojej rodziny i Bawarczyków, by ożenić się i spłodzić dziedzica bawarskiego tronu. Ludwik nawet zaręczył się z Zofią Bawarską, siostrą cesarzowej Austrii, zwanej Sissi, ale do ślubu nigdy nie doszło. Wiele wskazuje na to, że władca Bawarii był, jak to się zwykło dziś mawiać, nieheteronormatywny, na co wskazują zapiski z jego dzienników czy też ocalałe listy do swego adiutanta i kuzyna zarazem imieniem Paul. Wątki te szerzej zostały uwzględnione w filmie Luchino Viscontiego z 1972 roku, który, co przyznaje sam Jeliński, był w pewnym stopniu inspiracją dla jego „Ludwiga”, samego króla uczyniły zaś znaczącą postacią kultury gejowskiej. To również istotny wątek w kielecko–warszawskim przedstawieniu, którego premiera odbywa się w miesiącu dumy, szczególnie istotnym dla środowisk LGBTQ. Jan Jeliński na przykładzie bawarskiego króla pokazuje jak trudno jest zachować swoją tożsamość, także tę erotyczną, i nie ulec presji otaczającego środowiska, by wbrew sobie przejmować zachowania i postawy oczekiwane od nas przez innych. Innym ważkim problemem poruszanym w „Ludwigu” jest antysemityzm, tu ściśle związany z postacią Wagnera. Ten uwielbiany przez króla kompozytor jest zdeklarowanym rasistą, otwarcie głoszącym poglądy, które potem legną u podstaw działań przywódcy III Rzeszy, a on sam stanie się ulubionym twórcą führera. Jeśli przyjrzymy się otaczającej nas rzeczywistości bez trudu znajdziemy wyznawców poglądów Wagnera i jego żony Cosimy. A i walka osób w jakiś sposób odbiegających od normy wciąż trwa. Stąd aktualność przedstawienia w Teatrze im. Żeromskiego w Kielcach. Formalnie w nasze czasy przenoszą je nowoczesne gadżety w postaci kamerek, którymi posługują się bohaterowie XIX-wiecznej historii. I współczesny, niepozbawiony wulgaryzmów język, a także odarchaizowany obraz postaci, co szczególnie widoczne jest w przypadku Zofii i Sissi, „nowocześnie” zagranych przez Ewelinę Pankowską z Nowego Teatru w Warszawie i Dagnę Dywicką.
A skoro już mowa o aktorstwie – w „Ludwigu” Jana Jelińskiego jest ono najwyższej próby. Tu nie ma ról puszczonych. Grający tytułową postać: Daniel Namiotko (gościnnie jako Ludwig młodszy) i Wojciech Niemczyk (Ludwig starszy) tworzą spójny portret króla zagubionego, rozdartego pomiędzy pragnieniem życia w zgodzie ze swoim sumieniem i odczuciami a świadomością powinności wobec dynastii i państwa. W sumie poruszająco nieszczęśliwego i pełnego cierpienia. Ciekawy pomysł reżyserski znalazł doskonałych realizatorów w osobach Namiotki i Niemczyka. Z ogromnym wyczuciem, subtelnie zagrał rolę aktora Josefa Kainza, kochanka króla, Bartłomiej Cabaj. To bodaj najlepsza jak dotąd rola tego aktora na deskach kieleckiego teatru. Nie zawodzi Joanna Kasperek jako władcza, pozbawiona skrupułów Cosima Wagner, wręcz przerażająca w „bajce o przyszłości”. Nie dziwota, że pod jej wpływem Ryszard Wagner, mający ogromny wpływ, także w sferze politycznej na króla, jest przy niej postacią sfrustrowaną i z lekka zakompleksioną, co doskonale oddaje grający twórcę „Parsifala” Jacek Mąka. Postępujący dramat Otta, królewskiego brata, przekonująco pokazuje Andrzej Plata. Tej galerii pokręconych psychologicznie i życiowo postaci towarzyszy atonalna, współgrająca ze stanem ducha bohaterów, utrzymana w iście Wagnerowskiej stylistyce muzyka skomponowana przez Teoniki Rożynek, laureatkę m.in. Paszportu Polityki. Muzyczną warstwę spektaklu wzbogaca monumentalny operowy wokal Anastazji Mackiewicz. Ciekawą koncepcję twórczą Jana Jelińskiego uzupełniają zintegrowane z nią inne elementy spektaklu, takie jak stylizowane kostiumy Rafała Domagały (moją uwagę zwróciły zwłaszcza oryginalne buty obu królów) i choreografia autorstwa Agnieszki Kryst, dość odważna i zabarwiona dyskretnym humorem. Twórcy spektaklu zadbali też o edukację historyczną widzów, wyświetlając na ekranie umieszczonym po prawej stronie sceny informacje o dalszych losach postaci występujących w scenicznej opowieści (łącznie z niejasnymi okolicznościami śmierci króla). „Ludwiga” w Kielcach warto zobaczyć, a nawet trzeba.
Fot. Krzysztof Bieliński