Recenzje

Chleb ze smalcem i kiszonym ogórkiem oraz skrzypiąca szafa Jezusa

O spektaklu „Oratorium o mleku” w reżyserii Sławomira Narlocha, zaprezentowanym w ramach Festiwalu Nowe Epifanie w Warszawie, pisze Anna Czajkowska.

Tegoroczny Festiwal Nowe Epifanie daje szanse również młodym, zdolnym debiutantom. W ramach seminarium Wydziału Reżyserii pod opieką Marcina Hycnara studenci warszawskiej Akademii Teatralnej zostali poproszeni o stworzenie etiud dotyczących postaci Judasza. Jedną z najciekawszych stworzył Sławomir Narloch, który został zaproszony na Festiwal Nowe Epifanie, by rozwinąć swój krótki scenariusz w pełne przedstawienie. Powstał intrygujący spektakl muzyczny, zawierający elementy groteskowe i humorystyczne, umiejętnie połączone z poruszającymi, lirycznymi i tragicznymi. Młodziutki reżyser wprowadził na scenę ponad dwadzieścia osób, w tym aktorów i muzyków. W kierowaniu tak dużym zespołem, odszukaniu właściwej linii dramaturgicznej, nadawaniu odpowiedniego tempa inscenizacji i jej uatrakcyjnieniu pomógł Sławomirowi Narlochowi twórca muzyki do „Oratorium o mleku” – Jakub Gawlik. Rezultat jest wielce interesujący.

Sławomir Narloch opowiada historię, która przybiera formę oratorium, choć w zasadzie od początku widać, że to nieco przekorna gra z tym wokalno-instrumentalnym dziełem muzycznym. Spektakl chwilami przypomina satyrę, zbliża się do jasełek, czasem do musicalu. Reżyser zaprasza widzów do Nowych Prus, wsi borowiackiej w południowej części województwa pomorskiego, gdzie mieszka matka Judasza. Student wydziału reżyserii Akademii Teatralnej znał to miejsce od lat, gdyż inspiracją były dla niego rodzinne strony, z obecnym wciąż religijno-ludowym folklorem. Kultywowane przez mieszkańców zwyczaje, prawie pogańskie, krzyżują się tam z nowoczesnością. Młodemu reżyserowi udało się odtworzyć ów niezwykły klimat pomorskiej miejscowości w nietypowej dla teatru „formie muzycznej” – z elementami chóralnymi, epickimi oraz solowymi partiami wokalnymi.

Judasz i jego matka to zwyczajni mieszkańcy polskiej wsi. Zajmują się gospodarstwem, hodują krowy, uprawiają rolę. Obok nich mieszkają inni bohaterowie opowieści, całkiem „ludzcy”, życzliwi sąsiedzi – Anioł, Diabeł i Jezus. Dla mieszkańców ich dom i najbliższa okolica to centrum mikroświata, esencja rzeczywistości. I nic dziwnego, skoro losami Judasza i innych kierują psotny Diabeł i niemniej zawadiacki Anioł. Przy okazji nie tylko dobrze się bawią, ingerując w zdarzenia dnia codziennego, lecz także służą nieocenioną pomocą zwykłym śmiertelnikom. Diabeł uczy Judasza rolnictwa, pokazuje, jak i kiedy siać ziarno. Wkrótce Judaszek zakochuje się w Dziewczynie i pomału planuje z nią wspólną przyszłość. Chłopak przyjaźni się też z Jezusem, lubi z nim rozmawiać o sprawach mniej i bardziej przyziemnych, nawet piwa razem mogą się napić. Ale nad wszystkimi ciąży przeznaczenie, sznur na szyję Judasza już gotowy, a dla Jezusa krzyż. I nic tego nie zmieni. Sławomir Narloch przybliża widzom najprostsze sprawy, małe rytuały zwykłych dni, pozornie nic nieznaczące zdarzenia, gdy krowa się cieli, zboże dojrzewa, a młody Judasz z niezwykłym apetytem pałaszuje przygotowany przez matkę chleb ze smalcem, zagryzając go ogórkiem. Mistyka dnia powszedniego? Trochę tak. Oprócz tego reżyser opowiada o zawiedzionych nadziejach, bezradności, rezygnacji z tego, czego wyzbyć się nikt nie chce, oraz o goryczy godzenia się z codziennością i z tym, co nieuniknione. Obok szarej, ludzkiej codzienności nieustannie pojawia się motyw nadprzyrodzony. Zarówno pieśni, jak i sceniczna akcja  zawierają w sobie równoprawne elementy sacrum i profanum, momentami bardzo ekspresyjne. Żywa akcja, dramatyczne i humorystyczne wydarzenia przeplatane są partiami wokalnymi. Każdego z bohaterów gra dwóch aktorów bądź dwie aktorki: jeden to uczestnik zdarzeń scenicznych, drugi nie wykonuje zadań aktorskich, a jedynie śpiewa (i to jak!). Występujący na scenie młodzi ludzie – studenci, absolwenci Akademii Teatralnej oraz aktorzy i muzycy Teatru Pijana Sypialnia – radzą sobie znakomicie. Bardzo dobra jest Katarzyna Lasota w roli kobiety o sercu przepełnionym miłością, czyli matki Judasza; w postacie droczących się i godzących – Anioła oraz Diabła – umiejętnie i z odpowiednią dawką humoru wcielają się Justyna Kowalska oraz Filip Krupa. Sebastian Figat jako Judasz od razu budzi sympatię i ma niewiele wspólnego ze zdrajcą znanym z kart Biblii. Jego Dziewczyna, czyli Karolina Bacia, oraz Jezus – Adam Graczyk – tworzą równie intrygujące kreacje. Wspierają ich wokaliści: Monika Świtaj, Magdalena Czuba, Patryk Pawlak, Janek Marczewski, Jowita Kropiewnicka i Jan Bogdaniuk. Artyści wyrażają swym przejmującym śpiewem całą gamę emocji i przekazują uczucia drzemiące na dnie serca oraz duszy.

Warstwa muzyczna jest porywająca, ośmielę się stwierdzić, że momentami przyćmiewa część aktorską. Są tu zarówno partie solowe, jak i ansamble, a całości towarzyszy dziesięcioosobowa orkiestra, nad którą czuwa młody, niezwykle zdolny Jakub Gawlik. Kuba od najmłodszych lat uczył się gry na akordeonie, instrumencie, który pozwala mu tworzyć nowe, niezwykłe aranżacje, dzięki czemu (czasem w połączeniu z innymi, mało znanymi instrumentami) odkrywa przed publicznością interesujące obszary muzyczne. Kiedy Sławomir Narloch poprosił swego przyjaciela o skomponowanie muzyki do spektaklu, pojawiły się nowe pomysły i w rezultacie „Oratorium o mleku” częściowo zmieniło swe oblicze, stało się jeszcze bardziej „śpiewno-instrumentalne”. Muzykę wykonuje na żywo miniorkiestra dęta, perkusja, piły, lutnie, duduki, cymbały rzeszowskie, liry korbowe i rzecz jasna akordeon, na którym gra Kuba. W spektaklu łączą się ze sobą  różnorodne style i rytmy: porywające tango argentyńskie, muzyka bałkańska, techno na orkiestrę dętą, jazz i inne. Muzyka płynie, zmienia nastrój – raz jest lekka, delikatna, a potem rozbrzmiewa z wielką mocą, wibrująco i donośnie. Napięcie cały czas faluje, podkręcane śpiewem i dźwiękiem instrumentów. Pieśni w wykonaniu młodziutkich artystów uderzają poetycką zmysłowością. Raz nostalgiczne, smutne, przepełnione bólem (gdy mówią o umieraniu, cierpieniu); innym razem są żywiołowe i radosne, pełne miłości i nieokiełznanej energii. W spektaklu warto wsłuchać się też w dialogi – dowcipne, pełne humoru, niezwykle pomysłowe (jak ten na temat skrzypiącej szafy, o której opowiada Jezus Judaszowi).

„Oratorium o mleku”, opowieść o miłości matki i syna, narodzinach i karmieniu, przyjaźni i dorastaniu, a także o przeznaczeniu, nieuniknionym cierpieniu, jest adresowana do wszystkich – młodych i starych. W nienachalny sposób, czasem celowo naiwny, mówi o sprawach nadprzyrodzonych. Pozostawia nas z pytaniami oraz zachwytem – brawo studenci, brawo aktorzy Teatru Pijana Sypialnia, brawo muzycy i oczywiście Sławomir Narloch oraz Jakub Gawlik! Mam nadzieję, że udany debiut będzie początkiem przyszłej kariery młodych artystów, czego im szczerze życzę.


Anna Czajkowska – pedagog, logopeda dyplomowany oraz trener terapii mowy. Absolwentka Pomagisterskiego Studium Logopedycznego Uniwersytetu Warszawskiego, a także Podyplomowych Studiów Polityki Wydawniczej Uniwersytetu Warszawskiego. Współpracuje z wydawnictwami edukacyjnymi (Nowa Era, Edgard) oraz portalem babyboom.pl, dziecisawazne.pl i e-literaci. Instruktor metody PILATES. Recenzje teatralne pisze od 2011 roku.

Komentarze
Udostepnij
Tags: , , , , , , , , , , , , , , ,