Job, Derrib: Yakari i obcy. Egmont, Warszawa 2020 – pisze Izabela Mikrut.
Yakari musi rozwiązać kolejny problem. Tym razem w jego rejony przylatuje pelikan. Takiego ptaka nikt tu nigdy nie widział, z miejsca zostaje zatem potraktowany jako obcy – przynajmniej w momencie, w którym zaczyna przeszkadzać. Na razie wszyscy chcą się nim zaopiekować, pelikan ma bowiem straszny katar i gorączkę. Leśne zwierzęta są chętne do pomocy: bobry budują nawet pod wodzą małego Indianina szałas, w którym ptak będzie mógł się wypocić – taka kuracja powinna poskutkować. Dzieje się jednak inaczej. Pelikan szybko zaczyna przeszkadzać w każdym miejscu, do którego trafi na Małym Piorunie, wieziony przez Yakariego. Nie dość, że nie daje spać nocami (jego kichnięcia niosą się echem po całej okolicy i wybudzają każdego), to jeszcze ma ogromny apetyt – najchętniej zjadłby wszystkie ryby, jakie są w rzece i nawet stado ambitnych wydr nie jest w stanie go wyżywić. Na szczęście Yakari ma różnych miejscach wdzięcznych przyjaciół – teraz czas na odbieranie przysług. Trzeba przecież pomóc pelikanowi, nawet jeśli kolejne grona zwierząt odmawiają dalszych działań. Sam Yakari nie poradziłby sobie, ale wie, do kogo się zwrócić, żeby ułatwić pelikanowi proces zdrowienia.
Tom „Yakari i obcy” powstał na początku lat 80. Job i Derrib postawili w nim na prostą fabułę wypełnioną humorystycznymi scenkami. Pelikan w swojej chorobie budzi współczucie – widać, że bardzo cierpi, jest karykaturą ptaka, a do tego przez swoje gabaryty utrudnia niesienie mu pomocy. Jest przerysowany – zwłaszcza przez gromkie kichnięcia. Ale jest też skazany na pomoc innych, nie ma więc mowy, żeby Yakari go opuścił – ten mały bohater nie poddaje się w żadnej sytuacji, nawet gdy dostaje ultimatum od kolegów. „Yakari i obcy” to próba pokazania dzieciom, że czasami przyjaźń wymaga poświęceń, nie zawsze da się, mimo dobrych chęci, poradzić coś na czyjeś kłopoty. I znowu, jak we wcześniejszych komiksach z tej serii, trzeba sprytu i wyobraźni, żeby przezwyciężyć trudności. Yakari po raz kolejny daje odbiorcom i przyjaciołom z bajki lekcję oddania i siły, potęgi wyobraźni oraz sympatii do absolutnie wszystkich istot. Job i Derrib mogą dzięki temu komiksowi rozśmieszyć czytelników, ale też czegoś ich nauczyć, przypominają, że nie należy zostawiać potrzebujących bez pomocy – i stawiają Indianina za wzór. Po raz kolejny też mały bohater może liczyć wyłącznie na zwierzęta: przed towarzyszami z wioski ukrywa pelikana, nie chce radzić się nikogo dorosłego. To przecież postać, która samodzielnie stawia czoła największym problemom – przez to, że potrafi rozmawiać ze zwierzętami, może ominąć wsparcie członków plemienia.
Komiks wypełniony jest dowcipami, kolejne scenki są tu dobrze puentowane i przynoszą śmiech odbiorcom. Job i Derrib postarali się, żeby choroba pelikana nie przygnębiała czytelników i dostarczała im radości oraz rozrywki – pośrednio, przez sposoby na niesienie pomocy.