Recenzje

Ciało

Jonathan Littell: Stara historia. Nowa wersja. Wydawnictwo Literackie, Kraków 2019 – pisze Izabela Mikrut.

„Stara historia. Nowa wersja” to palimpsest przygotowany dla wielbicieli monumentalnych powieści. Na bazie opowiadania buduje Jonathan Littell oniryczną prozę oscylującą wokół kilku wyrazistych tematów.

Od początku na pierwszy plan wybija się motyw seksu sprowadzonego do ulgi w cielesnym pożądaniu. Seks ten – w rozmaitych konfiguracjach (damsko-męskich, homoseksualnych, w wersji grupowej, jako gwałt, eksperymenty z płcią kulturową czy spotkania z prostytutkami) staje się refrenem, definiuje bohaterów, ale też uniemożliwia im spełnienie. Kolejne akty cielesnego zespolenia nie dadzą satysfakcji, są prostym działaniem na zmysły. Nie prowadzą oczywiście do przedłużenia gatunku, mają być nośnikiem przyjemności, tyle że swojej funkcji nigdy nie spełniają. Autor każe bohaterom współżyć w różnych pozycjach, doświadczać orgazmów, spotykać się wyłącznie w wiadomym celu – i za każdym razem historia się powtarza, seks sprowadzony do zwierzęcej niemal kopulacji traci na wartości. Przynajmniej w egzystencji szukających wciąż nowych podniet bohaterów, bo dla samej opowieści ma spore znaczenie. Littell stopniowo do obrazów seksu ocierających się o pornografię (są też w tym wpływy Rotha) przechodzi do scen przemocy. Znienacka od spółkujących ludzi przekierowuje się na motywy wojenne. Wprowadza śmierć i zagrożenie, zbrodnie, krew, kule i maszyny do zabijania. Ludzie bezwzględni w łóżkach zderzają się z ludźmi bezwzględnymi na froncie. Wszystko prowadzi do zniszczenia, nie będzie miejsca na ratunek. A ma w tym Jonathan Littell jasno określony cel – budzi ekstremalne uczucia, wyzwala skrywane emocje postaci, żeby je sprawdzić, przetestować prawdziwość oraz sens. Wprowadza logikę reakcji – na płaszczyźnie powieściowej zrozumiałe są decyzje bohaterów, nie przeszkadza odejście od realizmu na rzecz snu i wynaturzeń. Do tego warto przyjrzeć się pojedynczym, jakby onirycznym – i tematycznym a nie fabularnym – motywom, które budują atmosferę powieści (choćby zagadnienie powracającej wody). Ta powieść poddawać się będzie rozmaitym interpretacjom, autor pokazuje w niej, że niemożliwe jest osiągnięcie szczęścia i spełnienia – ale w zależności od tego, czy przyjmie się za wiodący temat batalistyczny czy erotyczny – inaczej wypadną odczytania. Dostają tu odbiorcy szereg zagadek do rozwiązania na marginesie podglądania bohaterów.

Jonathan Littell tworzy splatające się strumienie świadomości, wyznania bohaterów. Nigdy nie wiadomo, czy kolejny narrator będzie mężczyzną, kobietą, czy kobietą w ciele mężczyzny. Tutaj wszystko staje się płynne, możliwe wyłącznie w nierzeczywistości w takim zakresie. To opowieść na jednym oddechu, prowadzona bez wahania. Littell próbuje odbiorców uwieść, proponuje im cały zestaw przeżyć skrajnych. Narrację traktuje trochę jak narzędzie hipnotyzera – albo rekwizyt iluzjonisty, wykorzystuje ją do pokazywania sztuczek. Ta proza właśnie na sztuczkach polega, mniej liczy się w niej historia, bardziej prestidigitatorstwo. Jonathan Littell nie fałszuje obrazów z wyobraźni, na etapie opowiadania o doświadczeniach bohaterów zachowuje szczerość, co wydaje się trudne do osiągnięcia w warunkach tej historii. Ale raz wciągnięci w relację odbiorcy nie będą już próbowali wyzwolić się z okowów opowieści.

Komentarze
Udostepnij
Tags: ,