Recenzje

Ciemne wizje i odpowiedzi

O koncercie Punky Reggae Live w bydgoskim Over The Under Pub pisze Krystian Kajewski.

Szkatułka jest pełna banknotów. Pieniądze zabijają dusze. Muzyka dusze ocala.

Ghajta wzywa muzułmanów do modlitwy. Modlitwą punka jest piwa szklanka. Hop, szklankę piwa, hop!

A w ogóle, przyszłości nie ma.

Dobre rzeczy nie trwają długo. Czekamy na Wojtka Wojdę z Farben Lehre, który za chwilę udzieli nam wywiadu.

Ale w świecie kina każdą wypowiedź należy traktować jak propagandę, a rozmawiać o muzyce to jak ciąć nożycami fale Oceanu, nieprawdaż?

Więc jeśli Bertolucci kupił prawa, to sprawa jest ciekawa, prawda? Wojtek okazuje się na szczęście gawędziarzem. Lubi włoskie kino i podróże.

Ten sposób załatwienia sprawy bardzo mi odpowiada. Zadaję pytania, a Wojtek sypie anegdotami i w krótkim czasie z przewidzianego kwadransa robi się 45 minut rozmowy.

De Łindows.

Zaczynają grać jako pierwsi. Ich nazwa to żart. Byli the Doors. Czemu zatem nie Okna?

Nie wierzyłem, że uda im się zawrzeć w tak krótkim czasie tyle energii, ale dali radę. Wokalista dawał z siebie wszystko, przebrał się nawet za księdza i zachęcał do orgii w Dąbrowie Górniczej (żart nawiązujący do znanej nam wszystkim z internetowych nagłówków nowoczesnej ewangelizacji). Tak czy siak, De Łindows wpuścili trochę świeżego powietrza, otwierając Punky Reggae Live w bydgoskim Over The Under Pub.

Zenek Kupatasa

Co robiłem w tym dniu? Byłem na świetnym koncercie Zenka Kupatasy, który śpiewał: Nie podoba się, to wypierdalać. Mnie się podobało, więc zostałem.

No właśnie, jakie wrażenia? No to powiem może grzecznie. Zenek nie opierdala się ze słowami i dlatego zyskuje sympatię publiki. Chwilami nowy projekt wokalisty Kabanosa może przypominać smakiem kiełbasę żywiecką. Ale ja lubię ten smak. Skojarzenia z Big Cycem oczywiste, a Kupatasa jako frontman na scenie robi za dwóch frontmanów tej szacownej formacji, czyli Dżej Dżeja i Skibę. Czasami jest to orka na ugorze, bo i poczucie humoru ma siermiężne i twarde jak zaskorupiały oscypek. Ale jako że lubię i bryndzę, wysłuchałem koncertu z przyjemnością. Kwartet muzyków wizualnie przypomina mi grungową kapelę Tad. Wszyscy słusznych rozmiarów, długowłosi brodacze. Swego czasu Big Cyc wylansował przebój Łupież. Może Kupatasa zaśpiewa zatem kiedyś o swej niechęci do barbera…

The Bill

Bez wątpienia pies zwęszył trop. Słowo się rzekło, kobyłka u płota. Jako trzeci zainstalowali się na scenie członkowie legendarnej formacji, The Bill. Któż nie pamięta tych słów? Obmyślam nowy plany wtedy, kiedy sram. To przecież Salvador Dali pisał, że najlepsze pomysły przychodzą mu do głowy w toalecie, na klozecie. Kiedy The Biil zaczynał grać, byłem właśnie w tym osławionym miejscu, ale muzyka szybko przyciągnęła mnie pod scenę, gdzie przez ponad godzinę zagościł klasyczny, ortodoksyjny niemalże jabol punk.

Nie da się już ocalić jej od zapomnienia. Trzeba ją wydobyć z niepamięci i opowiedzieć jej historię na nowo.

Czy nie o tym traktuje tekst Nierealnych ognisk Farben Lehre?

Wszystko przemija

Jak zwykłe złudzenie

Jak dziecka marzenie

Jak długi, nudny, mroczny sen

Na koniec podano danie główne. Całkiem smaczne, mimo że ktoś mógłby nazwać je odgrzewanym kotletem. Muzyka Farben Lehrre niczego jednak przez długie lata istnienia zespołu nie straciła. Jest jak wino. I to zdecydowanie lepszej jakości niż to patykiem pisane. Teksty Wojciecha Wojdy zahaczają niekiedy o poezję, niosąc w sobie pozytywny ładunek emocji i doświadczeń. Koncert był zaś na tyle udany, że klub Over The Under Pub dosłwonie pękał w szwach. I ja tam byłem, miód i wino piłem.

Nasza rozmowa z Wojtkiem Wojdą w linku poniżej:

El cielo protector. Rozmowa z Wojciechem Wojda z Farben Lehre. – YouTube

na zdjęciu Wojciech Wojda z autorem

Komentarze
Udostepnij