Recenzje

Ciemno, ciągle noc

O „Czarnych papugach” w reż. Michała Borczucha w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie pisze Agata Łukaszuk.

„Czarne papugi” to okazja, by zastanowić się nad problemem tabuizowania chorób psychicznych i społecznego postrzegania schizofrenii, jako mrocznej choroby, która bezpowrotnie stygmatyzuje dotknięte nią osoby.

Układ przestrzeni jest nietypowy: brak tu podziału na scenę i tradycyjnie zorganizowaną widownię z rzędami foteli. Widzowie mogą usiąść lub wręcz położyć się na dywanie, zająć miejsca na jednej z kilku ławek albo na krzesłach ustawionych przy ścianach. Mogą także obserwować rozwój wydarzeń na stojąco lub swobodnie przemieszczając się w przestrzeni Sceny MOS-u. Aktorzy siedzą na krzesłach ustawionych w rzędzie przed dużym ekranem, a w pogrążonej w półmroku sali wyróżniają się dzięki zamontowanym na głowach świecącym latarkom czołowym, pomagającym im orientować się w przestrzeni. Elementem minimalistycznej scenografii zaprojektowanej przez Dorotę Nawrot jest także ustawiona na środku sali konstrukcja w kształcie prostopadłościanu. Można do niej wejść, a jej ściany są jednocześnie ekranami, na których wyświetlane będą fragmenty filmu.

Prezentowany na scenie Małopolskiego Ogrodu Sztuki kameralny projekt w reżyserii Michała Borczucha jest właściwie teatralnym eksperymentem, który trudno określić mianem spektaklu. Surrealistyczny tekst chilijskiego dramatopisarza Alejandro Moreno Jashésa, materiały zebrane przez twórców podczas ich pobytu w szpitalu psychiatrycznym na krakowskim Kobierzynie i wspomnienia czworga artystów, którzy w rzeczywistości sami byli niegdyś pacjentami szpitala psychiatrycznego (Monika Bąkowska, Laura Makabresku, Maja Sądel, Piotr Mierzwa) złożyły się na teatralne laboratorium schizofrenii i pozwoliły stworzyć niezwykłe polifoniczne widowisko, w którym słowa (dramaturgia: Tomasz Śpiewak), obrazy (multimedia: Michał Dobrucki) i światła (Jacqueline Sobiszewski) nakładają się na siebie. Projekcje filmu zarejestrowanego w szpitalu psychiatrycznym przeplatają się tu z nielinearnymi opowieściami wygłaszanymi przez aktorów (Dominika Biernat, Pola Błasik, Lidia Bogaczówna, Iwona Budner, Monika Niemczyk, Natalia Strzelecka, Karol Kubasiewicz, Krzysztof Piątkowski, Rafał Szumera). Wędrują oni przez salę, często zmieniają miejsca, wchodzą między widzów, a wypowiadane przez nich słowa często nie układają się w logiczną całość, zdania są chaotyczne, wyrwane z kontekstu.

Wszystkie te zabiegi zdają się mieć na celu wytrącenie widza z równowagi, działają destabilizująco; nie wiadomo, na czym zawiesić wzrok, jaki jest sens wypowiadanych przez aktorów słów, jak połączyć to, co widzimy z tym, co słyszymy. Umysł chce odnaleźć w tym wszystkim jakieś sensy, tymczasem ma do czynienia ze sceniczną metaforą schizofrenii — tajemniczej choroby, „rozszczepienia umysłu”, trudnego do opowiedzenia, mrocznego wewnętrznego świata, będącego poza naszym doświadczeniem. Warto wziąć udział w tym szczególnym eksperymencie, teatralnej podróży w zakamarki umysłu, w którym panuje ciągła noc, czasami rozświetlana przebłyskami świadomości.

Komentarze
Udostepnij
Tags: , , , , , , , , , , , , ,