Recenzje

Co by było…

Katarzyna Majgier: Abrakadabra… mamy problem. Nasza Księgarnia, Warszawa 2021 – pisze Izabela Mikrut.

Każdy ma jakieś marzenia, które mógłby wypowiedzieć, gdyby znienacka pojawiła się możliwość bajkowego spełniania życzeń. I Katarzyna Majgier taką możliwość swoim bohaterom zapewnia.

Wszystko zaczyna się od dziesięciolatków, którzy znajdują na śmietniku lampę Aladyna. Nie wierzą w bajki (ale o lampie dowiedzieli się z pewnego serialu), więc kiedy pojawia się dżin, który spełni życzenia, chłopcy postanawiają rozprawić się z najbardziej doraźnymi problemami. Tyle że polecenie usunięcia jedynek z dziennika wiąże się z niespodziewanymi komplikacjami. Trzeba kogoś, kto się poświęci i wypowie odpowiednie życzenie, które cofnie to nieprzemyślane. I może gdyby w zabawę nie wtrąciła się siostra jednego z bohaterów, nie byłoby problemu. Każdy, kto wchodzi w posiadanie lampy, bez względu czy uczciwie, czy podstępem, bez znaczenia czy dorosły, czy dziecko, zachowuje się podobnie: pierwsze życzenie wiąże z możliwością pójścia na łatwiznę. Następnego nie ma, bo serial przecież obiecywał tylko jedno życzenie na dzień, a kolejka chętnych coraz bardziej się wydłuża. Dżin nie daje żadnych wskazówek, a dzieci i ich rodzice pogrążają się w coraz większym chaosie. Sprawa robi się paląca: maluchy budzą podejrzenia otoczenia, dorośli zwracają na siebie uwagę policji. Powoli do wszystkich dociera, dlaczego lampa Aladyna trafiła na śmietnik. I wtedy pojawia się ostatnia deska ratunku – niepopularna szkolna szara myszka, wielbicielka książek. Dziewczyna, której nie zależy na popularności, wystarczy jej uznanie szkolnych sław, przynajmniej tak myślą te najbardziej podziwiane nastolatki. I ta bohaterka wie doskonale, na czym polega przywoływanie dżina z lampy Aladyna. A ponieważ w domu ma sporo problemów, o których nie chce mówić (autorka nie zamierza rozwijać tematu, wystarczy jednak zaznaczenie, że nastolatka wolałaby poświęcić się dla nowego znajomego i skazać na wieczność w jego roli, niż wracać do siebie. Bohaterka może uratować sytuację, a przy okazji pomóc swoim przyjaciołom.

Katarzyna Majgier trochę wykorzystuje motyw lampy Aladyna, żeby przywrócić zainteresowanie odbiorców książkami. Na początku wybiera szybkie zmiany akcji, drobne sceny z codzienności różnych postaci, które wchodzą w posiadanie lampy. Tu każdy zwierza się ze swoich trosk i przedstawia własny punkt widzenia, na początku zatem będzie trudno wciągnąć się w opowieść. Dopiero gdy autorka zatrzyma się nad kwestią antykwariatu, który niszczeje i nie przynosi dochodów, chociaż zapewnia schronienie różnym osobom – i gdy pokazuje losy miejsca, może zaintrygować zwłaszcza miłośników książek. Nagle antykwariat staje się nie tylko oazą dla moli książkowych, ale i ciekawym miejscem dla influencerek. Podpowiada oryginalne rozwiązania, które warto wcielić w życie (albo – którym nastolatki mogą się przyjrzeć z uwagą). Wyjście od baśniowego pomysłu prowadzi zatem do całkiem realistycznych refleksji – tym autorka do siebie przekonuje. Jest „Abrakadabra… mamy problem” bardzo ciekawą powieścią, chociaż na początku niemal błyskawiczną.

Komentarze
Udostepnij
Tags: ,