Recenzje

Co robić

Katie Williams: Maszyna szczęścia. Edipresse Książki, Warszawa 2019 – pisze Izabela Mikrut.

Istnieje taka maszyna, która wie, co jest człowiekowi potrzebne do szczęścia. Nazywa się Apricity i na rynku pojawiają się już kolejne jej modele. Cieszy się dużym zainteresowaniem, bo w końcu każdy chciałby żyć beztrosko. Najlepsze jest to, że żaden psychoterapeuta nie zastąpi Apricity – z prostego powodu. Wskazówki dotyczące poprawy stanu psychicznego są, delikatnie rzecz ujmując, niekonwencjonalne. Pojawia się nawet podejrzenie, że to zbyt prosty algorytm, losowo dobierający polecenia dla użytkowników – a reszta to już samospełniające się proroctwo. Ludzie robią się szczęśliwi, bo uważają, że powinni być szczęśliwi, skoro ponieśli już wydatki emocjonalne – zdecydowali się poddać badaniu (zresztą nieinwazyjnemu). Z maszyny korzystać mogą ludzie w każdym wieku, nie ma znaczenia ich życiowe doświadczenie ani poglądy na rzeczywistość.

“Maszyna szczęścia” to powieść nietypowa. Pozornie składa się z zestawu opowiadań, pojedynczych historii różnych osób. Taki efekt autorka uzyskuje dzięki rezygnacji ze schematów. Nie powtarza raz zastosowanych rozwiązań, nie ma w kreacjach postaci przewidywalności albo rutyny. Bohaterów łączy jedynie dostęp do Apricity – w kolejnych odsłonach maszyna znajduje swoje zastosowania, na zawsze zmieniając tych przebadanych.

I jeśli w przypadku dorosłych Apricity jedynie modyfikuje sytuację, u nastolatków wszystko może odwrócić. Badania przeprowadza Pearl, kobieta, która umie obsługiwać kolejne wersje Apricity i która potrafi profesjonalnie postępować z klientami. Pearl chętnie wykorzystałaby wynalazek w domu: ma problemy z dorastającym synem, który cierpi na zaburzenia odżywiania. Zresztą w jego grupie rówieśniczej wydarza się coś zaskakującego. Młodzi ludzie w obrębie jednej klasy umawiają się na grę w kozła ofiarnego. Przez tydzień ochotnik będzie znosić szykany, a nawet największe tortury wymyślane przez rówieśników. Z czasem nastolatki coraz bardziej się ośmielają i stają się kreatywne w tworzeniu krzywd oraz prowokowaniu groźnych sytuacji dla rozrywki. Maszyna szczęścia nie zawsze uszczęśliwia – przynajmniej nie zawsze jej polecenia są łatwe do zinterpretowania. Na pierwszy rzut oka niektóre stają się problematyczne. Oczywiście wiele zależy od samych użytkowników, jednak Apricity daje pole do nadużyć. I tak z czasem u niemal każdego bohatera ujawniają się starannie skrywane dotąd ciemne strony osobowości. U dzieci to najbardziej wyraziste, zatem nie wiadomo, dlaczego to od nich autorka zaczyna opowieść. Kolejne rozdziały już tak nie szokują, chociaż i tak dalekie są od rutyny. Właśnie brak scenariuszowych kolein jest największym atutem historii. Katie Williams karmi odbiorców szeregiem udziwnień albo odejść od normy. Może prowokować absurdalne sytuacje – bo katalizatorem wydarzeń staje się maszyna. Apricity tłumaczy pośrednio nawet najbardziej szalone decyzje. A przecież na długie momenty historii znika, przestaje się liczyć dla postaci – jakby wywalała akcję i nie trzeba już było o niej pamiętać.

Katie Williams pisze z zacięciem literackim, dostarcza odbiorcom przyjemności na poziomie narracji. Wprawdzie tytułem jej powieść nie sugeruje wejścia na rynek obyczajowej fantastyki, raczej kojarzy się z poradnikami z dziedziny samorozwoju, ale to żadna przeszkoda w odkrywaniu wymyślanego świata.

Komentarze
Udostepnij
Tags: ,