Krzysztof Orzechowski: Zapiski z niełatwych czasów. Universitas, Kraków 2018 – pisze Izabela Mikrut
Krzysztof Orzechowski pisze trochę po to, żeby rozprawić się z dostrzeżonymi problemami lub sprawami szarpiącymi nerwy, a trochę po to, żeby dać upust kreatywności. Jako felietonista może otwarcie wyrażać swoje zdanie bez względu na okoliczności, ale też – niepytany. Tymczasem nie tylko teatralna codzienność czeka na komentarze. Czytelnicy otrzymują teraz kolejny tomik – niezbyt obszerny zestaw zapisków z jednego sezonu. Układają się one w specyficzny rodzaj pamiętnika, ale – zaangażowanego społecznie.
Orzechowski nie ma zamiaru prezentować własnej egzystencji, z wyjątkiem, kiedy zahacza o sprawy zawodowe. Jednak w porównaniu z poprzednią publikacją ma tutaj stosunkowo mało opowieści ze scenicznych wydarzeń. Teatr zrównuje się w tej publikacji choćby ze sportem (z poziomu telewizyjnego kibica, który lubi rozumieć), są tu przemyślenia o tematyce bardzo zróżnicowanej, impulsem do pisania mogą stać się doniesienia medialne, wydarzenia polityczne, drobne zdarzenia z najbliższego otoczenia. Oczywiście przygląda się też Orzechowski – nie bez goryczy – sytuacjom na stanowiskach dyrektorskich w teatrach, próbuje też przedstawić własne refleksje na temat zarządzania taką instytucją. Bardzo rzadko recenzuje spektakle, a jednak zdarza mu się od czasu do czasu pochylić nad konkretną produkcją i pokazać odbiorcom to, czego zwyczajnie nie mają szans się dowiedzieć. Autor stawia na erudycyjność felietonów, dba o to, by niosły ważne z perspektywy wymagających czytelników treści. Pisze swobodnie, ale nigdy nie wpada w kolokwialny styl, nie obniża poziomu. Kolejne zapiski nie są zbyt długie, dostosowuje je autor do rozmiaru blogowych notek – tylko jeśli chce wyczerpująco omówić jakieś zagadnienie, rozwija tekst. Wie, że trafi do zainteresowanych czytelników, więc nie musi się specjalnie wysilać lub ograniczać. Każdy tekst, chociaż tworzony pod wpływem chwili, okazuje się całkiem precyzyjnie skonstruowany, budowany ze świadomością celów i tego, co autor chciałby wyjaśnić. Pełni rolę komentatora rzeczywistości, więc czuje się odpowiedzialny za swoich odbiorców. A skoro tak – pisze dobitnie, by nie pozostawiać wątpliwości, jakie jest jego stanowisko w różnych sprawach.
Tym razem najostrzejszy okazuje się w kwestiach politycznych – znacznie mocniej niż przedtem eksponowanych – ale i w motywach związanych ze środowiskiem teatralnym. Tu akurat radykalne lub kontrowersyjne sądy mniej dziwią: w końcu Orzechowski jest bardzo zaangażowany w to, co dzieje się w środowisku i musi dać upust dla swoich spostrzeżeń. Zapiskami z codzienności chce autor trochę prowokować, ale o wiele bardziej zmuszać do refleksji, do krytycznego podejścia do codzienności. Rejestruje drobne fakty z kultury i życia społecznego, nie ma wątpliwości, że powinien reagować wtedy, gdy z czymś się nie zgadza. To wszystko oznacza, że niepozorna książka obojętna czytelnikom nie będzie. Wystarczy przyjrzeć się bliżej sprawom przedstawianym przez Krzysztofa Orzechowskiego, żeby zrozumieć, że nie są to dygresje niszowe i banalizowane. Autor dostarcza fanom gatunku i formy ciekawej hybrydy – zespala tradycyjny felieton z notką internetową, pamięta przy tym o zasadach dawnego (starannego) dziennikarstwa. Nie posługuje się zagadnieniami „dyżurnymi”, unika powtarzania oczywistości. I chociaż raczej zdaje sobie sprawę z efemeryczności zapisków (więc i całego tomu), nie ucieka od diagnozowania rzeczywistości. Wie, że nie wolno odpuszczać, jeśli chce się doprowadzić do konkretnych zmian.