Recenzje

Codzienność szara

Wojsław Brydak: Poste restante. Rebis, Poznań 2018 – pisze Izabela Mikrut

Na poste restante pisze listy Dominika. Pisze, bo jej artystyczna dusza nie pozwala na łączenie człowieka z konkretnym adresem – to przecież zaprzeczenie wolności. A listy Dominiki są jak ona sama – barwne i bezkompromisowe. Dominika czasami grzeje się w świetle reflektorów w teatrze, a czasami szuka zajęcia pozwalającego na przetrwanie. Nigdzie nie zagrzeje miejsca na dłużej, to by ją unieszczęśliwiło. Ale Dominika stanowi tło tej opowieści, refren, który może być odczytywany jako nierealne marzenie. Zapewnia też kontrast między rojeniami młodego człowieka i przytłaczającą rzeczywistością. Bo w „Poste restante” najważniejsza będzie matka – matka, która odcina się od stereotypu i próbuje znaleźć własny sposób na życie. Matka cierpiąca na cyklofrenię, przeżywająca kolejne udary. Matka, w której nie ma oparcia. Nie zależy jej na życiu, próbuje różnych form ucieczki od codzienności. Odrzuca rutynę, ale i tak nie może oswoić się z wyzwaniami. Matka przy posiłkach płacze bez powodu, potrafi zniknąć na długie godziny. Nie zależy jej też na podtrzymywaniu relacji towarzyskich ani na podsycaniu domowego ogniska. Taka matka jest co najmniej dziwna – ale nadaje się na tworzywo literackie, to jej niezaprzeczalna zaleta.

Wojsław Brydak powieść „Poste restante” buduje z resentymentów. Proponuje czytelnikom kolejną historię o dojrzewaniu, migawkach z młodych lat. Zakorzenia relację w Rzeszowie oraz Krakowie, kierując się w stronę literatury małych ojczyzn. Skupia się na sentymentach bohatera, który nawet nie myśli o wyłamywaniu się ze schematów. Zestawia jego biegnące ku wolności refleksje z prozą życia. Tylko teatr może od czasu do czasu zapewnić mu wytchnienie – ale teatr to sztuczność sama w sobie, tu coś dzieje się dopiero wtedy, gdy wszyscy porzucą swoje role i wezmą udział w nieoczekiwanym widowisku. Wątek teatralny na krótką chwilę burzy rutynę (autor zresztą szczegółowo się z tego tłumaczy w krótkim posłowiu) – stanowi ożywczy kontrapunkt dla sennej całości. Bohater w kółko powraca do wspomnień, obrazków z domu rodzinnego i młodości – ale nic mu ten powrót nie daje poza podstawową możliwością podzielenia się zestawem anegdot. Historie obrastają w dygresje, coraz więcej tu z czasem nowych postaci, które wpadają do pamięci tylko na moment, by podzielić się przeżyciem, drobnostką, która przez krótki czas zaprzątała umysły postaci, a teraz nie ma już większego znaczenia.

Brydak w narracji pozwala swojemu bohaterowi na gawędziarstwo. Daje mu szansę ubrania w słowa wspomnień i wrażeń – przez relację prześwitują tematy istotne dla autora albo warte według niego ocalenia – za to dla czytelników niekoniecznie aż tak mocno absorbujące.

„Poste restante” to książka, która nie przynosi zbyt wiele nowości, jej składniki są doskonale znane choćby przez Bildungsroman lub literaturę wspomnieniową. Dominuje tu szara codzienność – nawet wtedy, gdy bohater przeżywa coś mocniej. Brydak stara się znaleźć z odbiorcami wspólny język, zwłaszcza wtedy, gdy odwołuje się do podobnych pokoleniowych doświadczeń albo ponadczasowych emocji. Nie jest jednak do końca szczery, proponuje zestaw wydarzeń przefiltrowanych przez indywidualne spojrzenie – to motyw, który nie pozwoli utożsamiać się z bohaterem. Narracyjna ostrożność spycha tę publikację za szereg podobnych jednostkowych wyznań.

Komentarze
Udostepnij
Tags: ,