Theodoros Terzopoulos: Powrót Dionizosa. Instytut im. Jerzego Grotowskiego, Wrocław 2018 – pisze Izabela Mikrut
Theodoros Terzopoulos należy do tych twórców, którzy lubią systematyzować osiągnięcia i próbują dostarczać odbiorcom z kręgów teatralnych w miarę pełny opis, tak, by znaleźć naśladowców i szerzyć wieść o swoich odkryciach. W maleńkim objętościowo tomie “Powrót Dionizosa” znajdzie się wykładnię pracy z artystami – na poziomie fizycznych doznań. Autora interesuje ciało, przedstawia teorię trójkątów energetycznych, które splatają się ze sobą i które mogą być uruchamiane czy uaktywniane przez ruch. Zanim jednak do tego dojdzie, opowiada – w filozoficzny sposób – o znaczeniach podstawowych dla siebie pojęć teatralnych. Analizuje ciało, oddech i energię, rytm, improwizację, mowę, zmysły itp. Prowadzi do tego, by po lekturze drobnych tekstów – przemyśleń na temat kolejnych elementów ważnych w sztuce aktorskiej – każdy wyrobił sobie opinię na temat jego podejścia do tworzenia. To buduje płaszczyznę porozumienia, a także wskazuje czytelnikom rodzaj i kierunki artystycznych poszukiwań Terzopoulosa.
Każdy z dwunastu minirozdziałów wolny jest od definiowania i konkretności, autor podchodzi do wskazywanych przez siebie tematów intuicyjnie i dba nie tyle o jasność przekazu, co o uruchomienie wrażliwości w odbiorcach. Stawia na poetyckość narracji, na płynną opowieść, w której mieszczą się jego doświadczenia z pracy z aktorami i efekty refleksji – każdy temat został starannie przepracowany, ale nie doprowadziło to do stworzenia strukturalnych podstaw – trzeba po prostu podjąć wrażliwość Terzopoulosa, podążać za nim w jego odkryciach, żeby odnieść korzyść z lektury. Innym słowem: niewiele tu miejsca dla niezainteresowanych pracą z ciałem jako nośnikiem treści, teoretyków teatru klasycznego i pracy z amatorami, tylko zwolennicy teorii tego autora znajdą w tomie coś dla siebie – wykładnię głoszonych tez, bez miejsca na dyskusję czy własne opinie. W filozoficzny nastrój ma wprowadzać również drobny cytat na początku każdego z rozdziałów. Układ owych rozdziałów też nie jest przypadkowy, na samym końcu wyliczanki pojawia się dopiero aktor (a ponieważ autor książki wychodzi od ciała, w pewnym sensie zatacza koło). Tu zamyka się filozofowanie i snucie oderwanych od codzienności uwag. Zaczyna się część “treningowa”. Tutaj autor prezentuje wypracowaną przez siebie metodę pracy z aktorami tak, by uruchamiać w nich najgłębsze pokłady mocy i talentu. W rzeczywistości jest to szereg bardzo szczegółowo rozpisanych ćwiczeń do wykonania, sposobów pracy nad oddechem (a w konsekwencji też nad ekspresją). Ponumerowane ćwiczenia są przedstawione tak, jakby od ich prawidłowego wykonania zależał całościowy przekaz artystyczny, autor nie pomija żadnego elementu, uczy, które mięśnie mają być rozluźniane, które napinane, jak wykonywać kolejne etapy ćwiczenia – całkowicie odchodzi od poetyckich tonów, które prezentował wcześniej, kiedy mowa o kondycji fizycznej, traci z oczu wszelkie filozofowanie. Zmienia się więc automatycznie kształt samej narracji – pojawia się w niej nie tyle eteryczność i liryzm, co twardy konkret (ale znowu – z brakiem możliwości dyskutowania).
Nie oznacza to, że Terzopoulos zażąda od innych twórców wcielania w życie jego koncepcji pracy z aktorem. Oznacza tylko, że kto zechce dowiedzieć się czegoś więcej o jego metodzie, może uzyskać wiadomości z pierwszej ręki. Dla niektórych odbiorców zachętą do czytania będą liczne zdjęcia ozdabiające tę książkę i nadające jej objętości (ale też – o walorach artystycznych i informacyjnych).