Recenzje

Depresja, impotencja, krowy i francuskie sery

„Serotonina” Michela Houllebecqa w reż. Pawła Miśkiewicza w Teatrze Studio w Warszawie online – pisze Wiesław Kowalski.

Z „Serotoniną” zrealizowaną na podstawie powieści M. Houellebecqa, jak widać choćby z samych komentarzy, które ukazały się po scenicznej premierze w grudniu 2019 roku, mają problemy zarówno ci, którym nieobca jest twórczość autora „Cząstek elementarnych”, jak i widzowie nienależący do jego akolitów. I choć w warszawskim Studio powstało najlepsze przedstawienie od czasu objęcia dyrekcji przez Natalię Korczakowską, wątpliwości budzić może nie do końca czytelna w intencjach adaptacja Joanny Bednarczyk i reżysera Pawła Miśkiewicza (chodzi o rozłożenie w niej akcentów dotykających cywilizacyjno-egzystencjalnych zjawisk rozkładu naszego świata), co nad wyraz widoczne jest w drugiej części przedstawienia, zdecydowanie przegadanej z powodu rozrastających się ponad miarę wątków pobocznych.

Natomiast pierwszej części, niepozbawionej goryczy i momentami smutnej,  słucha się znakomicie, głównie za sprawą świetnie interpretujących tekst aktorów, bo działań scenicznych w zagadkowej przestrzeni Barbary Hanickiej jest niewiele, przede wszystkim Marcina Czarnika i Romana Gancarczyka (genialny monolog o restrykcjach dotyczących palenia tytoniu w hotelach) w roli Florenta-Claude’a, 46-letniego mężczyzny w stanie totalnego kryzysu wewnętrznego i pogrążonego w depresji, a także jego kolejnych kobiet – Haliny Rasiakówny (Claire), Soni Roszczuk (Yuzu) czy Marty Zięby (Kate). Rozszczepienie protagonisty jest ciekawym zabiegiem, albowiem skonfrontowanie ekspansywnych wibracji jednego, z silną predylekcją do sarkazmu drugiego, jest nośnikiem pełnych komizmu przejaskrawień rozładowujących aurę erotycznych zwierzeń bohatera. Podążanie za  wspomnieniami i refleksjami mężczyzny dotyczącymi głównie miłosnych rozczarowań może dawać satysfakcję, ale tylko do pewnego momentu. Związanie wszystkich frustracji seksualnych protagonisty z opisami kobiecej waginy może nieco upraszczać psychiczne rozterki bohatera niepotrafiącego odnaleźć  szczęścia i szukającego ratunku w zażywaniu coraz większych dawek Captorixu. W konsekwencji adaptacyjno-inscenizacyjnych zabiegów i pewnych denerwujących przerysowań, a także wkradającej się gdzieniegdzie publicystyki, „Serotonina” nie osiąga pułapu metaforycznego i chyba nie do końca oddaje ducha powieści Houellebecqa. Również w wersji online.

fot. Krzysztof Bieliński

Komentarze
Udostepnij
Tags: , , , , , , , , ,