Jarosław Mikołajewski, Paweł Smoleński: Czerwony śnieg na Etnie. Czarne, Wołowiec 2021 – pisze Izabela Mikrut.
W słynnej serii Sulina wydawnictwa Czarne ukazuje się tom, który uwiedzie zwłaszcza czytelników wrażliwych na słowo. Jarosław Mikołajewski i Paweł Smoleński wprowadząją tu szereg esejów i szkiców dotyczących Sycylii. Czasami wchodzą w dialog z miejscowymi (twórcami, artystami, ale i zwykłymi ludźmi), czasami polegają na własnym zmyśle obserwacji i rezygnują z podręcznikowego stylu na rzecz poetyckości przenikającej niemal każdy reportaż oraz każdą widokówkę z innego kraju. Często przyznają się do autorstwa tekstów, czasami – bawią się z czytelnikiem i proponują rozdziały dialogujące ze sobą wewnętrznie, a niezwykłe na poziomie formy i treści. Podsuwają lekturę smakowitą – dla koneserów literackich przewodników oraz dla tych, którym codzienny pośpiech nie przysłonił zachwytu nad detalami świata.
A przecież nie zawsze jest mowa o zachwycie, mimo że w tonie „Czerwony śnieg na Etnie” wypada bardzo kojąco. Nie ma tu jątrzenia, poszukiwania tego, co odbiera nadzieję i co przygnębia, mimo że nie da się całkiem odejść od minorowych tonów. Gdzieś pojawi się zagrożenie, gdzieś pogrzeb, tragedia rodzinna, wątek mafii i tego, jak sobie radzić z zagrożeniami, rozczarowania, depresje… i to wszystko właściwie nie przebija się do świadomości czytelników: nie ma szans zafunkcjonować jako wyrazisty składnik tomu. Nawet przejście do reportaży historycznych nie odbiera tej siły, którą zapewnia wniknięcie w przestrzeń poetów. Bo Jarosław Mikołajewski jest wyczulony najbardziej na język i na szukanie ucieczki przed trywialnością w pejzażach, bardzo umiejętnie przekładanych na opisy. Nie ma się co bać „przyrody” w tej akurat publikacji: widoki, które rejestruje Mikołajewski nadają smak całości, sprawiają, że chce się śledzić historię i coraz bardziej w nią zanurzać. Paweł Smoleński ma tu podejście reportera, Jarosław Mikołajewski – literata. Wzajemnie świetnie się uzupełniają, widzą Sycylię każdy na swój sposób – i te sposoby proponują czytelnikom. „Czerwony śnieg na Etnie” to nie książka, której zawartość da się przewidzieć: każdy rozdział lub minirozdział to inny temat, inne zachwycenie i inne odkrycie. Tworzone na rozmaite sposoby: albo przez odnotowywanie ulotnych wrażeń, albo przez dogłębną rozmowę, poznawanie rzeczywistości z perspektywy miejscowych. Mnóstwo tu dobrych puent. Każdy z odbiorców sprawdzi, czy bardziej odpowiada mu informacyjny styl, czy raczej zabawy z tworzeniem zapisków z wypraw – ale właśnie zestawienie kontrastów jest czymś, co wzbogaca tę książkę i nadaje jej charakterystyczny ton.
„Czerwony śnieg na Etnie” to spoglądanie na Sycylię po kawałku. Odsłanianie po centymetrze uroku miejsca, czasami – jego tajemnic. Bez chęci definiowania, a z efektem, który staje się najlepszą definicją. W tej książce docenić można nie tylko szansę na odbycie podróży bez wstawania z ulubionego fotela: liczy się także sposób, w jaki autorzy przekazują swoje spostrzeżenia. Nie ma tu przezroczystego stylu, można za to zatracić się w obrazach działających na wyobraźnię i precyzyjnych. Chociaż to najmniejszy argument za przystąpieniem do lektury, nawet melodia języka urzeka i niesie odbiorców. Jarosław Mikołajewski i Paweł Smoleński mogliby spokojnie nie podpisywać swoich tekstów: mają tak charakterystyczne sposoby opowiadania o Sycylii, że czytelnicy szybko nauczą się rozpoznawania ich. „Czerwony śnieg na Etnie” to książka wyjątkowa – nie tylko dla fanów reportażu, ale również samych literackich wrażeń dotyczących miejsca.