Basia w zoo (gra). Harperkids.; Zofia Stanecka: Basia, Franek i zwierzaki. Harperkids; Zofia Stanecka: Basia i rower. Harperkids; Zofia Stanecka: Basia i przyjaciele. Marcel. Harperkids, Warszawa 2021 – pisze Izabela Mikrut.
Zofia Stanecka stworzyła serię, którą może teraz rozbudowywać w różnych kierunkach – fani Basi poza własnymi historyjkami z życia przedszkolaka dostaną jeszcze kartonowe picture booki dla młodszego rodzeństwa. Kiedy dorosną – trafią na cykl Basia i przyjaciele – trochę bardziej ambitny, z trudniejszymi tematami. Teraz do tego dochodzą jeszcze gry planszowe dla całych rodzin. Chodzi o to, żeby jak najlepiej wykorzystać sprawdzony motyw. Zofia Stanecka ponadto wie, jak pisać, żeby zaintrygować najmłodszych. Potrafi wplatać do historii ważne dla nich sprawy, pokazuje, jak powinno wyglądać życie codzienne. Basia to bohaterka, która ma sporo wad – między innymi uwielbia słodycze (a rodzice nie pozwalają ich jeść bez przerwy; charakterystyczne dla cyklu jest przemycanie podpowiedzi dla dorosłych czytających dzieciom – można brać przykład z mamy i taty z bajek Zofii Staneckiej), do tego bywa marudna, lubi się brudzić i czasem się nudzi. Basia to zwykły dzieciak, kilkulatek czasami męczący – odbiorcy znajdą w niej własne odbicie.
Na rynku ukazuje się właśnie kilka kolejnych tomików pokazujących talent do obserwacji, jakim wykazuje się Zofia Stanecka. Gra „Basia w zoo” to propozycja kolorowych kartoników z obrazkami zwierząt – oraz żetonów przedstawiających członków rodziny Basi. Wszystko mieści się w malutkim pudełeczku. Jest ładnie przygotowane od strony graficznej (Marianna Oklejak nie zawodzi), bezpieczne (zaokrąglone rogi) i wygodne w używaniu. Poza zasadami gry odbiorcy otrzymują tu nawet opowiadanie Zofii Staneckiej, wprowadzające w temat Basi w zoo. Oczywiście można też wymyślać własne sposoby korzystania z tej publikacji – na pewno to sposób na przekonanie dzieci do tradycyjnych zabaw, a i szansa na wspólne spędzanie czasu.
Najmłodsi mogą cieszyć się rozrywkami z perspektywy maluchów. „Basia, Franek i zwierzaki” to jedna z kartonowych książek dla młodszego rodzeństwa. Akcja jest tu bardzo ograniczona, sprowadza się w zasadzie do oglądania kolejnych stron i do przedstawiania dzieciom sposobów spędzania czasu przez Basię i jej młodszego brata. Tym razem Basia i Franek tropią dzikie zwierzęta w najbliższym otoczeniu: można się bawić w krokodyla, można też zaczepiać znajome psy na spacerze. Franek udaje niedźwiedzia – wtedy wtrąca się Misiek Zdzisiek, przytulanka Basi. Autorka stawia tutaj na onomatopeje i na powtarzalność sytuacji przy zmianach zwierząt: podsuwa tym samym odbiorcom sposób na wspólną zabawę. Najmłodszym pozwala śledzić relację – dla nich będzie to opowieść zajmująca. Zresztą sukces mieści się już w temacie wybranym przez autorkę – zwierzaki to to, co przyciągnie odbiorców.
„Basia i rower” to zapowiedź przygody w starym stylu. Oto tata pakuje całą rodzinę do samochodu i zapowiada wielką wyprawę rowerową. Wszyscy cieszą się z takiej możliwości, tylko Basia odrobinę się boi. Zastanawia się, czy ma wystarczająco dużo sił na to, żeby pojechać na taką wycieczkę – dlatego delikatnie porusza ten temat w rozmowie z mamą. Nie musi się zwierzać z problemów: wystarczy, że dowie się, jak wyglądały jej lekcje jazdy na rowerze. Szuka wiary w siebie, tego zresztą potrzebuje, żeby czerpać radość z wycieczki. Zofia Stanecka nie nazywa tutaj uczuć dziewczynki – ale doskonale je rozumie i przedstawia tak, by odbiorcy mogli znaleźć w nich ślady własnych doświadczeń. To pouczające: mali odbiorcy pojmą dzięki temu, jak radzić sobie z niedookreślonymi przez nich za to rozpoznanymi już emocjami. Wskazówka będzie przydatna – nie każdy pamięta o tym, że z problemem najlepiej przyjść do mamy albo taty.
Seria Basia i przyjaciele kierowana jest do starszych dzieci. W „Marcelu”, opowieści o kolejnym koledze Basi, Zofia Stanecka prezentuje wielodzietną rodzinę, która przygarnia pod swój dach każde potrzebujące pomocy zwierzę. Menażeria szybko się rozrasta: papuga, trzy koty i dwa psy – to nie wszystko. Ale nie wszystko toczy się idealnie. Marcel, wspierany przez rodziców, przyprowadza do domu czworonogi potrzebujące pomocy. Pewnego dnia jednak także mama przyprowadza ledwo żywego psa: jest wstrząśnięta, bo ktoś próbował otruć zwierzę. To punkt wyjścia do zastanawiania się nad tym, dlaczego niektórzy ludzie chcą krzywdzić zwierzęta. Warto taką lekturę z dziećmi przedyskutować.