Rachel E. Carter: Czarny Mag. Kandydatka. Foksal, Warszawa 2019 – pisze Izabela Mikrut.
Rachel E. Carter mogłaby już zakończyć opowieść o Ryiah – na trzecim tomie serii Czarny Mag. Tyle że po raz kolejny rozkręca się dopiero za połową tomu i dopiero wtedy może czytelników przyciągać – proponuje coraz bardziej odważne rozwiązania i coraz dziwniejsze sytuacje. Ryiah przebywa ze swoim narzeczonym, wkrótce zostanie jego żoną – ale zaprzątają ją sprawy królestwa. Królem ma zostać brat Darrena, zaraz rozstrzygnie się też, kto zostanie Czarnym Magiem, czeka więc bohaterów kolejny pojedynek na poważnie – z rozlewem krwi i możliwością utraty życia (mimo obecności uzdrowicieli). Ryiah stale chce udowadniać, że we wszystkim jest najlepsza, nie pozwala więc sobie na żadną słabość – a to wpędza ją w poważne tarapaty.
Rachel E. Carter poszła w ślady Richelle Mead oraz Kiery Cass – tej pierwszej z serii Akademia Wampirów, tej drugiej z Rywalek – tyle tylko, że przeoczyła jedną rzecz: obie te autorki postawiły w pierwszej kolejności na silne uczucia bohaterki-wojowniczki, a w tle rozwijały kwestie polityczne tworzonego świata. Tymczasem w „Kandydatce” widać, że to sprawy państwowe wydają się autorce najważniejsze – sporo miejsca poświęca na kwestie patriotyzmu, honoru i zdrad ojczyzny – a nie są to czynniki, które młodym odbiorczyniom przypadną do gustu. Ryiah to oczywista wojowniczka: odważna, silna, niezłomna dziewczyna, która wprawdzie zakochała się w niedostępnym na początku księciu – ale potrafiła dopiąć swego i doprowadzić do spełnienia własnych marzeń. Walczyła o Darrena – tak jak jej literackie poprzedniczki. Jednak Ryiah nieprzypadkowo trafia do wojska – chce służyć krajowi i robić karierę w armii – że magiczną, to ma mniejsze znaczenie. Ważne, że Rachel E. Carter sporo sił poświęca na szkicowanie zasad funkcjonowania państwa – i w tej konstrukcji ukrywa motywacje bohaterki. Ryiah w życiu wybiera trudne drogi – skoro nie może myśleć o swoim szczęściu, a na pierwszym planie zawsze stawia dobro narodu – będzie borykać się z dylematami, które obce są czytelniczkom. Przez tę obcość trudniej jest przekonać odbiorczynie do świata przedstawionego. I tak czynnikiem, który najbardziej przyciągnie – nie tylko młodzież – są dylematy oparte na silnych emocjach. Ryiah najpierw przekona się, czym jest utrata zaufania, kwestia źle pojmowanej lojalności, dowie się, jak to jest być rozdartą między powinnościami wobec rodziny a poczuciem, jak być powinno i co powinno się zrobić dla dobra innych. Wrzuci na tę bohaterkę Carter sporo problemów wielkiej wagi – nie może już pisać o szczęśliwej miłości, skoro Ryiah pokonała kłopoty w drodze do udanego związku. Idealna miłość nie nadaje się na opowieść, więc autorka może zająć się innymi zagadnieniami – pechowo te inne przestały dzisiaj mieć znaczenie dla szerokiej publiczności literackiej.
„Kandydatka” to powieść, w której sporo jest walki – a ta walka w pewnym momencie znieczula. Nawet jeśli bohaterka cierpi z powodu strasznych ran, odniosła ich już tyle, że niespecjalnie zrobi to wrażenie na czytelniczkach. A kiedy nie uda się trafić z przeżyciami – ciężko jest zaangażować odbiorczynie. Rachel E. Carter zapomniała o budowaniu charakteru postaci, skupiając się na problemach z zewnątrz.