Sarah Crossan: My dwie, my trzy, my cztery. Dwie Siostry, Warszawa 2018 – pisze Izabela Mikrut
Baba jest surowa i nie pomaga obdarzanie jej ksywką nadaną przez malucha. Dla trzynastolatki jej skostniałe zasady i surowy ton głosu są nie do zniesienia – Apple chciałaby czasami wybrać się po szkole z koleżankami na zakupy, móc się komuś wyżalić i liczyć na zrozumienie. Apple nie może łamać zasad, a poza tym nie da rady przeciwstawić się babci. Stopniowo staje się pośmiewiskiem dla koleżanek – nie może znaleźć z nimi wspólnego języka, a jeszcze Baba odbiera ją ze szkoły jak małe dziecko. Nic dziwnego, że w nastolatce zaczyna narastać bunt. I kiedy Apple chce zawalczyć o samą siebie, a naprzeciwko ma twardą przeciwniczkę – przybywa jej matka. Matka, która nie chciała córki, matka, która uciekła od dziecka za ocean, żeby w Ameryce robić karierę jako aktorka. Apple zna tę rodzinną historię i wie, że babcia nie toleruje również wybryków własnego dziecka, nie potrafi też wybaczyć.
Mama Apple przybywa – szalona imprezowiczka, dla której przyziemne kłopoty nie istnieją. Kobieta nie widzi problemu w tym, by zwolnić córkę ze szkoły i zabrać na wielkie zakupy, obsypać ją kosmetykami do makijażu i pozwalać na wszystko, czego zabrania Baba. Organizuje imprezy, pomaga w poderwaniu chłopaka. Chce być najlepszą przyjaciółką nastolatki, nadrobić stracone lata i kupić sobie miłość dziewczynki. Po rygorze wprowadzanym przez Babę to dla bohaterki świetna odmiana, właściwie spełnienie marzeń. Takiej matki pozazdrościłyby koleżanki, gdyby Apple jeszcze je miała. Na szczerość pozwala sobie wyłącznie w zadaniach domowych: pisze wiersze, których i tak nie odda nauczycielowi. W nich jednak może dać upust własnym emocjom. Matka Apple niczego nie zakazuje. Tyle że – wbrew wskazówkom bezstresowego wychowania – dzieci potrzebują jasno określonych zasad. Tego matka Apple nie zapewni, w odróżnieniu od Baby. Apple rzuca się w wir towarzyskich zajęć, rozrywek i czasu spędzanego tylko z mamą. Wyrzuty sumienia wobec Baby spycha na dalszy plan. Naturalnym krokiem wydaje się wspólne z mamą zamieszkanie. Apple wprowadza się do matki. I wtedy dowiaduje się, że nie jest jedyną jej córką…
„My dwie, my trzy, my cztery” to ważna i wzruszająca powieść nie tylko dla nastoletnich odbiorców, również dorośli mogą wyciągnąć z niej cenne wnioski. Sarah Crossan tworzy historię aktualną (i ponadczasową jednocześnie). Odnosi się do kwestii rodzin patchworkowych, pokazuje konsekwencje nadmiernej dyscypliny, ale też braku jakichkolwiek zasad. Osobno autorka zajmuje się relacją między siostrami, ukazuje próby porozumienia tam, gdzie logika nakazywałaby rywalizację. Skoro dorośli nie rozumieją świata, w którym przyszło im żyć, to znaczy, że dzieci muszą same zająć się organizowaniem codzienności, a przynajmniej szukaniem jakiegoś punktu odniesienia dla siebie.
Całkiem zwyczajne wydarzenia w określonym kontekście nabierają wielkiego znaczenia. Odbiorcy mogą zobaczyć, jaki wpływ na najmłodsze pokolenie ma nadmierne umiłowanie wolności u starszych – ale to tylko jeden z aspektów lektury, ta powieść ma więcej wymiarów i z różnych powodów powinna zostać doceniona. Przedstawia istotne prawdy, jest pełna szczerości, a i ciekawa – po raz kolejny na pierwszy plan wybija się temat do niedawna w literaturze czwartej w ogóle nieznany.
„My dwie, my trzy, my cztery” to relacja zakorzeniona w prawdziwych problemach – na potrzeby fabuły starannie wyostrzonych. Tworzywo literackie opracowane niemal mistrzowsko – ta powieść na długo zapada w pamięć.
link do strony wydawnictwa: https://wydawnictwodwiesiostry.pl/