Recenzje

Drobiazgi

Janusz Głowacki: Bezsenność w czasie karnawału. W.A.B., Warszawa 2018 – pisze Izabela Mikrut

Są autorzy, których czyta się z niekłamaną przyjemnością bez względu na to, czy dzielą się owocami własnej wyobraźni, czy też doświadczeniami z życia. Do takich twórców bez wątpienia należy Janusz Głowacki. Jego “Bezsenność w czasie karnawału” to krótki lekturowy przerywnik, zestaw luźnych skojarzeń, opowieści na kanwie autobiografii, drobne wspomnienia, refleksje czy felietony. Zapiski na marginesie codzienności albo przy okazji czegoś zupełnie innego. Głowacki w swoich refleksjach wędruje przez wydarzenia, czasy i kraje, rejestruje absurdy albo przygląda się znajomym (portretuje między innymi Elżbietę Czyżewską, już ze świadomością jej losów). Sugeruje własne – zadawnione już – romanse lub prezentuje owocne w puenty spotkania ze znajomymi. Jest w tych opowieściach hardy, surowy i daleki od sentymentów, proponuje narrację przesyconą ironią. Widać tu wyczulenie na dobre riposty i celne bon-moty. Czasami to zapiski tworzone pod wpływem chwili, z impulsu, który przychodzi z zewnątrz, innym razem zagłębia się we własne myśli i w nich znajduje punkt zaczepienia. Buduje Głowacki krótkie teksty pełne wewnętrznych dowcipów, ale też goryczy – koniecznej, kiedy rejestruje się codzienność bez upiększeń emocjonalnych.

Nie wiadomo, czy silniejsza jest potrzeba autokreacji czy też utrwalania rzeczywistości i ocalania wspomnień: niezależnie jednak od motywacji – zebrane teksty Głowackiego układają się w spójną, mimo że wielowątkową relację. Cechą charakterystyczną tych utworów jest sarkazm, zdecydowany dystans do otoczenia. A także brak taryfy ulgowej: jeśli Janusz Głowacki do czegoś się odnosi, to przede wszystkim żeby uwypuklić słabości, rozliczyć się z tym, co boli albo kiedyś miało wpływ na podejmowane decyzje. Ale zdarza się też, że autor po prostu podąża za dobrą anegdotą – jeśli wie, że ma do wykorzystania zabawną historię, wplecie ją w opowieść. Nie ma tu zbędnych fraz, a już sama melodia języka będzie robić wrażenie na czytelnikach. Niewielka przestrzeń to świetna arena dla żartów, a Janusz Głowacki opowiadać oczywiście potrafi i będzie dowolnie sterować odbiorcami. “Bezsenność w czasie karnawału” jest publikacją gromadzącą literackie drobiazgi – a każdy z nich z osobna zasługuje na uwagę.

Rozgrywa się to w trakcie drogi, maszerowania w niedookreślonym celu, czasem samotnie, a czasem z tłumem. Marsz okazuje się tu refrenem, sygnalizuje dzianie się. Ale idący bohater raz przemierzać będzie znane szlaki, to znów – odwoływać się do zjawisk trudnych do zrozumienia czy wytłumaczenia – nawiąże do snów albo do doświadczeń z hipnozą. Zjawiska paranormalne mają tu wstęp pod warunkiem, że wiązać się będą z ciekawym fabularnie rozwiązaniem. Janusz Głowacki nie zwykł rezygnować z takich prezentów od losu. Wie, jak pisać, żeby uwypuklać puenty i żartobliwe treści. Melancholia również obecna w zapiskach nadaje jeszcze większej wartości tym zwierzeniom. W publikacji liczy się precyzja, świadomość celu pisania – miniatury tekstowe zamieniają się w popis nie tylko dla fanów tego autora. Niewielka książka robi duże wrażenie. Nadaje się i na lekturę rozrywkową, i na refleksyjną. Od czasu do czasu przywołuje elementy warsztatu, stanowić może rodzaj nietypowego uzupełnienia dziennika.

Janusz Głowacki nawet w pozornie nieistotnych zagadnieniach dostrzega coś ciekawego, coś, co można potraktować jako wabik, zachętę do czytania. “Bezsenność w czasie karnawału” pełna jest oryginalnych odkryć oraz niespodzianek, to zestaw pozornie nieistotnych notatek, informacji przerabianych na literackie perełki. Ten tom może się z różnych względów podobać.

 

Komentarze
Udostepnij
Tags: ,