Recenzje

Dylematy

Jennifer L. Armentrout: Boski gniew. Filia, Poznań 2019 – pisze Izabela Mikrut.

W trzecim tomie cyklu Covenant Jennifer L. Armentrout zajmuje się sytuacją Alexandrii. Dziewczyna tuż przed osiemnastymi urodzinami zastanawia się nad sercowym wyborem – a właściwie to podświadomość przypomina jej, że nie wszystko układa się zgodnie z planami. Seth to chłopak, który tkwi przy boku Alex, za to Aiden to obiekt z jej marzeń. To dość standardowy motyw z powieści dla młodzieży – i nie dziwi, że autorka wprowadza dwóch rywali, żeby zmusić bohaterkę do opowiedzenia się po jednej ze stron. Bardzo dużo miejsca poświęca na komentowanie kwestii związku i decyzji w obliczu zapalczywych adoratorów – ale zajmuje się również, trochę na marginesie, sprawami wielkiej polityki (w wymiarze powieściowym).

Oto Alex jest dziewczyną, która walczy. Szkolona do pojedynków, radzi sobie z istotami fantastycznymi, wie, jak je neutralizować i stara się z reguły unikać niebezpieczeństwa. W dniu osiemnastych urodzin nastąpi jej przebudzenie – do tego czasu powinna się gdzieś ukryć, żeby nie zasilić szeregów tych, których próbuje pokonać (a to właśnie jej grozi, jeśli nie będzie ostrożna). Tyle tylko, że Alex to nie bohaterka, która będzie potulnie czekać na to, co przyniesie los: umie o siebie zadbać i najbardziej irytuje ją, że mogłaby być skazana na innych. „Relokacja apolionów” to ładniejsza nazwa na ucieczkę, tego Alex w swoim życiorysie absolutnie nie chce. To bohaterka zbuntowana – taka, która łatwo się nie poddaje, ale jest bezbronna w sprawach sercowych. Seth uczy ją rozpoznawania emocji i duchowego zespolenia (co jest oczywiście wstępem do zespolenia zupełnie innego rodzaju, obowiązkowego punktu czytadeł romansowych). Niebezpieczeństwa pojawiają się na co dzień i z różnych stron – dzięki czemu nawet chodzenie do szkoły bywa atrakcyjne. Skupia się autorka na relacjach międzyludzkich i w swojej powieści nie dba specjalnie o to, żeby czytelniczki odnalazły się w prezentowanej przestrzeni. Być może dlatego, że to już trzeci tom serii i jeśli ktoś nie zaangażował się w lekturę wcześniej, już przy niej nie zostanie – a wtajemniczone odbiorczynie nie potrzebują, żeby cokolwiek odciągało ich uwagę od perypetii damsko-męskich w narracji. „Boski gniew” w każdym razie wypada dość blado w zestawieniu choćby z bestsellerowymi „Rywalkami” Kiery Cass: to powieść, w której nic nowego w fabule się nie wydarzy, a samo realizowanie schematu konstrukcyjnego tutaj nie imponuje od strony warsztatowej. Armentrout zajmuje się bowiem w pierwszej kolejności rozbudowywaniem dialogów, a w dialogach – wyrażaniem uczuć bohaterów. Potrzebuje rejestrowania ich kłótni i godzenia się, skupia się na codziennych rozmowach. Nie rozwija kwestii poszczególnych postaci ponad miarę, to kolokwialne przerzucanie się informacjami i przemyśleniami. Ograniczenie warstwy opisowej w takim wypadku oznacza zubożenie powieści: odbiorczyniom trudniej jest zaakceptować świat, który autorka wymyśliła.

Komentarze
Udostepnij
Tags: ,