Recenzje

Dziennik z pandemii

Tomasz Rezydent: Niewidzialny front. Rebis, Poznań 2020 – pisze Izabela Mikrut.

W tej książce – jak w typowych zagranicznych lekarskich reportażach – autor stara się, żeby nikt nie mógł odkryć miejsc i tożsamości pacjentów, nawet swoje nazwisko zastępuje pseudonimem: występuje jako Tomasz Rezydent, bo jest rezydentem drugiego roku interny. Z tej perspektywy będzie oceniał przygotowania do walki z koronawirusem i całą sytuację w placówce medycznej przekształcanej w szpital jednoimienny. Tomasz Rezydent ma poczucie humoru, dostrzega absurdy sytuacji, w której się znalazł (między innymi momenty, w których starsi stażem i doświadczeniem pytają go o sposób postępowania), jednak szybko odnajduje się w nowej rzeczywistości i poza udzielaniem pomocy chorym będzie też prowadzić notatki z pandemii. Cechą charakterystyczną każdego wpisu (opatrzonego dzienną datą) jest rozpoczynanie od notatki na temat najnowszej ofiary koronawirusa. Tomasz Rezydent dostrzega też głębszy problem: zgony lub komplikacje zdrowotne u tych ludzi, którzy nie mogli podjąć planowanego leczenia, bo ze względu na pandemię zostali odcięci od swoich lekarzy lub nie znalazło się dla nich miejsce w szpitalu. Oczywiście nie zabraknie w książce również ostrych ocen rządzących, komentarza dla chaosu wprowadzanego odgórnie i sprzecznych informacji podawanych społeczeństwu.

W kolejnych zapiskach autor skupia się na najważniejszych lub najdziwniejszych przypadkach, z jakimi miał do czynienia podczas pierwszych miesięcy pandemii w Polsce. Pokazuje nie zawsze łatwą współpracę między szpitalami, omawia inicjatywy oddolne ze strony zwykłych ludzi i firm, które chcą pomóc medykom, opowiada też o środkach ochrony osobistej dla lekarzy i o sposobach na to, by w razie zakażenia nie wyeliminować całego zespołu. Nie zabraknie tematu rodziny i tego, jak chronić swoich bliskich. Poza tymi informacjami, które z pewnością części odbiorców bardzo się przydadzą jako możliwość zajrzenia na front walki z koronawirusem bez pośrednictwa mediów pojawiają się jednak opowieści innego rodzaju, nie zawsze wskazujące na Covid. Tomasz Rezydent rejestruje kolejne przypadki ze swoich dyżurów. Opowiada o ludziach, którzy na razie walczą, ale walkę mogą za moment przegrać, chociaż nic nie wskazuje na to, że nie uda im się przejść choroby, opowiada o ludziach, którzy próbują lekceważyć wytyczne i zasady działania. Przytacza sytuacje, w których nie można było udzielić błyskawicznej – i naturalnej w zwyczajnych warunkach – pomocy chorym na coś innego niż Covid. Wyjaśnia, dlaczego w czasie pandemii własne łóżko paradoksalnie może być bezpieczniejszym miejscem niż szpital – jednak w tych wszystkich momentach, w których brakuje pomocy dla potrzebujących (bo najpierw trzeba ich zbadać pod kątem koronawirusa, a każda chwila się liczy), przebija przez tekst gorycz. Tomasz Rezydent prezentuje absurdy powstałe w wyniku nieprzygotowania do pandemii, chociaż wie, że to nie pocieszy czytelników. Sam zresztą wiele razy irytuje się, gdy jego koledzy po fachu nie przeprowadzają nawet dokładnego telefonicznego wywiadu z chorym, tylko natychmiast zsyłają go do szpitala jednoimiennego, tracąc cenny czas i niekiedy szansę na uratowanie życia choremu. Wiele sytuacji, które opisuje w tej książce, może frustrować i irytować – jednak pokazuje Tomasz Rezydent problemy samych medyków. I to powinno przyciągnąć spore grono odbiorców.

Komentarze
Udostepnij
Tags: ,