O spektaklu „Faktoria Przyjemności” Mikro Teatru w reżyserii Agaty Biziuk, zaprezentowanym w warszawskiej Zachęcie, pisze Magdalena Hierowska.
Jak wyprodukować i elegancko zapakować produkt pobudzający zmysły wielu znawców i smakoszy doskonale wiedzieli pracownicy warszawskiej fabryki czekolady Wedel. Ta zmyślnie smakowita historia, pełna szacunku dla twórców tej wyjątkowo słodkiej przestrzeni, stała się inspiracją dla Mikro Teatru, który postanowił wskrzesić i nadać nową atrakcyjną wizualnie formę opowieści o rodzinie, która zmieniła oblicze pojmowania istoty podziwu dla smaku.
Spektakl „Faktoria Przyjemności” w reżyserii Agaty Biziuk rozpoczął się z pozoru niewinnie. W tym scenicznym świecie fantazje o magicznym drzewie kakaowca zmieniały sposób postrzegania roli smaku i uwolniły kusicielską naturę i łaknienie lepszego, silniej wypełnionego przyjemnością życia. Już od pierwszych scen tego dzieła dla zwolenników podobno niezdrowych słodkości wyraźnie dostrzegalny jest proces postrzegania teatru jako formy przepełnionej nietuzinkowymi rozwiązaniami. Światło, dźwięk, autentyczny i wykorzystany do maksimum minimalizm wprowadził atmosferę pożądania, by odkryć zagadkę, co znajduje się w tym skrzętnie zapakowanym pudełeczku teatralnych niespodzianek.
Okazuje się, że miłość do czekolady potrafi uruchomić potencjał wyobraźni nawiązujący do historii najstarszego zakładu produkującego indywidualizowaną rozkosz. Założyciel Karol Wedel w 1851 roku rozpoczął wielopokoleniową przygodę z tworzeniem produktu dla społeczeństwa pragnącego wytchnienia w cukierni przy ulicy Miodowej w Warszawie. Trwanie rodzinnej tradycji, opakowane w szelest pamięci, oprawione zostało kokardą wspomnień o wiernych pracownikach fabryki, dla których praca była nie tylko prezentem, ale też darem od losu.
Główny wątek dramaturgiczny tego spektaklu, inspirowanego wywiadami pochodzącymi ze zbiorów Archiwum Historii Mówionej Muzeum Warszawskiej Pragi – oddziału Muzeum Warszawy oraz audioteki PragaGada.pl Fundacji Animacja, odważnie atakował zmysły wyrazistym doznaniem estetycznym. Każdy element scenografii (Agata Stanula), dopracowany do perfekcji, iskrzył się znaczeniami podkreślając wartość i jakość opowiadanej historii. W tej przestrzeni, bogatej w artystyczne środki wyrazu, odnalazło się trzech bohaterów (Anna Domalewska, Dominika Majewska, Rafał Derkacz) wcielających się w zawrotnym tempie w ludzi tworzących wspólnotę dzieła smaku. Ta odważna i kusząco interesująca konwencja sprawiła, że historia fabryki czekolady i jego wiernych pracowników otrzymała nowy i atrakcyjny koloryt oraz pozwoliła dostrzec, jak ważnym elementem jest odwaga i zaufanie.
Czym jest przyjemność dla autentycznych postaci i jak bardzo potrafią poświęcić swoje życie dla fantazji smaku w znakomity sposób odwzorowują aktorzy Mikro Teatru w tym czekoladowym dziele rozkoszy. Jednakże według podstawowej zasady marketingu liczy się produkt, cena, dystrybucja, promocja oraz to, co w tym spektaklu wybrzmiało najsilniej, czyli sfera wizualna produktu. Wprowadzenie tych zasad w artystyczną formę przedstawienia zostało doprowadzone do perfekcji, znakomity warsztat i pomysłowość nastawiona na komfortowy i przyjemny odbiór widza sprawił, że o spektaklu można pomyśleć jak o dobrze „zapakowanej” przestrzeni, w której kryją się teatralne niespodzianki zasługujące na słowa uznania.
Ta przepyszna forma pozwala odkryć nową jakość, w której wątki historyczne odnalazły swoją przestrzeń dokładnie zapakowaną i przemyślaną, jak pudełeczko z czekoladkami. W ten sposób konwencja opakowania historii w taką współczesną formę może sprawić, że zacznie się ona rozrastać; ale czy widz potrzebuje zmyślnego opakowania, by przeżyć historię dogłębnie, tak jak z pewnością rozumieją ją twórcy spektaklu „Faktoria Przyjemności”? Jest to zagadnienie trudne do rozstrzygnięcia, ale najważniejsze. Nowoczesna forma teatralna ułatwia docieranie do szerszego grona odbiorców historii, która mogłaby zostać skazana na zapomnienie. Teatr to nie forma zamknięta i spolegliwa wobec panujących obyczajów. Rozwija się w umysłach śmiałych twórców, którzy nie boją się kontrowersji, krytyki i potrafią dostrzec, że historia też może zostać zmyślnie opakowana w formie zaskakującego prezentu dla widza.
Fot. Marek Zimakiewicz