Magdalena Niedźwiedzka: Anna Jagiellonka. Prószyński i S-ka, Warszawa 2019 – pisze Izabela Mikrut.
Anny Jagiellonki Magdalena Niedźwiedzka nie próbuje nawet zrozumieć. Od początku dystansuje się od tej postaci, chociaż czyni ją bohaterką ostatniego tomu trylogii. W tej książce też najwyraźniej widać strategię narracyjną serii, czyli przechodzenie od tytułowej postaci do scen politycznych. Nie ma żadnego przemieszania, przeplatania się planów – jakby autorka pozwalała funkcjonować Jagiellonce oddzielnie. Oczywiście istnieje ona w rozmowach szlachty i w dyskusjach na temat koronacji – ale istnieje dość papierowo, jakby nikt (łącznie z samą autorką) nie liczył się z jej postawami. Do tak przedstawionej bohaterki trudno żywić cieplejsze uczucia i przez długi czas w książce Niedźwiedzka będzie miała poważny problem, żeby zaangażować odbiorców w lekturę.
W ogóle w tomach Magdaleny Niedźwiedzkiej panuje przedziwna sinusoida: raz udaje jej się przekonać do bohaterek przez nakreślanie ich życia emocjonalnego i uczuciowego, raz (na przykład przy Skłodowskiej) następuje porażka. Do Anny Jagiellonki najwyraźniej sentymentu nie ma, więc traktuje ją bardziej szorstko, obserwuje z daleka i nie chce wyjaśniać postaw czy skrywanych myśli. Nie zajmuje się przesadnie powierzchownością bohaterki: Anna Jagiellonka zdaje sobie sprawę, że nie tylko nie grzeszy urodą, ale w dodatku nie urodzi już dziecka, mimo to na myśl o mężczyźnie czuje swoisty dreszcz. Nie potrafi flirtować i to ją dyskwalifikuje, jest sztywna i nie daje się lubić nikomu ze swojego otoczenia, ani przybyłym. Kiedy spotyka się z Henrykiem Walezym, jej obojętność i zimno osiągają apogeum: przy rozflirtowanym i ceniącym sobie zabawę oraz towarzystwo człowieku Jagiellonka okazuje się jeszcze bardziej posągowa i w efekcie niemal martwa. Ciekawe, dlaczego autorka postanowiła nie dać się przekonać tej akurat postaci – bo skoro sama nie może jej znieść, odbiorcy przejmą takie podejście.
Anna Jagiellonka nie nadaje się na celebrytkę, nawet kiedy oceniana jest z perspektywy uprawiających politykę mężczyzn: z daleka jest równie wyniosła jak wtedy, kiedy obserwuje się jej codzienność i myśli. Dlatego też Niedźwiedzka zajmuje się najczęściej dyskusjami dotyczącymi przyszłego władcy: nie przedstawia intryg, a poglądy polityczne, chce odzwierciedlać nastroje panujące w społeczeństwie, ale bez prób wpływania na zaistniałą sytuację, przynajmniej – bez bezpośrednich działań. Opowieści „historyczne” – czyli te, w których nie można zbliżyć się do odczuć Anny Jagiellonki, powracające refrenowo rozdziały składa z długich dialogów. Zamyka w nich spostrzeżenia na temat przyszłości kraju, ale dzięki temu nie musi skupiać się na działaniach jako takich, na jałowych dyskusjach upływa tu czas. To również nie jest zjawisko, które czytelnikom w powieściach historycznych najbardziej się podoba: wydaje się wprowadzaniem na siłę i bez pomysłu rozdziałów, które tylko nadają objętość książce. Najgorsze, że nawet motyw pokojowca, którego Anna Jagiellonka bardzo sobie ceni i którego lubi mieć przy sobie nie może ożywić tej postaci ani relacji, w które jest uwikłana. Być może nie chciała autorka za bardzo ingerować w dane z przeszłości, może pracowała na materiale, który utrudniał budowanie przenikliwej i wielopłaszczyznowej charakterystyki – a może po prostu znudziła się już Jagiellonami i chciała zakończyć serię.