Malcolm XD: Pastrami. W.A.B., Warszawa 2019 – pisze Izabela Mikrut.
Malcolm XD jest głosem pokolenia, chociaż nie wiadomo, jakiego. Malcolm XD jest człowiekiem, który zmusza do wydrukowania internetu. Może nawet Malcolm XD nie istnieje – kogo to obchodzi, dopóki dostarcza powodów do śmiechu. Problem w tym, że książki „Pastrami” nie można czytać w autobusie, bo ludzie się dziwnie patrzą. Nie można czytać w domu, bo domownicy protestują, że im śmiech zagłusza wszystko. Nie można czytać przy jedzeniu, bo akurat wtedy dochodzi do nieplanowanej ekshumacji. W zasadzie to tomu „Pastrami” nie można czytać nigdzie, więc lepiej dać sobie z nim spokój. Tylko że wtedy sporo się straci. Malcolm XD trochę zmusza poważnych krytyków do przyjrzenia się gatunkom będącym naturalną konsekwencją internetowych tekstów – a to nie ma żadnego sensu. Przecież ten autor opisuje rzeczywistość, tylko trochę podrasowaną. Widzi więcej, bo chce widzieć więcej – a przedstawia to z rozmachem narracyjnym, ale językiem spod budki z piwem. I to jest kontrast, który komentatorom często umyka. Oczywiście Malcolm XD nic sobie z tego nie robi – bawi się językiem, bawi się stereotypami i pokazuje, że powody do śmiechu można znaleźć wszędzie.
W tomie „Pastrami” Malcolm XD jest zajęty wpadaniem w tarapaty. Blogowe notki (mają swoje daty, które powodują przeskoki w czasie, ale jeśli zignoruje się owe daty, historia układa się w logiczny ciąg). Malcolm XD – tym razem bohater notek – ma talent do mimikry, wpasuje się w każde środowisko, zrozumie blokersów, Zbyszki, Sebków, wszyscy są jego ziomkami i z nikim nie szuka zwady. Co oznacza, że zdarza mu się trafiać na wyjątkowo barwne kreatury, które wciągają go do swoich działań – bo Malcolm XD najpierw nie umie odmawiać, a później nie ma na to szansy bez uszczerbku na zdrowiu lub urodzie. To postać, która może, wychodząc po fajki, trafić na noc do aresztu, narazić się typkom z administracji, pomagać w usuwaniu skutków klęski żywiołowej, a za chwilę z nowo poznanym gościem iść i realizować plan sąsiadki. Malcolm XD po prostu przyciąga wszelkiej maści dziwaków, a potem potrafi to zaprezentować w zgrabnych historyjkach, zawsze z zaskakującą puentą. Każda notka to odrębna opowieść, każda notka co kilka zdań sprawia, że czytelnik wybucha niepohamowanym śmiechem i naraża się otoczeniu – ale lektura jest tego zdecydowanie warta i chociaż dobrze, że „Pastrami” nie ma więcej tekstów, bo można by sobie uszkodzić mięśnie brzucha, to jednak szkoda – bo chce się z Malcolmem XD przyglądać się rzeczywistości dalej.
Tym, co wyróżnia Malcolma XD (poza charakterystycznym XD – emotką dla starszych czytelników kompletnie niezrozumiałą, a dla młodszych – oczywistą; XD stanowi zresztą jedyny sygnał, że autora też bawią prezentowane sytuacje, nawet jeśli został w nie wbrew własnej woli zaangażowany) jest język. I tu znowu: pokolenie czytelników, które musi mieć wydrukowany internet, może się zżymać na nadużywanie wulgaryzmów – jednak w tym wypadku przydają się one do podkreślania puent i nadawania wyrazu emocjom. „Pastrami” to popis dowcipu bardzo dobrej jakości.