Recenzje

Sen na jawie

Renata Frydrych: Niespodziewanie jasna noc. Wydawnictwo Literackie, Kraków 2019 – pisze Izabela Mikrut.

Renata Frydrych sprawia wrażenie, jakby trochę nie mogła się zdecydować, czy postawić w powieści na realizm czy na oniryczny klimat i niedopowiedzenia. Problem zaczyna się wtedy, kiedy te niedopowiedzenia stają się efektem przypadkowości, niedociągnięć w konstrukcji książki. W “Niespodziewanie jasnej nocy”, owszem, przyjemnej do poczytania powieści, pojawiają się pytania o cel zabiegów autorskich: momentami brakuje wyjaśnień, niektóre wątki się gubią, o innych Frydrych przypomina sobie i od razu nadrabia zaległości z nimi związane. W lekturze wypada to nieco chaotycznie. Być może ma na to wpływ niezdecydowanie w ramach dookreślania odbiorców: “Niespodziewanie jasna noc” to bardziej obyczajówka dla młodzieży niż dorosła powieść – to jednak nie tłumaczy pewnych działań w warstwie fabularnej.

Autorka podąża za młodym chłopakiem, Kubą Sokołowskim. Kuba mógłby właściwie już wyprowadzić się z domu – ale staje się opoką i wsparciem dla młodszego brata. Chroni go przed kłótniami rodziców, dostrzega, że dzieciakowi przydałaby się psychologiczna pomoc, robi więc, co tylko może, żeby ocalić kilkulatkowi dzieciństwo. To powstrzymuje go przed zamieszkaniem z Weroniką. Gdyby tylko umiał rozmawiać o swoich obawach i wyjaśnić dziewczynie, co dzieje się w jego głowie – nie byłoby całej powieści. Ale Kuba dusi w sobie uczucia. Eksponuje tylko jedno, które wtrąca go z powrotem w krainę beztroskiego dzieciństwa. Chce zostać aktorem, grać w sztukach Szekspira. To pasja, której coraz bardziej się poświęca – trochę na przekór oczekiwaniom starszego pokolenia i ambitnej ukochanej. Aktorski żywot nie jest tym, co otoczenie by zrozumiało. Ale im więcej protestów słychać ze wszystkich stron, tym bardziej Kuba umacnia się w przekonaniu, że powinien działać po swojemu. Impuls do zmian daje też Alice, dziewczyna z Londynu. I ona uczy się żyć na nowo, odkrywać i realizować własne marzenia: do tej pory tkwiła pod kloszem, ze względu na chore nerki. Po przeszczepie powoli może zacząć wracać do normalnego życia – a raczej działać z intensywnością, na jaką do niedawna nie mogła sobie pozwolić. Sporą rolę w jej decyzjach odgrywać będzie Kuba. A żeby przełamać motyw oczywistego rysowanego na horyzoncie romansu, autorka wprowadza postać, która staje się podstawowym powodem do przeczytania tej powieści. Harmoń, człowiek, który w wyniku choroby stracił przeszłość, zyskał za to umiejętność dostrzegania najskrytszych uczuć – i wywoływania w ludziach ich dobrych cech. Harmoń zachowuje się raz jak kloszard, raz jak filozof, nie boi się mówić głośno o tym, co inni próbują ukryć. Wie, co należy zrobić, żeby poprawić swoją sytuację, każdemu mógłby udzielić dobrej – trafionej w punkt – rady. I jak to zwykle z wizjonerami bywa – niewielu chce go słuchać. Ci jednak, którym Harmoń w jakiś sposób pomógł – wiedzą, że można mu zaufać. Kiedy na scenę wkracza Harmoń, codzienny pośpiech traci rację bytu, wydaje się śmieszny i nieuzasadniony. Przy tej postaci inni bohaterowie odkrywają, co powinno być dla nich ważne i czego należy w życiu bronić. Przydaje się taki głos sumienia w zwykłej bieganinie.

Losy tych postaci splata autorka ze sobą i funduje czytelnikom raz podróż w głąb siebie, to znowu – przegląd najskrytszych i uzewnętrznianych marzeń. Pokazuje, jak wyglądałby świat, w którym wszyscy szliby za głosem serca. Nawet w takiej rzeczywistości nie da się uniknąć krzywd i zmartwień – ale warto pracować nad tym, żeby otoczenie, przynajmniej to najbliższe, stało się odrobinę lepsze. I z takim przesłaniem do odbiorców Frydrych wyrusza.

Komentarze
Udostepnij
Tags: ,