Emily Craig: Tajemnice wydarte zmarłym. Znak, Kraków 2019 – pisze Izabela Mikrut.
Głowa na kuchennym stole na początku tej opowieści pokazuje, że autorka świetnie zdaje sobie sprawę z mechanizmów budzenia ciekawości czytelników. Scen budzących mdłości będzie w tomie „Tajemnice wydarte zmarłym” mnóstwo, ale też nie jest to książka dla wrażliwych. Trupia Farma, czyli miejsce, w którym znajdują się zwłoki w różnym stanie rozkładu, hodowanie czerwi – żeby nauczyć się oceniać datę zgonu przez oglądanie robaków w szczątkach, wyjmowanie kości czaszki z płynnej masy, w którą zamienia się po pewnym czasie mózg… Antropolog sądowy ma może niezwykły zawód, ale większość odbiorców po lekturze odetchnie z ulgą, że takiej drogi nie wybrała. Emily Craig jest jednak zafascynowana swoim pomysłem na życie – bardzo chętnie się uczy, poznaje kolejne metody pracy, ufa swojej intuicji i w końcu staje się cenionym specjalistą współpracującym z najlepszymi śledczymi. W tomie „Tajemnice wydarte zmarłym” opowiada o fachu – i przedstawia co ciekawsze wyzwania. Nie szczędzi przy tym szczegółów. Ale nie zawsze będzie obrzydzać czy zniesmaczać: większą część książki stanowią jednak prezentacje kolejnych działań okołokryminalnych, emocji towarzyszących odkryciom czy postaw w obliczu okrutnej śmierci. Zwłoki stają się rekwizytem, jednym z elementów zagadki.
Dla Emily Craig składanie kości czaszki jest jak układanie puzzli trójwymiarowych: to zadanie wymagające wiedzy, cierpliwości i precyzji, a czasem też współpracy. Odtworzenie kształtu głowy umożliwia później wypracowanie portretu ofiary (bądź modelu głowy, nad tym pracuje autorka w pierwszych scenach tomu). To z kolei krok w stronę przywrócenia nazwisk anonimowym ofiarom. Craig poza tym, że zbiera ślady na miejscu zbrodni, potrafi też rysować portrety, rekonstruować, tworzyć trójwymiarowe modele – przydaje się zatem na różne sposoby śledczym. W książce skupia się jednak najbardziej na zasadach pracy ze znalezionymi szczątkami ludzkimi. O swojej pasji potrafi opowiadać z wielką delikatnością, rozwodzi się nad uczeniem się kształtu kości, ale i nad tym, jak szukać w nich informacji. Dla czytelników część opowieści będzie wiązać się ze sporym szokiem (już sama kwestia Trupiej Farmy wywoła skrajne emocje), jednak autorka wie, jak opisywać wrażenia i jak przedstawiać odbiorcom własne podejście do tematu tak, by wciągnąć ich w lekturę. „Tajemnice wydarte zmarłym” są w pewnym sensie reportażową walką o uświadomienie społeczeństwu w dobie popularności seriali kryminalnych, że nie tylko śledczy zajmują się działaniami na miejscu zbrodni.
Chociaż praca Craig ma wady w postaci ciągłego kontaktu ze zwłokami w różnym stanie rozkładu, w tej opowieści zamienia się w niekończącą się przygodę, która – w dodatku – wymaga sporej kondycji fizycznej (ta psychiczna jest oczywistością, mimo że autorka nie tłumaczy, jak odreagowuje stres). Różne są wyzwania, jakie spotykają Craig, różne niebezpieczeństwa wiążą się z zawodem. Całość przypomina jednak rozwiązywanie logicznej zagadki, sprawdzanie krok po kroku danych, żeby na koniec pojawiło się wyjaśnienie niedostępne na innej drodze poznania. Ciężka praca przynosi efekty – i to efekty satysfakcjonujące. W pewnym momencie zapomina się o ludzkich dramatach, cierpieniu i strachu – pozostaje sam mechanizm odczytywania informacji zakodowanych w martwych ciałach. Emily Craig sensacji szukać nie musi – dostarcza czytelnikom emocji na wysokim poziomie, również literackim.