O książce „Koniec gry” Dawida Ogrodnika i Damiana Jankowskiego wydanej przez Wydawnictwa MANDO pisze Krzysztof Krzak.
„Koniec gry”, czyli rozmowa Damiana Jankowskiego z Dawidem Ogrodnikiem wydana w formie książkowej przez Wydawnictwo MANDO trafiła w moje ręce po trzech miesiącach od daty premiery, ale lepiej późno niż wcale.
W moim prywatnym rankingu książek o podobnym charakterze od razu trafiła ona na miejsce na podium obok „Pytań, które się nie kończą”, w których Tadeusz Sobociński rozmawia z Mają Komorowską i „Bez oklasków” (wywiad – rzeka z Janem Englertem przeprowadzony przez Kamilę Drecką). W „Końcu gry” rozmawiają ze sobą dwaj niemal równolatkowie z pokolenia lat 80. ubiegłego wieku. Damian Jankowski jest publicystą, krytykiem filmowym, związanym z „Więzią”. Dawid Ogrodnik natomiast to jeden z najznakomitszych polskich aktorów, głównie filmowych, znany z takich ról, jak „Rahim” w „Jesteś Bogiem” w reżyserii Leszka Dawida, saksofonista „Lis” w oscarowej „Idzie” Pawła Pawlikowskiego, Mateusz Rosiński w „Chce się żyć” Macieja Pieprzycy, Tomasz Beksiński w „Ostatniej rodzinie” Jana P. Matuszyńskiego, tytułowy bohater w filmie „Ikar. Legenda Mietka Kosza” (też Pieprzycy), Zdzisław Najmrodzki w „Najmro. Kocha, kradnie, szanuje” Mateusza Rakowicza czy ostatnio ksiądz Jan Kaczkowski w „Johnnym” Daniela Jaroszka. Laureat „Paszportu Polityki”, nie jednej Polskiej Nagrody Filmowej Orzeł i Nagrody im. Zbyszka Cybulskiego oraz wielu innych wyróżnień na festiwalach filmowych, nie tylko w Gdyni, ale również w USA, Niemczech, Irlandii, Kazachstanie, Hiszpanii, Łotwie, Chinach, o stosunku do których mówi w tej rozmowie. Ale kariera, sukcesy Ogrodnika wydają się być tematem pobocznym w tej niezwykle interesującej, wielowątkowej rozmowie panów, mających wspólne doświadczenia pokoleniowe, ale nie tylko.
O Dawidzie Ogrodniku było też jakiś czas temu „głośno” z innego powodu, czyli przemocy w uczelniach artystycznych. Okazało się, że był on nie tylko ofiarą mobbingowego zachowania jednej z wykładowczyń krakowskiej szkoły teatralnej, ale i sam miał się znęcać nad studentami tejże uczelni jako asystent. W tej książce aktor niejako staje w prawdzie, przyznaje się do błędów i wyznaje, iż przeprosił byłego studenta za swoje zachowanie. Nie mniej ciekawe wydają się refleksje aktora na temat kształcenia w szkołach artystycznych, nie tylko teatralnych, które to spostrzeżenia spowodowały, iż Ogrodnik zrezygnował z nauczania w AST w Krakowie. Wyrażane przez niego spostrzeżenia powinny dotrzeć, moim zdaniem, nie tylko do kandydatów na aktorów, ale także do tych, którzy ten zawód już wykonują i tych, którzy nauczają go innych. Bilans końcowy marzeń o karierze może okazać się w wielu przypadkach bardzo bolesny. Bardzo otwarcie mówi też Dawid Ogrodnik o swojej decyzji zaprzestania pracy w teatrze, co miało związek ze stosunkami panującymi w TR Warszawa i z osobą Grzegorza Jarzyny. Z wątków quasi tabloidowych występujących w „Końcu gry” należałoby jeszcze wymienić sprawy warunków pracy istniejących na planach polskich filmów, mało chwalebne zachowania producentów i niektórych reżyserów względem pracowników, kwestie finansowe. Ale osoby oczekujące czegoś więcej niż tylko nowinki plotkarsko–sensacyjne, po lekturze tego wywiadu będą w pełni usatysfakcjonowane.
Zgodnie z zapowiedzią wydawcy umieszczoną na tylnej okładce wypowiedzi Dawida Ogrodnika rzeczywiście pozbawione są autocenzury. Otwarcie mówi on o stosunkach panujących w jego rodzinie, a mających wpływ na jego postrzeganie rzeczywistości i obecną postawę życiową, o używkach, z nadużywania których wyjść pomogła mu terapia, o wierze w Boga i Kościele jako instytucji (pojawia się przy tej okazji wątek molestowania przez księdza), o polityce, stosunku do „innych” pod różnymi względami, o czasie, który jest najcenniejszym darem dla drugiego człowieka, o miłości do córki… Wiele miejsca w swych wypowiedziach, co oczywiste, poświęca aktor uprawianemu zawodowi opartemu, jak się wydaje, głównie na emocjach, których przywoływanie w sobie wiele kosztuje. Po dokładnej lekturze jego warsztatowych wynurzeń, przestałem się dziwić, że każda kreacja stworzona przez Dawida Ogrodnika jest poruszającą, zapadającą w pamięć. Wybitną po prostu.
Jeśli coś mi przeszkadzało w czytaniu tej książki to skłonność aktora do oracji i dygresyjności znaczonej nadmiernie rozbudowaną metaforyką, pięknosłowiem, chęcią popisania się elokwencją. A może to „tylko” efekt tego, że Ogrodnik ma wiele ciekawych i istotnych, głęboko przemyślanych rzeczy do powiedzenia?
Fot. materiał wydawnictwa