Recenzje

Granie twardziela

Olga Rudnicka: Fartowny pech. Prószyński i S-ka, Warszawa 2019. (wznowienie) – pisze Izabela Mikrut.

„Fartowny pech” wraca na rynek po raz kolejny i to świetna informacja dla wszystkich fanów kryminałów napisanych dowcipnie i nie naiwnie. Olga Rudnicka to autorka, która radzi sobie z wyzwaniami detektywistycznymi i sensacyjnymi, a do tego wprowadza zestaw barwnych charakterów, którymi odciąga uwagę od nieprawdopodobieństw w fabule. I tak proponuje odbiorcom dość drobną objętościowo (jak na swoje możliwości), za to esencjonalną historię rozgrywającą się w przestępczym półświatku.

Jest tu Gianni, człowiek, który przyjmie najtrudniejsze zlecenie i wykona je bez mrugnięcia okiem. Niejedno widział, zna się na swoim fachu, ale nie przypuszcza nawet, że praca z amatorami (i z lokalnymi gangsterami) może dostarczyć mu tylu wrażeń. Brat Gianniego, Dziany, nie ma co robić w policji i postanawia założyć własną firmę detektywistyczną, a chociaż nie ma większego doświadczenia – może się przydać. Jest jeszcze posterunkowy Nadziany, który przyciąga pecha i psuje skomplikowane mechanizmy samą swoją obecnością. Syn mafioza przegrywa swoją dziewczynę w karty, a sami bossowie – szefowie gangów – w trudnych okolicznościach nie potrafią zachować zimnej krwi. Myśleć o konsekwencjach musi za nich Gianni, który mokrej roboty unika, dopóki się da.

„Fartowny pech” Olgi Rudnickiej to powieść, która składa się z drobnych sekwencji na bazie komizmu. Autorka wysyła swoich bohaterów do gospodarstwa agroturystycznego i poza zmaganiami ze skutkami pomysłów przestępców oferuje również… spory z krewką właścicielką pensjonatu, Jagą. Jaga – żeby dołączyć bardziej przyziemne problemy – nie może sobie poradzić z wiecznie nadużywającym alkoholu bratem, a gośćmi w pensjonacie zwyczajnie rządzi. Jeśli dodać do tego precyzję w budowaniu charakterów dalszoplanowych postaci (staruszka, która podejrzewa sąsiadkę o rzucanie uroków, to literacki i humorystyczny majstersztyk, prawdopodobnie przy jej tworzeniu autorka bawiła się równie dobrze, co czytelnicy przy lekturze) – „Fartowny pech” staje się książką intrygującą na wielu poziomach. Olga Rudnicka nie boi się odchodzenia od stereotypów i sentymentów. Nie musi odtwarzać precyzyjnie grozy w rozmowach mafiozów: pozwala im na słabości i nawet śmieszność, bossowie zamieniają się w karykatury, tak naprawdę jeden Gianni jest tu człowiekiem budzącym podziw a nie rechot. Akcja toczy się szybko – bo też i nie ma na co czekać – ale bez zbędnego rozlewu krwi. Zahaczanie o gangsterkę nie oznacza wejścia w mroczny świat kryminałów spod znaku noir. Olga Rudnicka pokazuje, że interesuje ją przede wszystkim inteligentna rozrywka. Sprawdza się w scenkach międzyludzkich, w operowaniu nastrojami i przerysowanymi charakterami. Swoich odbiorców cieszy nieszablonowym podejściem do opowieści kryminalnych – może uciec od typowych scenariuszy na rzecz wygłupów, bo wiarygodna jest dzięki precyzji w tworzeniu sylwetek postaci.

„Fartowny pech” to książka stworzona dla tych, których męczą zwyczajne kryminały czy thrillery psychologiczne – to bardziej parodia kryminału, ale przygotowana z najwyższą dbałością o szczegóły w relacjach interpersonalnych i w drobnych żartach. Autorka znakomicie puentuje drobne obrazki, udaje jej się też stworzyć wielopoziomową narrację. Podbiła już rynek literacki i ma ugruntowaną na nim pozycję – tym przyjemniej wraca się do dawnych powieści ze świadomością, że stać Rudnicką na jeszcze więcej rozrywki. Jeśli ktoś tej autorki jakimś cudem jeszcze nie zna – powinien szybko nadrobić zaległości, bez względu na to, czy lubi dowcipne kryminały, czy też nie.

Komentarze
Udostepnij
Tags: ,