Recenzje

Grzebanie w brudach

Sebastian Ligarski, Grzegorz Majchrzak: Artyści, PRL i bezpieka. Herbert, Miłosz, Hłasko i wielu innych. Wydawnictwo Księży Młyn, Łódź 2018 – pisze Izabela Mikrut

Na szczęście ta książka trafi tylko i wyłącznie do tych odbiorców, którzy na hasła “bezpieka” czy “tajny współpracownik” wpadają w ekstazę. Na szczęście, bo “Artyści, PRL i bezpieka” to publikacja bardzo męcząca i napisana bez jakichkolwiek drygów narracyjnych. Sebastian Ligarski i Grzegorz Majchrzak sięgają w niej do dokumentów – ale nie mają większego pomysłu na opracowanie całości, przytaczają fakty, ale na zasadzie zlepku informacji, więc całość robi się dość szybko niestrawna. Nie pomoże tu nawet przytoczony we wstępie, na wzór publikacji naukowych, kod do książki, streszczenie poszczególnych rozdziałów czy tłumaczenie się z układu. Widać wyraźnie brak konsekwencji i pomysłu na całość – tak jednak bywa, gdy książka realizuje cele polityczne, a nie ma na celu szerzenia wiedzy.

I tak pierwsza część – “Twórcy wobec…” to ukazanie kilku momentów historycznych rozgrzewających bezpiekę. Autorzy odnotowują reakcje literatów na określone okoliczności, oceny bieżących wydarzeń, postawy i spotkania, które nie mogły przejść bez echa w szeregach SB. Wszystko na zasadzie strzępków informacji, dodatków do całokształtu życia literackiego – kompletnie bez chęci (i nawet próby) odnotowywania kontekstu. Dalej przyglądają się autorzy między innymi wybranym pisarzom czy spektaklom teatralnym (oraz festiwalowi piosenki). W efekcie wydaje się, że autorzy odnotowują dalszoplanowe sfery działań artystycznych, nadając im – bez uzasadnienia – wielką wagę. Jeśli chcą trafić wyłącznie do czytelników hołdujących sprawdzaniu teczek – osiągną swój cel. Gdyby jednak próbowali zainteresować innych odbiorców, porażka może być spektakularna. Poza tym, chociaż w podtytule książki sięgają twórcy po nazwiska chwytliwe i rozpoznawane (jakby rozpalali w odbiorcach nadzieję na skandal z zamierzchłych czasów), z reguły tymi ze świecznika zajmować się nie mogą, a jeśli mogą – to tak jak w przypadku Zbigniewa Herberta są to już rewelacje co najwyżej mocno odgrzewane. Swoją drogą, ile fotografii Herberta z jego akt paszportowych można zamieścić w jednym tomie na kolejnych stronach?

Nie ma tu życia artystycznego, jest jedynie suche polityczne – a to za mało, żeby pokazać ludzkie oblicze historii. Problem jednak nie w tym, a w braku pomysłu na opracowanie całości. Ligarski i Majchrzak przerzucają się faktami, przytaczają kolejne daty, notatki i wzmianki, ale sprawiają przy tym wrażenie, jakby sami nie wiedzieli, po co to robią. Nie ma ani podsumowań, ani wskazania czytelnikom, w jakim celu zasypuje się ich demonami przeszłości. Trudno nawet uzasadnić, dlaczego odbiorcy powinni po tę książkę sięgnąć – a przecież blurb zapowiada dynamiczną i pełną silnych wrażeń lekturę. Nic bardziej mylnego, tu na poziomie narracji zabrakło umiejętności publicystycznego opowiadania, za to na poziomie konstrukcji – idei całości.

Książka “Artyści, PRL i bezpieka” została wydana przepięknie, chciałoby się takie wydawnictwa oglądać jak najczęściej – tym silniejszy jest kontrast z zawartością. Nie wystarczy dostęp do danych, trzeba jeszcze zastanowić się nad tym, po co owe dane wydobywać i w jaki sposób prezentować je szerszemu gronu czytelników. Ideologizacja zabija tu przekaz. Może komuś spoza grona docelowego ta publikacja się spodoba – mnie bardzo zmęczyła.

Komentarze
Udostepnij
Tags: , ,