„Historyja o chwalebnym Zmartwychwstaniu Pańskim” Mikołaja z Wilkowiecka w reżyserii Jarosława Gajewskiego w TVP Kultura – pisze Krzysztof Krzak.
Telewizyjna wersja „Historyi o chwalebnym Zmartwychwstaniu Pańskim” Mikołaja z Wilkowiecka w reżyserii Jarosława Gajewskiego, której premierę zapowiadano na wtorek, 11 kwietnia 2023 roku w TVP Kultura, trafiła do sieci już w Niedzielę Wielkanocną. Reżyserią telewizyjną spektaklu zajął się Redbad Klynstra–Komarnicki, dyrektor Teatru im. Juliusza Osterwy w Lublinie, który wespół z Ośrodkiem Praktyk Teatralnych „Gardzienice”. „Historyję…” przygotował.
Premiera lubelska tego przedstawienia odbyła się niemal równo rok temu podczas Wielkiego Postu. „Historyja o chwalebnym Zmartwychwstaniu Pańskim” to powstałe w XVI wieku misterium nawiązujące do biblijnego opisu wydarzeń związanych z powstaniem z grobu Chrystusa. Przypuszcza się, że Mikołaj z Wilkowiecka, pochodzący z częstochowskiego zakonu paulinów, jest jedynie redaktorem tego rezurekcyjnego tekstu. Opowieść przybrała formę misterium, czyli jednej z najpopularniejszych w średniowieczu odmian dramatu liturgicznego. I choć to forma mocno dziś anachroniczna, praktycznie nieobecna w teatrze, to w okresie świąt religijnych, szczególnie Wielkiej Nocy, jest ona bardzo chętnie przedstawiana nie tylko przez teatry zawodowe, ale również amatorskie, często przybierając postać widowisk plenerowych, by wymienić choćby tylko te z Kalwarii Zebrzydowskiej czy Niepokalanowa. Reżyser omawianego przedstawienia, Jarosław Gajewski, wspólnie z dramaturgiem Patrykiem Kenckim połączyli w adaptacji średniowiecznego zabytku nie tylko sacrum i profanum, ale także przeszłość z teraźniejszością. W pierwszej scenie widzimy ubranych we współczesne kostiumy z zapalonymi czołówkami konserwatorów zabytków, którzy pieczołowicie pracują nad renowacją polichromii w drewnianej świątyni. Jeden z nich znajduje stary rękopis i zaczyna czytać tekst. Po chwili dołączają się do niego pozostali konserwatorzy, a wraz z czytaniem zaczynają ożywać w wyobraźni czytających (widzów?) postaci, o których opowiada biblijny tekst. Na scenie pojawiają się Annasz i Kajfasz, którzy otrzymują od Piłata pozwolenie na wynajęcie strażników do pilnowania grobu Jezusa, aby żaden z jego wyznawców nie wykradł ciała swojego Mistrza, by potem rozgłaszać wszem i wobec, że oto Chrystus zmartwychwstał, tak jak zapowiadał. Gdy do niezrozumiałego powstania z grobu dojdzie, ci sami „biskupi” żydowscy opłacą strażników, by nie mówili prawdy i rozgłaszali wieść o rzekomej kradzieży ciała Jezusa. Teatralną przestrzeń zapełniają w dalszej części kobiety, kupujące w aptece Rubena oleje i maści, by dokonać ostatniego namaszczenia ukrzyżowanego. Jest też i sam Jezus (w tej roli występuje Wojciech Rusin, tworząc bardzo udaną kreację pozbawioną częstej w podobnych sytuacjach emfazy), który odwiedza piekło strzeżone przez Lucyfera (w duecie niezwykle sprawnym aktorsko i ruchowo: Kamila Janik i Paweł Ferens) i Cerbera (Marcin Jan Mrowca). Uwalnia tych, którzy odpokutowali już swoje winy i poleca Michałowi Archaniołowi (Beata Passini) zabranie ich do nieba. Potem Jezus udaje się do swojej matki (Jolanta Deszcz-Pudzianowska), by powiedzieć jej o swoim zmartwychwstaniu, ukazuje się też uczniom, wśród których jest niewierny Tomasz i Piotr (Mariusz Gołaj) oraz kobietom: Marii Magdalenie (Jowita Stępniak), Marii Salome (Joanna Holcgreber– Gołaj), Marii Jacobi (Anna Maria Dąbrowska) i Joannie Chuzowskiej (Beata Passini).
Sceny dialogowe uzupełniane są znakomitą muzyką stworzoną przez Marię Pomianowską i wykonywaną przez nią i zespół na odtworzonych starych instrumentach, takich jak fidel płocka, suka biłgorajska czy duduk. Poza motywami ze znanych pieśni religijnych pobrzmiewają w niej dźwięki muzyki ludowej i orientalnej. Doskonale współgrają one z tematyką utworu i działaniami bohaterów, które rozgrywają się na zbudowanej przez Marka Chowańca trzykondygnacyjnej scenografii, na której kolejnych poziomach umieszczono poszczególne miejsca akcji. Przypomina to w dużym stopniu mansjony popularne w teatrach okresu średniowiecza i odrodzenia, a jednocześnie jest niezwykle funkcjonalne. Aktorzy „Gardzienic” i lubelskiego Osterwy bardzo sprawnie poruszają się w stworzonej przez scenografa przestrzeni. A równie dobrze radzą sobie – i za to należą im się słowa najwyższego uznania – ze staropolską mową, za pomocą której wyrażają istotne kwestie, ale także bezbłędnie wydobywają akcenty humorystyczne. Robią to tak wyraziście, płynnie i nośnie, że po kilku minutach widz ma wrażenie, iż jest to język używany na co dzień i jak najbardziej zrozumiały. Także stworzone przez nich typy postaci są niezwykle wiarygodne pod względem emocjonalnym i charakterologicznym. A cała ta „Historyja…” ma bardzo dobre tempo, klimat wciągający w zasadzie od pierwszej chwili i niezaprzeczalny urok. Do polecenia nie tylko dla widzów „kościółkowych”, bo sprawa śmierci i ewentualnego życia po śmierci dotyczy wszystkich i nurtuje wielu.
Fot. Marta Zbańska /materiał Teatru im. Osterwy w Lublinie