Camilla Läckberg: Złota klatka. Czarna Owca, Warszawa 2020 – pisze Izabela Mikrut.
Ta książka od początku ma wabić seksem – i to seksem z inicjatywy kobiety. Faye, bohaterka „Złotej klatki” Camilli Läckberg przyjmuje postawę idealnej kandydatki na szpiega – nie boi się wykorzystywać własnego ciała do celów, które są związane z uzyskiwaniem informacji. Wie, jak manipulować mężem i potrafi zrobić wszystko, żeby postawić na swoim. To kobieta niebezpieczna i chociaż w pierwszych akapitach autorka przedstawia ją jako potencjalną ofiarę, szybko przypomina czytelnikom, że pozory mylą. Faye ma idealne życie: mieszka z mężem Jackiem – którego poznała w młodości i bardzo pokochała, ale też zdobyła dla siebie, bo ta bohaterka zawsze osiąga wszystko, czego zapragnie – bez względu na cenę. Bohaterka mieszka w wielkiej posiadłości, otacza się drogimi przedmiotami, nie przejmuje się, kiedy coś się zniszczy czy zabrudzi: kto ma pieniądze, ten nie przywiązuje wagi do drobiazgów. Faye nie musi się niczym martwić, może wieść satysfakcjonujące życie. Dba o wszystko, urządziła mieszkanie tak, by przebywanie w nim relaksowało i sprawiało przyjemność. Poza bogactwem kobieta ma też córeczkę Julienne, której nieba by przychyliła. Ma to wszystko, chociaż pierwsza strona książki pokazuje jasno: najprawdopodobniej Jack zabił Julienne, a Faye teraz będzie musiała nauczyć się z tym żyć.
Camilla Läckberg dobrze wie, że czytelnicy nie znoszą ideałów, więc od razu przełamuje fascynujący obraz. Owszem, wprowadza do powieści scenerię, w której każdy chętnie by się odnalazł – odmalowuje wizję życia bez trosk (zwłaszcza tych materialnych) i bez wahań nastroju. Wszystko wygląda na dopracowane z największą starannością, w takiej przestrzeni mowy być nie może o jakichkolwiek sprzeczkach. Faye osiągnęła wszystko, jej egzystencja to wypadkowa marzeń znakomitej większości ludzi na całym świecie. A ponieważ jest idealnie – niepokój wkrada się właściwie sam. Autorka może delikatnie go podsycać przez spełnianie coraz bardziej ekscentrycznych fantazji: bohaterka przez to traci na wiarygodności jako człowiek, jawi się bardziej jako maszyna – a w takim kontekście już thriller uruchamia swoje schematy. Faye nie cofnie się przed niczym i nie zastanawia nad wpływem na psychikę, poradzi sobie z absolutnie każdym wyzwaniem i każdym problemem, nie tylko z powodu pieniędzy, ale też – swoistego zobojętnienia na otoczenie. A skoro odbiorcy wiedzą, co się wydarzy (śmierć Julienne, podejrzenia rzucane na Jacka), czytają powieść, żeby dowiedzieć się, kto tak naprawdę przyczynił się do rozbicia sielanki.
Jest „Złota klatka” książką napisaną smakowicie: autorka czerpie zwłaszcza z literatury kobiecej, w przesadzie zbliża się nawet do tej niższych lotów – ale potrafi zamienić w narracji hiperbolizację w atut. I tak odbiorcy skupiać się będą na intrydze, a nie na grze pozorów. Prostymi chwytami Läckberg podsyca strach – jest go coraz więcej, a dzięki podróżom w przeszłość autorka może też sugerować czytelnikom nowe prawdopodobne scenariusze. Jest niebywale precyzyjna w odtwarzaniu detali – i również to przyczyni jej zainteresowania zwłaszcza odbiorczyń.